Koncerty wirtualne: przyszłość rozrywki na żywo

Transmisje na żywo

Podczas pandemii muzycy szukali różnych sposobów na koncertowanie. Wśród nich pojawiały się:

• live’y na Instagramie,
• występy na Twitchu,
• streamingi na YouTubie.

Artyści zaczęli wyruszać w wirtualne trasy koncertowe. Jednym z takich muzyków był Nick Cave, który sprzedawał bilety na swoje koncerty transmitowane online. Uczestnicy zjawiali się o określonej godzinie na specjalnej platformie. Wystarczył telefon i dostęp do internetu, choć na komputerze czy telewizorze koncert mógł stać się jeszcze fajniejszym przeżyciem. 

Nick Cave wystąpił m.in. w londyńskim Alexandra Palace. Na środku ogromnej, pustej sali stanął fortepian. Samo doświadczenie koncertu online jest ciekawe, ale też bardzo trudne i dziwne. Wszystko potrafi nas rozpraszać, a dookoła nas brakuje innych bawiących się osób. Brakuje tej magii prawdziwego koncertu, choć trzeba przyznać, że dla niektórych osób to jedyny sposób na dostęp do wydarzeń kulturalnych. Z takich koncertów mogą skorzystać:

• pacjenci w szpitalach, 
• osoby chore,
• osoby niepełnosprawne,
• osoby wykluczone komunikacyjnie,
• osoby z lękami społecznymi itd.

Oczywiście nikt z takiego wydarzenia online nie jest wykluczony. Chodzi nam tylko o to, że dla tych osób to spore ułatwienie. 

Cyfrowe awatary

Występy wirtualne to nie tylko te, które możemy zobaczyć np. na YouTubie. Choć zespół KISS jest na scenie już ponad pół dekady, idzie z duchem czasu. By to udowodnić, kapela zagrała koncert… bez obecności muzyków na scenie. Zostali oni zastąpieni cyfrowymi awatarami. Na finałowym koncercie trasy „The End of the Road” w Madison Square Garden w Nowym Jorku wykorzystano wielki ekran ze sceną, na którym można było zobaczyć cyfrową wersję zespołu. Oprócz tego pokaz był wyświetlany na półprzezroczystych wyświetlaczach, które zostały rozwieszone w całej hali. 

Podobną technologię wykorzystuje zespół ABBA. Od maja 2022 roku w Londynie awatary muzyków występują bardzo często. Czy ktokolwiek chce je oglądać? Oczywiście. W ciągu tygodnia koncerty potrafią przynieść 2 miliony dolarów zysku. 

Dzięki tej technologii będziemy mogli cieszyć się koncertami ulubionych zespołów dosłownie wiecznie. A przy okazji będą one mogły się odbywać częściej i w wielu miejscach jednocześnie. 

Technologia VR

Jeden z raperów, Jack Harlow, postanowił zrewolucjonizować świat muzyki. Zagra on koncert przesiąknięty wirtualną rzeczywistością. Cała impreza będzie nosić nazwę „No Place Like Home” i jest tworzona wspólnie z Media.Monks, Metą i Range Media Productions. 

Raper pojawi się na scenie we własnej osobie. Zaśpiewa swoje największe hity. A za nim będzie wirtualne płótno dostarczone przez Metę.

Harlow wykorzysta technologie immersyjne. Co to takiego? Technologia immersyjna łączy rzeczywistość ze światem cyfrowym. Zalicza się do tego nie tylko VR, ale też MR (ang. mixed reality) oraz AsR (ang. assisted reality). Samo słowo immersja oznacza zanurzenie się w cyfrowej rzeczywistości.

Sam koncert odbędzie się w Meta Horizon World’s Music Valley. To wirtualna arena, w której to, co rzeczywiste zlewa się z tym, co cyfrowe. Będzie to audiowizualne doświadczenie, które rozpocznie zupełnie nową erę koncertów.

Koncert w grze

Travis Scott dał koncert w grze Fortnite. Zyskał dzięki temu 2 miliony nowych obserwujących. Podobnie koncertowali m.in. Justin Bieber, Ed Sheeran, Post Malone, Zara Larsson i David Guetta. To jeden ze sposobów, dzięki którym muzycy mogli kontynuować swoje kariery podczas lockdownu. 

Jak to wygląda? Artysta jest osadzany w grze za pomocą avatara. Przygotowuje sceny osadzone w różnych częściach gry. Inni gracze mogą podejmować z nim interakcje, decydować o kolejności piosenek itd. Dzięki temu kontakt gwiazdy z fanami jest o wiele bliższy i znacznie łatwiejszy. Oprócz tego może on wykorzystać mechanikę gamifikacji, która pozwala na stworzenie różnych form zabaw dla słuchaczy koncertu. 

Jeden z pierwszych takich koncertów odbył się w 2019 roku w grze Fortnight. 10-minutowy występ na żywo dał wtedy Marshmello. Słuchało go niemal 11 milionów osób, tworząc przy tym największe wydarzenie w historii gamingu. Mamy tu na myśli tylko te osoby, które uczestniczyły w koncercie na żywo, ponieważ sam zapis został odtworzony ponad 62 miliony razy. 

Co ciekawe, Marshmello uwzględnił ten koncert w swojej prawdziwej trasie koncertowej. Dodatkowo w grze Fortnight znajdowały się plakaty z zapowiedzią koncertu. 

Innym artystą, który dał koncert (a nawet 5 koncertów!) w grze Fortnight, był Travis Scott. Zastosował on jeszcze ciekawsze zabiegi:

• sceną była cała wyspa,
• avatar Travisa został wystrzelony z latającego statku, 
• podczas piosenki „Highest in the Room” tłum został zanurzony pod wodą,
• rollercoastery,
• zabiegi psychodeliczne,
• latanie po planecie.

Wydarzenie został obejrzane na YouTubie, czyli już koncercie, ponad 160 milionów razy. Cały koncert został nagrany wcześniej i trwał 12 minut, a Travis zarobił na nim ok. 20 milionów dolarów. 

O wiele dłuższy koncert w grze Fortnight dała Ariana Grande. Występowała przez ok. godzinę, a zobaczyło ją na żywo ponad 76 milionów osób. Artystka stworzyła „Rift Tour”, czyli trasę koncertową złożoną z 5 minigier. Gracze mogli w nich posłuchać najlepszych piosenek Ariany i jednocześnie wchodzić w interakcje z innymi. Co 20 minut następowała zmiana scenerii. Oprócz tego Ariana Grande oraz wszyscy inni artyści dający koncerty w Fortnighcie wypuszczają specjalne gadżety wirtualne, które można zebrać tylko uczestnicząc na żywo w koncercie. To przekłada się na ich niemałe zarobki. A dodatkowo korzyść czerpią twórcy gry, którzy zatrzymują uczestników na dłużej.

To nie jedyne sposoby na przeprowadzanie koncertów z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości. Pandemia pokazała nam, że takie zmiany są możliwe. A one dopiero zaczynają się rozwijać. W przyszłości możemy spodziewać się jeszcze wielu ciekawych i na pewno zaskakujących koncertów w wirtualnym świecie. Czy zastąpią one tradycyjne imprezy? Niekoniecznie, ale będą stanowić (a nawet już to robią) fajny dodatek do wydarzeń kulturalnych.