Muzyka rap nigdy nie była gatunkiem jednolitym. Inspiracje zbierane z różnych zakątków kultury i sztuki wpłynęły na powstanie i rozwój licznych odnóg, które dziś funkcjonują jako osobne twory. Wielu raperów, wciąż eksperymentując z brzmieniem, wychodzi przed szereg, stając w opozycji do licznych, podobnych sobie, twórców. Wśród nich jest chociażby Sobel, którego muzyka wyróżnia się na tle polskiej sceny muzycznej.

Mayra Andrade – “Cesaria Evora młodego pokolenia”. Już wkrótce wystąpi w Polsce!
Jedna z najbardziej utalentowanych przedstawicielek muzyki luzofońskiej i kabowerdyjskiej wraca do Polski na siestowy koncert, podczas którego będziemy mieli okazję posłuchać jej w kameralnej, intymnej odsłonie oddającej magię jej ostatniego wyjątkowego projektu “reEncanto”.
06.02.2025
Aleksandra Gieczys
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Królowa morny nowego pokolenia
Mayra Andrade nazywana przez krytyków jedną z “czterech muszkieterek muzyki kabowerdyjskiej” i “Cesarią Evorą młodego pokolenia” ma oddane grono fanów w naszym kraju. Artystka po raz pierwszy wystąpiła w Polsce w 2014 roku. Zainteresowanie jej koncertem było tak wielkie, że nie starczyło biletów i miejsc dla wszystkich pragnących jej posłuchać. Po konsultacji z artystką organizatorzy przygotowali więc nie jeden a dwa koncerty, które Andrade zagrała jeden po drugim.
Teraz Mayra przyjeżdża do naszego kraju ponownie. Wystąpi 19 lutego w Katowicach w sali NOSPR w ramach cyklu “SIESTA w drodze” organizowanego pod pieczą artystyczną Marcina Kydryńskiego. Podczas tego wyjątkowego koncertu polska publiczność usłyszy najpiękniejsze piosenki z jej dyskografii w intymnej i kameralnej atmosferze, podobnej do tej, którą udało się zarejestrować na ostatniej płycie artystki, “reEncanto”.
Nomadka z Cabo Verde
Chociaż jej rodzina pochodzi z Wysp Zielonego Przylądka, trudno uznać Mayrę Andrade za artystkę w ścisłym sensie luzofońską. Urodzona w Hawanie córka kabowerdyjskich dyplomatów wychowała się m.in. w Angoli, Senegalu czy Niemczech. Jak mówiła w wywiadach, łącznie jako dziecko mieszkała w kilkunastu krajach na świecie, w których jej ojczym był ambasadorem Republiki Zielonego Przylądka. Ostatecznie – jako dorosła osoba – odnalazła swoje miejsce w Europie, w wielokulturowych Paryżu i Lizbonie.
Nic dziwnego, że historia życia wokalistki odpowiada ewolucji jej twórczości. To opowieść o korzeniach i poszukiwaniu własnej tożsamości w kulturowym tyglu – tak bliska doświadczeniu wielu diaspor i emigrantów.

Od chwili, gdy artystka została odkryta w 2005 roku w wieku 20 lat, niemalże od razu stała się symbolem odrodzenia muzyki Wysp Zielonego Przylądka. Jej pierwszy album – wydany w 2006 roku “Navega” – zyskał imponującą rzeszę fanów, a sama płyta sprzedała się w ponad 90 tys. egzemplarzy co jest niebywałym osiągnięciem, jak na wydawnictwo z tradycyjną muzyką Wysp Zielonego Przylądka, Kuby i Brazylii, których wypadkową była właśnie “Navega”. Ponadto znalazło się na niej 12 utworów, które poza jedną piosenką w języku francuskim, zostały zaśpiewane w tradycyjnym kreolskim języku kabuverdianu.
Przeczytaj też:
Morna, fado i Beatlesi
Konwencja, w jakiej się porusza młoda rodaczka wielkiej Evory, to w większości spokojna, nastrojowa muzyka, co wcale nie oznacza braku temperamentu. Wręcz przeciwnie – mnóstwo w tej muzyce ognia, a to wszystko za sprawą “bujających” rytmów, takich jak funana, morna, batuque, fado czy bossa nova.
Chociaż twórczość Andrade jest głęboko zakorzeniona w tradycyjnych gatunkach Republiki Zielonego Przylądka, artystka wypracowała swój własny styl – z jednej strony silnie przesiąknięty tożsamością mieszkańców Wysp, ale z domieszką wpływów charakterystycznych dla rozmaitych kultur, z jakimi zetknęła się na swej drodze: brazylijskiej, portugalskiej, hiszpańskiej, francuskiej, włoskiej. To nowoczesny konglomerat kosmopolitycznych tradycyjnych rytmów world music do których Mayra przemyca brzmienia jazzu czy soulu. Bardzo chętnie eksperymentuje również z zachodnioafrykańskim afrobeatem, a nawet muzyką house. W jej repertuarze znajdziemy nawet cover “Michelle” Beatlesów.
– Dla mnie jest rzeczą naturalną, że rytmy i różne tradycje przenikają się. Kraje, które odwiedziłam i artyści, których spotkałam na swojej drodze otworzyli mnie na muzykę wszystkich kultur. Eksplorując różne style bez rezygnowania z własnej, odrębnej tożsamości – wytłumaczyła w jednym z wywiadów.
Zdaniem artystki to, że jej interpretacja muzyki z Wysp Zielonego Przylądka brzmi nowocześniej, budzi większe zainteresowanie wśród słuchaczy na całym świecie:
– Jako artystka z Republiki Zielonego Przylądka z jednej strony przekraczam granice tradycyjnej konwencji, ale jednocześnie przekazuję głęboką więź ze swoimi korzeniami dalej w świat. Myślę, że to pomaga mojej kulturze i mojemu krajowi.
Mayra, choć oczywiście jest świadoma porównań do bosonogiej divy Cesarii Evory, przyznaje, że jej największym wzorem jest Orlando Pantera – przedwcześnie zmarły śpiewak i kompozytor z Wysp Zielonego Przylądka. – Przez całe życie uczył się tradycyjnej muzyki, a potem opracowywał swoją własną jej interpretację – wyjaśnia.
Jak zdradziła w rozmowie z Polskim Radiem Andrade miała okazję rozmawiać ze swoim idolem:
– Kiedy się spotkaliśmy powiedziałam mu, że chciałabym nadać tradycyjnym rytmom nowy wymiar. Orlando tylko potwierdził słuszność moich poszukiwań.
Przeczytaj też:
“reEncanto”
Ostatnia płyta artystki – “reEncanto” – powstała w 2024 roku podczas kameralnego koncertu w Londynie, który Andrade zagrała na prestiżowej scenie londyńskiej Union Chapel. Oszczędny, instrumentalny akompaniament stawia tutaj głos Andrade na pierwszym planie. Podczas tego wyjątkowego występu zreinterpretowała na nowo piosenki z całej swojej kariery. Jak mówi, pomysł na płytę live narodził się w 2022 roku, gdy była w trasie koncertowej ze swoim ostatnim albumem “Manga”, a po zajściu w ciążę nagranie “reEncanto” spełniło jej dodatkową “potrzebę bycia na scenie w bardziej intymnym otoczeniu”.
– Moja trasa promująca płytę “Manga” odbywała się z pełnym zespołem, a ja śpiewałam i tańczyłam na wysokich obcasach. To był naprawdę piękny moment w mojej karierze, ale pojawiła się potrzeba zajrzenia do środka i stworzenia czegoś, co połączyłoby mnie z moją publicznością w o wiele głębszy sposób. Postanowiłam więc stworzyć projekt, w którym wykonywałbym tylko piosenki, które sama napisałam i skomponowałam, od pierwszego do ostatniego albumu. Zrobiłam to, aby na nowo odkryć swój własny głos. I doszłam do wniosku, że wiele z tych piosenek mogłabym napisać dzisiaj. Było pięknie zobaczyć, że chociaż nie jestem już tą samą osobą, one nadal mnie wybierają i są mi bliskie. “reEncanto” to dla mnie bardzo ważny, osobisty projekt – wyjaśniła w jednym z wywiadów artystka.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł