Kategorie
eBilet
Fot. PAP/Avalon/Dafydd Owen

Ciekawostki

Punkowy chaos zrodzony z bólu i miłości. O fenomenie IDLES

- To piosenki o miłości, które są jak strzał pięścią w pysk – tak o wydanym niemal rok temu "TANGK" pisał brytyjski "Rolling Stone". To prawda. Jak i to, że IDLES mają za sobą prawdopodobnie najlepszy rok w karierze. A oto "miłosna" dźwiękowa pocztówka z Wysp.

Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl

IDLES być może nadal nie są najbardziej popularnym zespołem w Wielkiej Brytanii. Ale – przez dziennikarzy obecnie zwani prawdopodobnie najważniejszym (i słusznie) brytyjskim zespołem (po prawdzie: brytyjsko-irlandzkim; gitarzysta, Mark Bowen, jest z Belfastu, a wokalista, Joseph Talbot, ma walijskie korzenie). Ale ani jednym, ani drugim być nie muszą. Celu upatrują gdzie indziej. I są zespołem, który przywraca wiarę w muzykę. Przywraca wiarę w rocka. W to, że muzyka, zamiast być tłem, może coś znaczyć. I że muzyką nadal można coś zmienić.

Choć to nie czasy protest songów, które chwytały za serca miliony ani zespołów, które wyciągały ludzi na ulice, nie znaczy to, że w przemyśle nie ma już nikogo, kto miałby coś istotnego do powiedzenia. Są zespoły, które całym swoim jestestwem temu przeczą. Takim zespołem jest zdecydowanie IDLES. Zespołem, który nieodmiennie dąży do tego, by być częścią czegoś większego, istotniejszego od samych siebie. Bo IDLES  od początku przekonali nie tylko muzyką, szczerą, głośną, prostą, agresywną, ale też bezkompromisowymi tekstami Joe Talbota.

Na pierwszym pełnowymiarowym albumie, “Brutalism”, wściekłym i do bólu szczerym, Joe walczył. Z alkoholizmem i uzależnieniem od narkotyków, które pokonał dopiero po śmierci matki, którą się opiekował przez lata – odkąd w wyniku udaru została sparaliżowana. Pozostawała najważniejszą postacią w życiu Talbota i jedną z wówczas największych inspiracji IDLES, biorąc choćby pod uwagę bezsprzecznie feministyczny manifest Josepha i spółki, “Mother”. Zresztą to właśnie jej portret zdobi okładkę krążka. Walczył też, jak celnie wypunktował Jarek Szubrycht, z oczekiwaniami wobec siebie jako jednostki i jako trybiku w skomplikowanej społecznej maszynerii. Ze stereotypami, prawicowymi politykami, uprzedzeniami, przywilejami klasy rządzącej, z toksyczną męskością. Nie był głosem pokolenia. Z tym, czym się mierzył w tekstach, utożsamić się mogło znacznie więcej niż jedno pokolenie.

Katalizatorem do powstania kolejnego albumu IDLES był ponowny osobisty dramat frontmana. Strata córki w 2017 roku. Dziewczynka nie przeżyła porodu. Niewyobrażalna tragedia mogła Talbota złamać – wtedy jednak uratowała go miłość – ówczesnej żony (z którą doczekał się drugiej córki), bliskich, przyjaciół z zespołu, wreszcie, miłość do muzyki. Ból i żałobę wyśpiewał na “Joy as an act of resistance”. Nie poddał się rozpaczy, choć “June” jednym z najbardziej wzruszających tekstów, jakie napisał. Podczas słuchania wersów: “Dziecięce buciki na sprzedaż! Nienoszone!” zderzonych z na wskroś przejmującą deklaracją: “Urodziła się martwa, ale się urodziła/ jestem ojcem!” nadal pęka serce.

“Joy…” okazała się jednak nie tylko aktem oporu przeciwko bezradności, ale pozwoliła żyć dalej i tworzyć dalej. Stała się motorem napędowym machiny zwanej IDLES. Bo w gruncie rzeczy jest najbardziej przebojowym krążkiem w dorobku grupy (o czym świadczy choćby to, ile kawałków z niego grają wciąż na koncertach). Na tym krążku Talbot odsłonił pełnię swojego tekściarskiego talentu – był wzruszający, zabawny, wściekły, brutalny, ale przede wszystkim – mądry. Tam, gdzie odsłaniał najczulsze punkty, gdzie dzielił się żałobą, miał w tym określony cel, ale nie chodziło o emocjonalny ekshibicjonizm. – Tak naprawdę mnie nie znacie. I nie poznacie. Opowiadając o moim żalu, mojej żałobie, daję wam narzędzie do mierzenia się z waszym bólem, waszym żalem. Jestem lustrem, w którym możecie się przeglądać – komentował niedawno w podcaście Dead Dialect.

Na tym krążku celnie punktował też ułomność Wielkiej Brytanii w obliczu brexitu. W “Great” razem z kolegami wyszydzał mrzonki o powrocie Wielkiej Brytanii do jej mocarstwowej potęgi, w “I’m Scum” jako podmiot liryczny z dumą przyznał, że jest mięczakiem, lewakiem i śmieciem (jakże cudownie punkowo), stając ramię w ramię z przeciętnymi, pomijanymi często (nie tylko przez brytyjski rząd) obywatelami. W “Dannym Nedelko” zaś do dziś pragnie jedności i wyśpiewuje swoje wsparcie wobec migrantów, swoich “braci krwi”, którzy w rzeczywistości przyczyniają się do budowania świetności jego kraju – tak jak każdego innego, w którym IDLES pojawiają się z koncertem. Tymi braćmi są m.in. Freddie Mercury, nigeryjska matka trójki dzieci czy polski rzeźnik.

Kawałek wciąż ma potężną siłę rażenia. W ubiegłym roku – podbitą na Glastobnury performancem Banksy’ego – pontonem z uchodźcami, dryfującym na “morzu” ludzi.

Joe Talbot ze swoimi braćmi jak kamieniami rzucał kolejnymi utworami w ojczyznę, wytykając jej hipokryzję, klasizm, obłudę i niesprawiedliwość wobec obywateli. Szybko wpisano ich w nurt brexit core. Ale też nic dziwnego: – Byłem rozczarowany Brytyjczykami po brexicie – tłumaczył w niedawnym wywiadzie udzielonym NME. – Wszyscy daliśmy się oszukać i okłamujemy samych siebie. – Po latach w swoim radykalnym oglądzie nieco złagodniał. – Zrozumiałem, że w tym wszystkim są ludzie. Każdy niesie swoją historię. Swoje życie.

Niezmienne jest jedno – sceniczną Talbot energię przekłada, stając w obronie tych, którzy głosu nie mają. Po to, jego zdaniem, ma pozycję “uprzywilejowanego białego mężczyzny”. Stąd w wywiadach, a jeszcze dobitniej na koncertach, wyraża swoje wsparcie wobec Palestyńczyków mierzących się z konfliktem zbrojnym wymierzonym przez Izrael. Stąd też otwarcie okazuje dezaprobatę wobec odsuwającej się od Unii Europejskiej Wielkiej Brytanii. I wobec rodziny królewskiej – krótko mówiąc, symbolu kolonializmu i niechlubnego reliktu, który ciąży nad jego ojczyzną. Sam swoją postawę wobec monarchii podsumowuje krótkim antonimem “boże chroń królową”. “Je..ć króla”. To nie tylko wers powracający na najnowszej płycie, ale, wg niego “nowy hymn Wielkiej Brytanii”, który skanduje z tłumami fanów na koncertach.

Po co to wszystko? – Kiedy zakładałem ten zespół, pragnąłem, by był koniem trojańskim. Chciałem wykorzystać naszą muzykę i wrażliwość, by otworzyć serca publiczności i wprowadzać pozytywną zmianę. Zazwyczaj skrywamy to pod płaszczem raczej brutalnej muzyki, agresywnego brzmienia. Chcemy przebić się przez ten cały hałas i zaoferować ludzką alternatywę – przeciwwagę dla prawicowych tyrad, które wdzierają się do naszych domów – pisał w emocjonalnym tekście. W nieprzypadkowym miejscu. W magazynie “Big Issue”, szczególnym tytule, który na co dzień daje pracę osobom bezdomnym, marginalizowanym, pozostającym bezrobotnymi. Trudno o bardziej wymowne konotacje z jego lewicowymi poglądami.

Fot. PAP/EPA/John Rowley

– Wszystko jest dziś polityką, muzyka też. Z całą pewnością nasza muzyka. Miłość jest polityką, kupowanie mleka to gest polityczny. Jest bardzo dużo tematów do poruszenia w piosenkach czy w codziennych rozmowach. Dla nas sytuacja nie zmieniła się radykalnie z powodu Brexitu i szaleństwa, które odbywa się w światowej polityce. Jesteśmy dziś bardziej niż kiedykolwiek społecznie podzieleni. Zanika klasa średnia, bogaci się bogacą, a biedni są coraz biedniejsi, że pozwolę sobie na banał. Ale to prowadzi do nierównowagi w społeczeństwach o których należy rozmawiać i należy je przepracowywać. Także w piosenkach – mówił podczas Open’era 2019 Onetowi.

W efekcie IDLES dość jasno sklasyfikowano w środowisku jako jeden z “politycznych lewicowych” zespołów. Ze względów oczywistych jest, ale przecież – nie tylko. Tak jak nie jest tylko post-punkowym czy punkowym zespołem. Jakąkolwiek łatkę przykleić IDLES, panowie dowiodą, że jest tylko łatką i jako taka nieszczególnie się ich trzyma. Albo – że ich uwiera. I zaraz wymkną się z szuflady. I tak na przykład – kiedy po sukcesie “Joy as an act of resistance” poczuli się jego zakładnikiem, wydali “Ultra Mono”. “Karykaturę” tego, kim się stali w oczach fanów. – Nikt nie może ci mówić, kim masz być. To przecież toksyczny związek – komentował po latach Talbot. Zabawili się formą, a i tak dali świetne “Grounds” czy “Mr. Motivator”. “Crawler”, czwarty krążek w dorobku grupy zapewnił im nominację do Grammy.

IDLES są jednym z najlepszych koncertowo zespołów. Ich występy są mocne, porywające, bo są surowe. Odarte z finezyjnego show i ozdobników. I dobrze, bo największym fajerwerkiem jest energia, którą wytwarzają na żywo z publicznością. Na ich koncertach dzieje się wszystko: od wściekłego skandowania wokalisty, przez croudsurfing i rozkręcaniem solidnego moshpitu, po kompletny, energetyczny chaos. Taki, który przypomina o wspólnym przeżywaniu, o tu i teraz, o czystej radości z kolektywnego tańca i zdzierania gardeł.

Kiedy wydawało się, że tak nie gra (a muzycznie są naprawdę dobrymi rzemieślnikami) i tak nie działa na publikę już nikt, pojawiają się IDLES. Bezkompromisowi, bezczelni i w swoim szaleństwie bezbłędni. – Wyglądamy jak pięciu macho, ale prawda jest zupełnie inna – komentuje dowcipnie po raz Mark Bowen, gitarzysta i najbliższy przyjaciel Talbota. I sam najlepiej tego dowodzi. Jeszcze kilka lat temu wygrywał wymyślne gitarowe solówki występując wyłącznie w bokserkach i butach (choć to nie zawsze) od dłuższego czasu jednak prezentuje się publiczności w fantazyjnych sukienkach. W zależności od nastroju i otoczenia raz w delikatnych i zwiewnych, raz w bardzo dopasowanych – zazwyczaj wściekle kolorowych, zawsze z secondhandu. I jako słusznej postury brodaty, wytatuowany gitarzysta prezentuje się w nich nie inaczej, jak tylko widowiskowo. W duecie z Joem, często sypią sól w oczy homofobów, nie szczędząc sobie czułości ani entuzjastycznych pocałunków.

Fot. PAP/Avalon/Julie Edwards

Zresztą, cała piątka szerokim gestem, środkowym palcem odpowiada na toksyczną męskość i stereotypowy wizerunek gwiazd rocka. W wywiadach nie szczędzą anegdotek, które są nieodmiennym elementem ich stylu życia, ale zamiast o podrywach i zakulisowych podbojach, wolą mówić o wzajemnym wsparciu, terapii, czy dbaniu o zdrowie psychiczne. Albo o tym, że ich ulubionym zajęciem w trasie pomiędzy koncertowaniem jest… recenzowanie czekoladowego mleka lokalnych producentów.

Na swój fenomen IDLES zapracowali byciem sobą. Bo nie tworzą pod publiczkę. A sądząc po poniekąd mieszanych reakcjach na najnowszą płytę, TANGK, tworzą nawet przeciwko niej. Tak, jak dyktuje im intuicja. I tak, jak kieruje ich rozumiejący się już praktycznie bez słów duet Bowen-Talbot. Tym razem Joe poprowadził zespół jeszcze intensywniej w miłosnym kierunku.  – Zafiksowałem się na punkcie miłości. Wszystko inne obecnie to dla mnie brednie – skwitował Joe w rozmowie z NME, gdy opowiadał m.in. o idei stojącej za najnowszym albumem.

Razem z IDLES stronę fanów wystrzelił ostro zakończoną, solidnie nasączoną uczuciem strzałę amora. Miłość jednak, o której mówi i którą dzieli się Talbot jest często miłością pierwotną, ale na pewno nie naiwną i zdecydowanie nie jest – miłością, którą mizdrzą się do fanów. Owszem, znacznie więcej zaczęli eksperymentować z brzmieniem, ba, wpuścili do swojej twórczości więcej popu (kto by się szczególnie spodziewał, że w nowych piosenkach, na przykład w “Grace” będą pobrzmiewać…. The Beatles?), ale nadal, to uczucie, które napędza ich do dalszego działania i “rozpychania formy”. Bo TANGK to prawdopodobnie najbardziej różnorodna z dotychczasowych płyt IDLES. Najpewniej też najbardziej odzwierciedlająca ich muzyczne fascynacje (i nowe ścieżki, zapoczątkowane przez Neila Gordicha, producenta m.in. Radiohead). To miłość, którą Joe Talbot musiał po części przez kolejną terapię stworzyć na nowo. A na pewno – na nowo ją sobie odnaleźć. – Chcę pokazywać wszystkie aspekty miłości, może mniej konwencjonalne, ale cholernie ważne, jak cierpliwość, współczucie, empatia, szczerość, wspólnota, wybaczenie – tłumaczył.

Miłość, która wypływa z nowego krążka to jego miłość do córek. Bo obu zadedykował płytę. To radość z wychowywania kilkulatki (co, jak przyznał, wybrzmiewa w “Pop Pop Pop”) i obserwowania jej (jeśli przysłuchać się “Gift Horse”, to składa się z cytatów wyjętych z dziecięcych zabaw), to uczucie, którym darzy swoją dziewczynę (i wyśpiewuje w “Roy”), to współczucie, które okazał Bowenowi (wsparł go w trudnym momencie, pisząc wzruszającą „A Gospel”). Wreszcie to wyraz miłości i wdzięczności skierowanej do fanów w “Dancer”.

 

Fot. PAP/EPA/Hugo Marie

Transowa, energetyczna, zabawna tekstowo, przez niektórych odczytywana nawet dwojako, także jako erotyk, o wspólnocie, bliskości w tańcu, bo taniec jest dla Talbota czymś równie ważnym. Wspólnym, emocjonalnym przeżyciem, które może dawać i radość, i katharsis. Jak na Inside Seaside, kiedy zapowiadając ten utwór radośnie podzielił się zabawnym “olśnieniem”, że gdyby ze słowa GDAŃSK odjąć G i K, zostaje coś na kształt słowa DANS. Każdy, kto podczas finału tego koncertu dał się ponieść ekstatycznemu tańcowi z IDLES wiedział, że to nie przypadek. To nie był ich pierwszy raz w Polsce. Joe Talbot, Mark Bowen, Lee Kiernan, Adam Devonshire i Jon Beavis w 2019 zagrali na Open’erze, a dwa lata wcześniej na OFF-ie w Katowicach. Ten koncert jednak zdecydowanie rozbudził apetyt na więcej.

Bo IDLES są w peaku swojej formy. W dodatku każda kolejna część trasy promującej TANGK owocuje często wyprzedanymi koncertami. Płytę promowali (wreszcie) u Jimmy’ego Kimmela. Zgarnęli kolejne nominacje do Grammy (i oby nagrody) i idą dalej jak po swoje. Jeśli mogę wyrazić swoje małe życzenie, niech wrócą do Polski jak najszybciej. Zwłaszcza że mają jeszcze sporo do powiedzenia. Nie tylko o miłości.

Mam przed sobą jeszcze długą drogę. Mogę być bardziej wrażliwy, mogę szlifować moje umiejętności, mogę rozwijać się jako autor tekstów – kontynuuje Talbot w swoim tekście w “Big Issue”. – Pisząc „TANGK” wszyscy nauczyliśmy się, jak manifestować wdzięczność. Zrozumieliśmy, jak wielkimi jesteśmy szczęściarzami, mogąc tworzyć naszą muzykę i poprzez nią wyrażać swój światopogląd. Musimy i chcemy rozwijać się w tym kierunku. Z sensem, istotnym celem. Szlifujemy swoje rzemiosło, rzucamy sobie wyzwania. Robimy to dla was, dla naszych fanów. Dzięki wam jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Czasami podejmowanie tych wyzwań oznacza jeszcze większe emocjonalne obnażanie, pokazywanie światu wrażliwości, albo wyrażanie opinii, których nie każdy musi z nami dzielić. Cóż, nie każdy musi się z nami zgadzać. Czasami dzielenie się kwestiami, które dotąd były wyłącznie prywatnymi, bywa przerażające. Ale sama możliwość podejmowania tych wyzwań to ogromny przywilej – podsumowuje.

Gorące wydarzenia

Gorące wydarzenia

Orange Warsaw Festival 2025

30.05.2025-30.05.2025
Warszawa

Fryderyki 2025 – Gala Muzyki Rozrywkowej

05.04.2025-05.04.2025
Kraków

Cyndi Lauper: Girls Just Wanna Have Fun Farewell Tour

21.02.2025-21.02.2025
Łódź

Babymetal + Poppy + Bambie Thug

19.05.2025-19.05.2025
Kraków

EKIPA festiwal 2025

20.06.2025-20.06.2025
Kraków

OFF Festival Katowice 2025

01.08.2025-01.08.2025
Katowice

Foster the People

27.06.2025-27.06.2025
Warszawa

Liroy 30 L – 30 Lat Polskiego Rapu

28.03.2025-28.03.2025
Bielsko-Biała, Gdynia, Katowice i inne

XTB KSW 104

08.03.2025-08.03.2025
Gorzów Wielkopolski

XTB KSW 105

26.04.2025-26.04.2025
Gliwice

ING SILESIA BEATS

19.06.2025-19.06.2025
Chorzów

Red Bull Skoki w Punkt

Zakopane

Muzeum Sztuki Nowoczesnej: Wystawa niestała. 4 × kolekcja

21.02.2025-21.02.2025
Warszawa

IGO | Trasa 12 zmysłów

14.03.2025-14.03.2025
Bielsko-Biała, Gdańsk, Katowice i inne

Disney On Ice: Miki i Przyjaciele

27.03.2025-27.03.2025
Kraków, Warszawa

World Flower Show – Światowa Wystawa Roślin

08.03.2025-08.03.2025
Katowice, Kraków, Poznań i inne

FAME 25

05.04.2025-05.04.2025
Częstochowa

Lenny Kravitz: Blue Electric Light Tour 2025

11.03.2025-11.03.2025
Gliwice

Open’er Festival 2025

02.07.2025-02.07.2025
Gdynia

Sunrise Festival 2025

01.08.2025-01.08.2025
Kołobrzeg

Orange Warsaw Festival 2025

30.05.2025-31.05.2025

Babymetal + Poppy + Bambie Thug

19.05.2025-19.05.2025

EKIPA festiwal 2025

20.06.2025-21.06.2025

OFF Festival Katowice 2025

01.08.2025-01.08.2025

Foster the People

27.06.2025-27.06.2025

XTB KSW 104

08.03.2025-08.03.2025

XTB KSW 105

26.04.2025-26.04.2025

ING SILESIA BEATS

19.06.2025-21.06.2025

Red Bull Skoki w Punkt

01.01.1970-01.01.1970

IGO | Trasa 12 zmysłów

14.03.2025-13.04.2025

FAME 25

05.04.2025-05.04.2025

Open’er Festival 2025

02.07.2025-05.07.2025

Sunrise Festival 2025

01.08.2025-03.08.2025