Muzyka rap nigdy nie była gatunkiem jednolitym. Inspiracje zbierane z różnych zakątków kultury i sztuki wpłynęły na powstanie i rozwój licznych odnóg, które dziś funkcjonują jako osobne twory. Wielu raperów, wciąż eksperymentując z brzmieniem, wychodzi przed szereg, stając w opozycji do licznych, podobnych sobie, twórców. Wśród nich jest chociażby Sobel, którego muzyka wyróżnia się na tle polskiej sceny muzycznej.

Nie tylko “Lavorama” i “Wyższe Dobro”. Tych polskich rapowych klasyków brakuje na Spotify
"Lavorama" Ortegi Cartel i "Wyższe Dobro" W.E.N.Y. trafiły niedawno na serwisy streamingowe, jednak to niejedyne klasyki, na których dodanie fani polskiego rapu wciąż czekają.
27.03.2025
Jakub Wojakowicz
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Lata oczekiwania
Serwisy streamingowe zdominowały sposób, w jaki słuchamy muzyki. Czy to się komuś podoba czy nie, wygoda jaką oferują przekonała nawet wielu malkontentów. No bo jak tu nie docenić całej muzyki świata w jednej aplikacji? No, prawie całej. Niektóre klasyki, z różnych względów, wciąż nie trafiły na platformy streamingowe, a najczęściej dotyczy to polskiego rapu. Ostatnio fani otrzymali prezent w postaci “Lavoramy” Ortegi Cartel, a także “Wyższego Dobra” W.E.N.Y. jednak wciąż brakuje kilku klasyków.
Powody są różne
Powody, przez które płyty nie trafiają na streamingi są oczywiście różne. Czasem artyści po prostu nie chcą swoich płyt na streamingach, szczególnie ci, którzy od dawna nie rapują i nie mają z tą muzyką nic wspólnego. Dużo częściej rozbija się jednak o tzw. wyczyszczenie sampli, to znaczy uzyskanie zgody autora na wykorzystanie fragmentu jego utworu, która jest konieczna przy zamieszczaniu utworów na serwisach streamingowych, co ma związek z tematem zarobku z twórczości. Przy tworzeniu poniższej listy nie wnikaliśmy, jakie są powody w przypadku poszczególnych pozycji, więc może się okazać, że część z nich nigdy nie trafi na streamingi. Ale jak to mawiają nadzieja umiera ostatnia.
Smarki Smark – Najebawszy EP (Moda na EPke)
Prawdopodobnie najbardziej oczywisty przykład. Można by rzec pół człowiek, pół legenda, a dla wielu zagadka. Bo tak naprawdę w serwisach streamingowych możemy znaleźć zaledwie osiem jego zwrotek w tym m.in. na “COJESTMAŁPY” Quebonafide z archiwalną zwrotką Smarka, na “Świat jest pełen filozofów” Łony, a od niedawna także na “Ghetto” W.E.N.Y., ze wspomnianego już “Wyższego Dobra”. Trzeba jednak postawić sprawę jasno. Oprócz bootlegów i Brudnych Serc, Smarki wydał w swojej karierze tylko jeden oficjalny, solowy projekt. Ale jaki to był projekt! “Najebawszy EP (Moda na EPke)” w moment obrosło kultem w podziemiu głównie przez autentyczny luz i błyskotliwość Smarkiego w przekazywaniu swoich przeżyć i lekkość, która sprawiała, że mógłby zarapować tak naprawdę o wszystkim, a wciąż chciałoby się tego słuchać. Ponadczasowy materiał
Mobbyn – Mobbyn
Na przeciwnym biegunie do Smarkiego stoi totalny klasyk polskiego trapu. Belmondo (dziś Belmondawg) i Oyche Doniz stworzyli ciężki, ale niezwykle chwytliwy trapowy projekt, przepełniony ikonicznymi, często zabawnymi linijkami. Ponadto na Mobbyn udzielili się najważniejsi wówczas twórcy tego nurtu: Kaz Bałagane, Młody Dron i Don Poldon z Hewry, swój refren położył Smolasty. Pomimo braku tego projektu na serwisach streamingowych “Telefony” i rozpoczynające ten utwór wersy to jedne z najczęściej rozpoznowanych elementów twórczości Belmondziaka. Na pojawienie się projektu na streamingach jednak ciężko liczyć. Młody G i Oyche Doniz są obecnie skłóceni.
Jimson – Gorączka w parku igieł
O Jimsonie swego czasu mówiło się wręcz jako o królu podziemia. I trudno się dziwić. Słupszczanin miał wszystko, głęboki, magnetyzujący głos, technikę, charyzmę i świetne pióro. Projektów nie dostaliśmy jednak od niego za wielu, ale gdy już możemy o jakimś mówić, to mamy do czynienia z klasykiem. Bo tak jak Słoń uznawany jest za polskiego króla horrorcore’u, tak nikt jak Jimson nie pisał i do dziś nie pisze thrillerów na bitach. Na “Gorączce w parku igieł” najpełniej czuć doskonałą znajomość kina i wyobraźnię, która pozwalała mu wręcz właśnie w kinowy sposób opowiadać historie. Ciężkie bębny idealnie napędzają MC, którego styl do dzisiaj pozostaje absolutnie niepodrabialnym.
Pijani Powietrzem – Zawieszeni w czasie i przestrzeni
Powiedzieć, że ten projekt wyprzedził swoje czasy, to trochę jak nic nie powiedzieć. Po śmierci Magika i zamknięciu projektu Paktofonika, Fokus i Rahim w towarzystwie Śliwki Tuitam jako zespół Pijani Powietrzem stworzyli projekt inspirowany brzmieniami drum and bassowymi, housem i triphopem. W tym na pozór karkołomnym przedsięwzięciu odnaleźli się fenomenalnie, Fokus udowodnił, że jest naprawdę świetnym raperem, Rahim, który tym razem zajął się produkcją albumu (rapowo pojawia się tylko na “M.A.T.O.”) połączył wyżej wymienione gatunki, ze stylem PFK i lekką psychodelą. Polska, jak można się było spodziewać, okazała się wówczas niegotowa, jednak z dzisiejszej perspektywy, to zdecydowanie jeden z najważniejszych i po prostu najlepszych eksperymentalnych albumów w historii polskiego rapu.
Dinal – W strefie jarania i w strefie rymowania
Był Smarki Smark, to musiał się pojawić także i Dinal. Case zespołu z Opola jest tak naprawdę bardzo podobny do członka Brudnych Serc. Wankej i spółka obrośli w pewnym podziemiu wręcz legendą, a cechowało ich dokładnie to, co Smarka. Ogromny luz na bitach, ziomalska energia i autentyczność. “W strefie jarania i w strefie rymowania” jest manifestacją pewnego stylu życia, a przy okazji sposób w jaki składali wersy członkowie Dinala, będący momentami niespotykaną dotąd ekwilibrystyką, nie sprawiał wrażenia cyrkowych popisów. “W strefie…” to jedyny album ekipy, która później w okrojonym składzie nagrywała pod szyldem Okoliczny Element. Wystarczył jednak zaledwie jeden projekt, by uczynić Dinal niepodważalnym klasykiem.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł