Rozkręcacie mroczną imprezę? Chcecie nastroić się w klimat Halloween? Te piosenki z pewnością wam w tym pomogą!
Kerry King: piekielne przebudzenie, czyli “From Hell I Rise”
Kerry King w maju wydał swój debiutancki, solowy album studyjny. "From Hell I Rise" to zarówno powiew świeżości, jak i powrót do korzeni. Muzyk w rozmowie z Metal Hammer przyznał, że traktuje swój nowy projekt jako "rozszerzenie" Slayera. Nic dziwnego, w końcu taki staż w zespole robi swoje. Tym samym dał do zrozumienia, że najświeższe wydawnictwo jest kontynuacją "Repentless" z 2015 roku. Czy słusznie?
20.06.2024
Martyna Kościelnik
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Powrót do piekielnych korzeni
Początek 2024 roku zaowocował gorącymi informacjami na temat płyty legendarnego gitarzysty. Kerry King powiedział Metal Hammerowi, że na krążku znajdzie się cały przekrój muzyki, którą tworzył do tej pory. Pragnął, by “From Hell i Rise” ujrzało światło dzienne już w 2020 roku, jednakże pandemia pokrzyżowała mu plany. Tamten okres stał się dla Kerry’ego bardzo owocny – w rozmowie z Dean Guitars przyznał, że cztery lata temu stał się istną kopalnią riffów, co dało mu solidny arsenał do selekcjonowania najlepszych utworów. I tak trafiliśmy tutaj – do 2024 roku, gdzie muzyk uraczył nas 13 nowymi kompozycjami.
Kerry King stwierdził, że “From Hell I Rise” jest mieszanką jego muzycznego doświadczenia. Na filmiku, który opublikował w swoim profilu na YouTube wymienił, że na płytę składają się takie elementy, jak: Sabbath, Priest, Maiden, Thrash, Punk, Hardcore…
Polecamy na eBilet.pl
Kerrang wskazał, że nazwa albumu przechodziła przez różne modyfikacje – począwszy od “Idle Hands”, przez “Crucifixation”, by ostatecznie powrócić do “From Hell I Rise”. Co ciekawe, utwór tytułowy był pierwotnie napisany dla Slayera. Na albumie nie zabraknie muzycznych eksperymentów, a szczególne “naświetlenie” należy kierować w stronę “Shrapnel”, zainspirowane riffem z “Animal Magnetism” zespołu Scorpions. Warstwa tekstowa na albumie emanuje między innymi komentarzami w kierunku polityki. Kerry King wylał swoją wściekłość w stronę amerykańskiego systemu politycznego, który “zwariował” od 2016 roku, o czym wspomniał dla New Noise Magazine. Nie zabraknie czerpania weny z obserwacji zorganizowanych religii. Muzyk od lat uważa, że wiara jest po prostu podporą dla ludzi, a on nie musi niczego “wymyślać”, by czuć się lepiej. W wywiadzie dla Metal Blast podkreślił, że teksty mają skłaniać do refleksji – faktycznie w coś wierzę, czy narzucono mi tę wiarę? Wokalem zajął się Mark Osegueda, który wykrzesał z siebie wściekłość większą, niż kiedykolwiek.
Kerry King w projekcie… “Kerry King”
Najświeższy projekt nazywa się – po prostu – Kerry King. Jednak pierwotny plan zakładał inny tytuł. Gitarzysta w wywiadzie z Loudwire stwierdził, że etykietowanie zespołu swoim nazwiskiem wynikało “z konieczności”. I absolutnie nie chodzi tutaj o wielkie ego! Co więcej – Kerry był temu przeciwny, ale nie miał wyboru. Metal to kuźnia, która działa od wielu lat i z niej pochodzi niejedna mniej lub bardziej znana formacja. Teraz wyobraźcie sobie sytuację, że muzyk buszował po Metal Archives czy innych stronach, które są istną encyklopedią. Przepełniony ekscytacją, miał nadzieję, że wymyślona przez niego nazwa nie została zajęta. I nagle – zderzenie z rzeczywistością – zespół pod takim szyldem już istnieje. Ten proces trwał cztery lata, więc można stracić cierpliwość, prawda? Kerry wskazał, że miał na telefonie zapisanych około 50 nazw, które mogłyby idealnie wbić się w klimat zespołu. Jako przykłady w rozmowie z Kerrang podał Blood Reign czy King’s Reign. Dla Loudwire przyznał, że nie pamięta, dlaczego nie mógł użyć tej drugiej nazwy, ale szedł za tym jakiś solidny powód. W końcu został przy swoim nazwisku, jednakże to nie oznacza, że tylko Kerry King odgrywa tutaj kluczową rolę. Zespół zasilają: Mark Osegueda, Paul Bostaph, Phil Demmel oraz Kyle Sanders. Jednak sam lider wskazał w rozmowie z New Noise Magazine, że ogromną robotę zrobił producent Josh Wilbur. W rozmowie z Kerrang przyznał, że zależało mu, by zespół był złożony z przyjaciół. To właśnie ta mieszanka sprawia, że możemy rozkoszować się tak świetnymi brzmieniami, które zarejestrowano w zaledwie 14 dni!
Nabór do muzycznej armii Kerry’ego Kinga
Dobór muzyków do projektu nie jest przypadkowy – w końcu każdy z nich niesie za sobą solidny bagaż doświadczenia. Fani Death Angel, Vio-Lence, Machine Head czy Hellyeah rozumieją ten klimat. Wielu wielbicieli Kinga zdziwiło się, że w zespole miejsca nie zagrzał Gary Holt. Czy “slayerowy” przyjaciel został zaniedbany? Strona Guitar zacytowała słowa lidera formacji, które padły w rozmowie z Revolver. Muzyk przyznał, że nie chciałby, by fani postrzegali jego zespół jako “Slayer Lite”. Ma świadomość, że i tak utwory opierają się na stylistyce Slayera, ale nie ma w tym nic dziwnego – w końcu taki jest proces twórczy Kinga. Jednocześnie zaznaczył, że docenia warsztat Holta i nie mają między sobą żadnego sporu.
Polecamy na eBilet.pl
Na tapet został zabrany również Phil Anselmo, którego rozważano w roli wokalisty. Menadżer, promotor i wytwórnia już miała zwizualizowany plan King + Anselmo. Lider formacji w rozmowie z Rolling Stone przyznał, że wokalista jest jego dobrym przyjacielem od wielu lat, ale jednocześnie czuł, że to nie wypali pod kątem muzycznym. Poza tym – doszła do tego sprawa reaktywacji Pantery, co znacznie utrudniłoby plany wspólnego koncertowania.
Co ze Slayerem?
To pytanie musiało paść! W końcu Kerry King nie próżnuje i pamięta o spuściźnie Slayera, czego dowodem jest chociażby ostatni koncert na Mystic Festivalu. Jednak trzeba pewne sprawy powiedzieć wprost – Slayer nie nagra kolejnego albumu i nie wyruszy w trasę koncertową. I nie, to nie zwykłe przypuszczenia, tylko słowa legendarnego gitarzysty, który w maju o tym rozmawiał z Trunk Nation With Eddie Trunk. Jednocześnie podkreślił, że projekt solowy to nie jednorazowa akcja – członkowie zespołu zostaną z nim tak długo, jak sami będą chcieli. Widać, że Kerry King jest mocno zakorzeniony w swojej nowej formacji, co jeszcze bardziej podsyciły liczne pozytywne oceny krążka czy gorący odbiór ze strony festiwalowiczów. Jednak wcześniej wspomniany dziennikarz dalej próbował wybadać teren i zapytał muzyka, co by było, gdyby Slayer powrócił na 1-2 koncerty, które by się odbywały co roku. King nie dawał za wygraną i powiedział, że nie wie jakby to wyglądało z częstotliwością, ponieważ na ten moment jest zajęty solowym zespołem. W wywiadzie dla Loudwire nakreślił, że ma kilka utworów z “Repentless” oraz z “From Hell I Rise”, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego. Zapowiedział, że ma mnóstwo materiału na kolejną płytę.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł