Niespodzianka dla fanów Coldplay! Zespół ogłosił powstanie filmu “Film For The Future” opartego na ostatniej płycie zespołu. Za kamerą stanął Ben Mor.
“Europejskie” trasy koncertowe. Fani muzyki będą musieli przywyknąć do Ryanaira?
Chodzenie na koncerty to kosztowne hobby. Bilet na gig to tylko jeden z wydatków - czasami nawet wcale nie najdroższy. Dojazd, spanie, plus cała reszta koncertowej turystyki mocno dają po kieszeni, także w przypadku orbitowania wyłącznie po Polsce. I chociaż jesteśmy pod tym względem więcej niż uprzywilejowani, to prawda jest taka, że trasy po Europie zaczynają wyglądać… śmiesznie.
23.08.2024
Maja Kozłowska
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Jako Polacy gdzieś tam podskórnie mamy wszczepiony kompleks Zachodu, ale przecież nie jesteśmy zapomnianym przez świat grajdołkiem. Było, minęło. Obecnie wiedzie nam się lepiej niż nieźle i nawet z pewnymi zastrzeżeniami względem uprawianej polityki czy anegdotycznymi dowodami na bycie tzw. pipidówą, nie obalimy twardych danych, świadczących o prężenie rozwijającej się gospodarce (w II kwartale 2024 r. Polska zanotowała jeden z najwyższych wzrostów PKB w Unii Europejskiej). Przełożenie widać w rosnącej konsumpcji: Swifties idący na trzy koncerty Taylor Swift w Warszawie to nie tylko bananowe dzieci, ale także ludzie gotowi wydawać kasę na koncerty w formacie premium. A muzyka na żywo coraz bardziej skręca w stronę luksusowego produktu. Social media tylko to podkręcają: łatwo tego łaknąć.
Gwiazdy podczas planowania tras koncertowych zaczynają ignorować nie tyle Polskę, ile sporą część Europy. Podkreślę: mówimy o artystach na różnym poziomie kariery, jednak zdolnych do sold outu obiektów w swoich kategoriach: od stadionów przez areny aż po hale. To wykluczenie wraz z trendem rezydentury rodzi niewygodne i trudne pytanie. Jak będą wyglądać koncerty w przyszłości?
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, czyli “UK and European Tour”
Teoretycznie – to już nie te czasy, by Polska była pomijana przez supergwiazdy. Mamy dogodną lokalizację w samym centrum Europy, dysponujemy zapleczem technicznym, obiektami, bazą noclegową i pieniędzmi, które wydajemy więcej niż chętnie. Z jednej strony to widać: stadionowych i arenowych show w ostatnich sezonach w Polsce było na pęczki. The Weeknd, Harry Styles, wspomniana już Taylor Swift, ale też Imagine Dragons, Coldplay, Metallica, Beyoncé, Lenny Kravitz, Nick Cave, Ed Sheeran, Travis Scott – mogę tak wymieniać i wymieniać.
Polecamy na eBilet.pl
Ale – musi być “ale”. Z przykrością obserwuję, jak kurczą się “europejskie” trasy artystów, które nie tylko nie uwzględniają Polski, ale w ogóle wykluczają 3/4 państw na kontynencie. Wielka Brytania zawsze jest uwzględniania osobno (zaszło to na tyle daleko, że np. Troye Sivan zbaraniał, gdy fani uświadomili go, że UK wciąż jest w Europie, a Brexit wcale tego nie zmienił), a Niemcy jako fest bogaty kraj dostają przynajmniej dwie daty. Większość artystów uwzględnia też Francję, ale reszta to już ruletka. Włochy, Hiszpania, Szwecja, Dania, Portugalia, Holandia – jak się okazuje, wcale nie są oczywistymi kierunkami dla muzyków. O Bałkanach nawet nie wspominam. Polska też nie jest w łaskach, więc fani muszą kombinować i dogrywać zagraniczne koncerty pod tanie loty, pociągi czy kursy flix busów. I robią to – robimy to – bo co innego nam pozostało?
Smutna Polska, smutni polscy fani
Żeby nie być gołosłownym, będę operować na przykładach. Olivia Rodrigo – przepopularna, z dwoma świetnymi albumami na koncie, chorą liczbą streamów i licznymi nagrodami. “GUTS World Tour” to aż 10 dat w UK (plus dwie w Dublinie), z czego aż cztery w Londynie. Artystka “zaszalała”, bo jej Europa to aż 15 państw. Z mniej uczęszczanych kierunków zagra m.in. w Belgii, Szwajcarii czy Holandii. Polski brak – my dostaliśmy jeden koncert w Berlinie.
Marnie wygląda też europejska część trasy Conana Graya. Pięć koncertów – co to ma być?! Amsterdam, Bruksela, Paryż, Manchester i Londyn – miasta są totalnie randomowe, nawet pod względem logistycznym tylko trzy pierwsze daty składają się w sensowny plan podróży. Fani chcą koncertów Conana, ale na razie muszą obejść się smakiem. Aktualnie bilety są dostępne wyłącznie na koncert w Brukseli.
Jedną wielką pomyłką jest też żałośnie okrojona trasa Chappell Roan. “The Midwest Princess Tour” to koncepcyjne show, artystka jest nowym queerowym objawieniem i ma potężne predyspozycje na zgarnięcie dla siebie nowego monarszego tytułu. Nie przesadzam. Tłum, który przyszedł zobaczyć ją na Lollapaloozie w Chicago, był o g r o m n y.
Tymczasem Europa: dziewięć dat, z czego tylko trzy są poza UK i Irlandią. Bilety wyprzedane, nie da się ich nawet odkupić na stronach do bezpiecznej odsprzedaży wejściówek. Trzy Londyny, Berlin, Paryż, Amsterdam, odhaczone, pora na CS-a.
Europejskie trasy: tak wygląda relacja złej macochy i jej pasierbicy
Traktowanie Europy po macoszemu nie jest wcale domeną tylko popowych gwiazd, więc argument w stylu “patrz, jak dobierasz idoli” tutaj nie działa. Marilyn Manson w 2025 r. zagra na Starym Kontynencie 10 koncertów, z czego trzy w Wielkiej Brytanii. Prawie wszystkie show są już sold out. Tegoroczna trasa Grety Van Fleet wyglądała podobnie, choć bez faworyzowania UK. Jaki z tego wniosek? Turystyka koncertowa będzie się rozwijać, a fani – prawdziwi fani (i ci, którzy nie mogą znieść FOMO), będą jeździć i gonić za swoimi faworytami, byle uszczknąć coś z każdej płyty. To z kolei bardzo prosty i czytelny znak dla największych gwiazd, czego doskonałym przykładem jest przypadek Adele i jej rezydentura w Monachium. Ona – nic nie musi. Ludzie przyjadą do niej sami. Czy tak będzie wyglądała przyszłość koncertów? Możliwe.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł