Nowy Mata! A raczej Polak GBP. Kim jest tajemnicze wcielenie polskiego rapera z singla "Heavy"?
Głośni jak Olsztyn Green Festival. Rozmach na miarę jubileuszu
Jubileuszowa, 10. edycja Olsztyn Green Festivalu przechodzi do historii. Ale historia imprezy się przecież nie kończy, a dopiero rozkręca. Organizatorzy, jak zapowiedzieli, już wyczekują kolejnych rekordów, które będą mogli pobić z publicznością.
19.08.2024
Urszula Korąkiewicz
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Olsztyn Green Festival na dobre wpisał się już w warmiński krajobraz i festiwalową mapę Polski. Kameralny i, w porównaniu z innymi średniej wielkości imprezami, lokalny festiwal (w końcu występują na nim rodzimi artyści), co roku ściąga do stolicy Warmii i Mazur pokaźną publiczność. Nieraz – rekordową, jak w podsumowaniu ostatniego dnia opowiadali organizatorzy. Olsztyn Green w ostatnim czasie mógł przyjąć podczas jednej edycji ponad 30 tysięcy głodnych muzycznych wrażeń. Brzmi imponująco.
Frekwencja i atmosfera, która towarzyszy olsztyńskiej imprezie wskazuje jasno potrzebę organizowania tego typu wydarzenia. W tej części Polski obecnie jest największe i przyciąga największą liczbę topowych artystów. Część z nich to stali bywalcy – zdarza się, że grają niemal co roku, ale sądząc po reakcjach publiki, wcale nie czuje przesytu. Wręcz przeciwnie, za każdym razem są przyjmowani z co raz to większym entuzjazmem.
Podczas jubileuszowej edycji nie zabrakło więc festiwalowych ulubieńców, jak Krzysztof Zalewski czy Daria Zawiałow. A to przecież i tak tylko ułamek atrakcji, które przygotowano na długi weekend. Znacznie większy niż poprzednio festiwalowy teren, kolejna scena i iście festiwalowe dekoracje z lampek, kolorowych wstążek i kwiatów – Olsztyn Green był więcej niż gotowy na świętowanie jubileuszu.
W napiętym grafiku koncertowym nie zabrakło wtrąceń ze wspomnieniami z początków imprezy. I tak tuż nad jeziorem emitowano krótkie filmiki, podsumowujące historię festiwalu, a Natalia Nykiel podzieliła się osobistą ciekawostką. Wyznała ze sceny, że 11 lat temu podczas Open’era przypadło jej w udziale agitowanie za powstaniem zupełnie nowego festiwalu, który wówczas miał się nazywać… Olsztyn Garden Festival. Tego, z czego ewoluował dzisiejszy “Green” być może nie wiedzieli nawet najwierniejsi bywalcy wszystkich edycji.
Okazji do wspomnień było więcej. Swoje występy przypominała właśnie Daria Zawiałow, wracając i wczesnych lat imprezy, i do swoich zupełnych początków, grając podczas koncertu, ku uciesze publiczności, “Malinowy chruśniak”. I to ona, jak zresztą zapowiadał jeden z prowadzących, dała jeden z najbardziej energetycznych koncertów.
Kroku jednak nie ustępowali jej koledzy. Znakomity koncert dał Krzysztof Zalewski, w dużej mierze prezentując materiał z już nowej płyty (w tym nieopublikowany jeszcze singiel). Rozbuchane aranżacje, świetnie zharmonizowany chórek, a także imponująca energia samego Krzyśka sprawiły, że ten występ będzie przez jego fanów wspominany jeszcze długo.
Podobnie jak koncert Łony, Kacpra Krupy i Andrzeja Koniecznego, którzy od dłuższego czasu promują niezwykle udany koncept album “Taxi”. Kunszt jazzowego duetu, znanego też jako Siema Ziemia, a także mistrzowskie tekściarskie i improwizacyjne umiejętności Łony spowodowały, że przed sceną nie było chyba nikogo, kto oparłby się wspólnym śpiewom i tańcom. To bez dwóch zdań skład, który ostatniego dnia festiwalu miał najlepszy kontakt z publiką.
Dodać jednak należy, że w tej materii konkurować mogli z nimi tylko panowie z Kim Nowak. Bartek i Piotr Waglewscy, Staszek Wróbel i Michał Sobolewski to kolektyw, którego do hałasowania nie trzeba namawiać długo. Panowie hałasują, aż miło. Podczas Green Festiwalu jednak byli w nastrojach szczególnie łobuzerskich przez co ich set, choć krótki, był naprawdę intensywny. I naszpikowany świetnie sprawdzającymi się na żywo utworami z nowej płyty.
Zaskakujący set zaprezentowała też wspomniana Natalia Nykiel, wybierając na imprezę (szczególnie że grała na electro stage) wyjątkowo elektroniczny zestaw piosenek. To zdecydowanie uruchomiło jej fanów, w efekcie dając efekt co najmniej ciekawy. Muzycznych „smakołyków” było znacznie więcej, na czele z “deserem”, czyli praktycznie zamykającym festiwal, jak zawsze wdzięcznym, występem Kwiatu Jabłoni.
Wcześniej doskonale dopracowane show dał Mrozu, w romantyczny nastrój fanów wprawiła sanah, a prawdziwą gratką był nie występujący przecież często na tego typu imprezach Taco Hemingway. Chociaż ten akurat nie ustrzegł się kłopotów technicznych, to fani, którzy na niego czekali i tak z pewnością byli usatysfakcjonowani spotkaniem.
Tegoroczny Olsztyn Green Festival rozegrał się głośno i z rozmachem, jak przystało na jubileusz. To z kolei zaostrza apetyt na więcej. To “więcej” uczestnicy imprezy dostaną z pewnością, co tuż przed zakończeniem imprezy zapowiedzieli organizatorzy. Pozostaje więc już teraz planować wakacyjny powrót nad jezioro Ukiel.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł