Kategorie
eBilet

Eurowizja

Co za hałas, co za szum! Jeśli oglądać Eurowizję, to nie indywidualnie

Fot. eBilet/Mateusz Zawada

Od dawna finał Eurowizji nie był tak emocjonujący. Zwłaszcza, gdy można go było przeżyć kolektywnie. Zaczęło się od wspólnego nucenia "no stresso, no stresso, no need to be depresso”, a potem… trudno było usiedzieć w fotelach. W kinie Altantic było gorąco. Co tam się działo!

Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl

Eurowizja dobiega już siedemdziesiątki, ale zamiast odejść w smugę cienia, czy mówiąc brutalniej – do lamusa, z każdym rokiem wzbudza coraz większe emocje. I jeszcze większą dyskusję. Nie tylko o tym, kto wystąpił w barwach którego kraju, jak wypadł na scenie, czy w końcu jaką miał piosenkę. Sama Eurowizja od dawna nie jest tylko konkursem piosenki. To konkurs na najlepsze show, na najbardziej chwytliwy kawałek, na największą charyzmę, na najlepsze umiejętności marketingowe w zaskarbianiu sympatii słuchaczy – głównie w social mediach, ostatecznie to także konkurs piękności (wokalnych również).

Aby w końcu odnieść sukces mieliśmy niemal wszystko – piękną, charyzmatyczną wokalistkę o nieprzeciętnym głosie, widowiskowe show, dwujęzyczną piosenkę. Mieliśmy też przecież duże zainteresowanie słuchaczy i mediów – Justyna Steczkowska dwoiła się i troiła, by przekonać do siebie międzynarodową publiczność. W dużej mierze jej się to udało, ale eurowizyjne głosowanie – przede wszystkim jurorów, pokazało, że choćby spaść spod sufitu na scenę, ba, stanąć na głowie, polski reprezentant nie wpisze się w ich “gusta”.

A przecież – mieliśmy i przedstawienie, i piosenkę. Szwajcaria, Francja czy Austria, które tradycyjnie wierzą, że Eurowizja to nadal konkurs piosenki, wystawiają wybitnych wokalistów z monumentalnymi utworami, zgarniając wysokie, jeśli nie najwyższe noty. Tak było i tym razem. Gdy robi to Polska, punkty zupełnie ją omijają, albo wpada ich tyle, co kot napłakał. I to duże rozczarowanie – bynajmniej nie występem Justyny, która mówiąc kolokwialnie “dowiozła” i dała z siebie wszystko, ale głosowaniem jurorów, którzy, jak z rozgoryczeniem zauważali widzowie seansu w kinie Atlantic, niemal ostentacyjnie nie doceniali jej wysiłków.

Trudno było na to patrzeć w grupie zagorzałych fanów, a co dopiero w pojedynkę. Bo w gruncie rzeczy Eurowizji nie powinno się oglądać samemu. Oczywiście, jeśli pozwalają na to okoliczności. Eurowizja to zjawisko, które najlepiej obserwować kolektywnie (tak samo, jak i odbierać samą muzykę) – nie tylko jako część wielomilionowej telewidowni. Koncert smakuje najlepiej, gdy udzielają się emocje, gdy głośno i śmiało można komentować poszczególne występy, wymieniać się wrażeniami, w końcu skandować, oklaskiwać, śpiewać, wzruszać i śmiać do rozpuku. Temu właśnie służy przecież Eurowizja – rozrywce.

Europejska Unia Nadawców dba o to, by swoją publiczność dopieszczać. W tym roku uhonorowała ją w drugim półfinale bo wie, że to publiczność niespotykanie wierna. Taka, o której wykonawcy dążący o międzynarodowej sławie mogą tylko pomarzyć. Taka, która tworzy silną społeczność, która najzwyczajniej buduje klimat i atmosferę kolejnych konkursów.

Z Eurowizji można się podśmiewać, nawet drwić, gdy są ku temu powody, ale trudno ją lekceważyć. I trudno przeceniać siłę rozpoznawalności, którą może podarować wykonawcom. Ostatecznie jest też swoistym, choć nie do końca wiernym, odbiciem tego, co dzieje się na europejskiej scenie. Żeby się jej przyjrzeć, poza festiwalami, nie ma wielu okazji. 

W tym roku EBU zaprosiła do celebrowania na żywo, na miejscu, znacznie większą publiczność. Nie tylko tę, która zmieściła się w arenie, ale aż blisko 36 tysięcy widzów, którzy zebrali się na pobliskim stadionie. Polscy fani też mieli okazję do świętowania w szerszym niż zazwyczaj gronie. Choć sala kina Atlantic, w której eBilet zorganizował wspólny seans finału, mieściła dobrych kilkanaście razy mniejszą widownię, fani się tłumnie (sala wyprzedała się do ostatniego miejsca).

Fot. PAP/DPA/Jens Buttner

Część z nich przyszła kibicować swoim ulubieńcom, część tylko dla dobrej zabawy, ale wszystkim w równym stopniu udzielił się festiwalowy, a później konkursowy nastrój. Festiwalowy, bo pierwsza część show złożona z występów reprezentantów wywoływała raczej ogólną wesołość. I chociaż znajdowaliśmy się setki kilometrów od Bazylei, zdecydowanie można było się poczuć jak tuż przed eurowizyjną sceną. 

I trzeba przyznać, że atmosfera w kinie była równie gorąca, co na najsłynniejszej tego wieczoru arenie. Co tam się działo! Wspólne śpiewy, wybuchy gromkiego śmiechu, pokrzykiwania, oklaski, a wreszcie feeria barw, bo co bardziej zagorzali fani konkursu przygotowali się pieczołowicie – część przyszła na seans festiwalowo wystrojona, część przygotowania ograniczyła do swoich gardeł i zagrzewała do kibicowania gromkimi okrzykami. Największe wsparcie płynęło w stronę Justyny – Justa musisz, Jusia jedziesz – dało się słyszeć raz po raz na widowni. Kiedy w końcu pojawiła się na scenie, wśród publiczności wybuchła euforia, a rytmiczne oklaski przeplatały się ze wspólnym śpiewaniem “Gai”. Trzeba przyznać, że chyba żadna z naszych reprezentantek tak nie zjednoczyła widzów – i to już jest jej ogromny sukces.

Widzowie Eurowizji jednak nie tylko samą reprezentantką Polski żyją. Szybko dało się wyczuć, do kogo zapałali największą sympatią. Do śpiewania i oklasków zachęcały szczególnie Erika z Finlandii, Sissel z Danii czy Miriana Conte z Malty – nic dziwnego – elektropopowe brzmienia połączone z kampową estetyką to od lat sprawdzony przepis na zdobycie serc eurowizyjnych “szalikowców”. 

Niemal do samego ogłoszenia wyników zabawa była przednia. Radosny nastrój podniosło wspólne show powracających na Eurowizję ulubieńców publiczności z poprzednich lat – Kaariji i Baby Lasagnii. Wszystko wydawało się mówić jak u Tommy’ego Casha – “no stresso, no stresso, no need to be depresso”. I naprawdę świetnie było przeżywać to kolektywnie – śmiać się, śpiewać, oklaskiwać co odważniejsze występy.

Stres pojawił się rzecz jasna w momencie ogłaszania wyników głosowania – jurorskiego i widzów. Nie da się ukryć, że od dawna finał Eurowizji nie był tak emocjonujący. I nie tylko dlatego, że mieliśmy szczególnie rozbudzone nadzieje w związku z występem Justyny Steczkowskiej. I nie tylko dlatego, że głosowanie ekspertów i fanów w wielu przypadkach się rozjeżdżało – przeciwnie – było podobnie zaskakujące. Dziwiły wybory jurorskie, jeszcze bardziej brak punktów dla naszej reprezentantki – z każdym kolejnym ogłoszeniem dało się odczuć, że entuzjazm kinowej widowni spada, a górę biorą nerwy. Uspokoiło je nieco 139 punktów przyznanych Justynie przez fanów. 

Ostatecznie wygrał reprezentant Austrii, z przeważającą liczbą głosów i od jurorów, i od publiczności.  Utalentowany, wykształcony klasycznie wokalista JJ i wzruszająca piosenka. Wygląda na to, że Eurowizja znalazła następcę Nemo i wraca (oby) do korzeni, nagradzając przede wszystkim utwory. Tak czy inaczej, finał zafundował prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Dobrze było razem się bawić, przeżywać, nawet zakląć. Dobrze było być razem. A to chyba przecież eurowizyjna idea integracji zrealizowana w najczystszej postaci. Powtórka za rok. 

Gorące wydarzenia

Gorące wydarzenia

OFF Festival Katowice 2026

07.08.2026-07.08.2026
Katowice

Black Weeks: promocje na bilety!

Piernikowe Serce – wygraj wejście na premierę!

Sabaton

31.05.2026-31.05.2026
Gdańsk/Sopot

XTB KSW 114

17.01.2026-17.01.2026
Radom

Kameralne koncerty przy świecach

Boris Brejcha

29.11.2025-29.11.2025
Kraków

Orange Warsaw Festival 2026

FAME 28: Armagedon

22.11.2025-22.11.2025
Warszawa

COMA RE-START: Gra o Wszystko

21.11.2025-07.12.2025
Katowice, Kraków

Lost Generation: The Offspring, Papa Roach, The Rasmus, Hollywood Undead i Lagwagon

16.06.2026-16.06.2026
Kraków

Dziadek do orzechów – UCB

01.12.2025-20.12.2025
Dąbrowa Górnicza, Kielce, Kraków i inne

Sylwia Grzeszczak

23.11.2025-19.12.2025
Kraków, Poznań, Warszawa i inne

Archive

08.04.2026-08.04.2026
Warszawa

Powrót Scyzoryka: Liroy + HWR & Karaz

28.11.2025-14.03.2026
Białystok, Bielsko-Biała, Gdańsk i inne

Polska Noc Kabaretowa 2026

30.01.2026-27.06.2026
Białystok, Bydgoszcz, Dąbrowa Górnicza i inne

Open’er Festival 2026

01.07.2026-04.07.2026
Gdynia

The Magical Music of Harry Potter

03.01.2026-08.01.2026
Katowice, Warszawa, Wrocław

Ultimate Legends Night: Polska – Reszta Świata

27.05.2026-27.05.2026
Wrocław

Winylowy preorder: Dawid Podsiadło i Artur Rojek na żywo w Katowicach – ZORZA 2025

eBilet