Muzyka rap nigdy nie była gatunkiem jednolitym. Inspiracje zbierane z różnych zakątków kultury i sztuki wpłynęły na powstanie i rozwój licznych odnóg, które dziś funkcjonują jako osobne twory. Wielu raperów, wciąż eksperymentując z brzmieniem, wychodzi przed szereg, stając w opozycji do licznych, podobnych sobie, twórców. Wśród nich jest chociażby Sobel, którego muzyka wyróżnia się na tle polskiej sceny muzycznej.

Pink Floyd zagrał w starożytnym amfiteatrze. Przypominamy legendarny koncert
Minęło pół wieku od wydania legendarnego koncertu Pink Floyd w Pompejach. Z tej okazji do kin wkracza odnowiona wersja występu, a już w maju na streamingi i półki sklepowe trafi zremasterowane CD. Odświeżamy historię ponadczasowego wydarzenia.
21.04.2025
Martyna Kościelnik
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Historyczne dni i noce. Pink Floyd w Pompejach
Psychodelia, space rock, acid rock, ukłon w stronę ścieżek dźwiękowych i mnóstwo artystycznej duszy – takim obrazem uraczył nas Pink Floyd na początku lat 70. Na swoim koncie mieli już kilka krążków, a także solidną zmianę w składzie. Po krótkim okresie kwintetu Syd Barrett opuścił szeregi grupy, a muzyczna kooperacja na linii Waters, Gilmour, Mason i Wright przyniosła wiele kolejnych sukcesów do muzycznego świata. Wkrótce okaże się, że czwórka Anglików podbije Pompeje… a ich występ zapisze się na kartach muzycznej historii.
Adrian Maben już od pewnego czasu przyglądał się zespołowi. Według Louder Sound, zafascynowały go liczne szepty, hałasy, wrzaski i cały muzyczny świat, który Pink Floyd wydobywał zarówno w wersjach studyjnych, jak i podczas występów na żywo. Pragnąc wykrzesać z nich kolejną dawkę sztuki i muzyki, postanowił nawiązać z nimi wyjątkową współpracę. Reżyser w wywiadzie z Brain Damage powiedział, że pierwotnym zamysłem było wykorzystanie dzieł takich artystów, jak Giorgio de Chirico, Paul Delvaux, Rene Magritte, Jean Tinguely i Christo, a następnie wkomponowanie ich w twórczość Pink Floyd w surrealistycznej przestrzeni. Muzycy nie byli przekonani do tej wizji, lecz pomysłodawca się nie poddał i zmienił koncepcje.
Uznał, że najlepszą lokalizacją na nowe dźwiękowe doznania staną się… Pompeje. Wspominał, że będąc tam na wakacjach, w pewnym momencie zgubił paszport. Pomyślał, że najprawdopodobniej zawieruszył się podczas jego wizyty w starożytnym amfiteatrze, więc postanowił ponownie udać się w to miejsce, a następnie dogadać się ze strażnikiem, by wpuścił go do środka. Stojąc samotnie w sercu amfiteatru, wiedział, że trzeba wykorzystać potencjał tego obiektu. Chociaż nie udało mu się znaleźć paszportu, wrócił z wyprawy z niesamowitym pomysłem.

Polecamy na eBilet.pl
Zorganizowanie koncertu w antycznym amfiteatrze stało się nie lada wyzwaniem, ale na szczęście los sprzyjał reżyserowi. Adrian wytłumaczył, że to miało być kameralne przedsięwzięcie, bez udziału słuchaczy. Jak się później okazało, widowisko zarejestrowane na filmie zarobi miliony odbiorców na całym świecie.
Właściwości akustyczne tego miejsca jeszcze korzystniej wpłynęły na odbiór dzieła. Zdjęcia rozpoczęły się 4 października 1971 roku. Nick Mason wspomniał, że nagrywanie na żywo stało się wyzwaniem, ponieważ doskwierał im upał i wiatr.
Wkraczając w repertuar Pompejów, zagłębiamy się w atmosferę “Echoes”. Monumentalne dzieło jest wynikiem sesji twórczej do albumu “Meddle” (1971). Pierwotnie w wersji studyjnej planowano, by miejsce instrumentów zajęły gumki recepturki, szklanki, butelki, czy kawałki drewna, o czym wspomniano w książce “Prędzej świnie zaczną latać. Prawdziwa historia Pink Floyd” (M. Blake, 2008). Z czasem instrumenty stały się priorytetem, ale nie zrezygnowano z eksperymentalnego tonu wydawnictwa. Wspomniany utwór na początku był znany pod szyldem “The Return of the Son of Nothing”, ale echo i opóźnienia tworzone przy sesji twórczej najwidoczniej skłoniły zespół do zmiany tytułu na bardziej adekwatny. Jak podaje Far Out Magazine, zespół zaczął modulować dźwiękami – Wright wykrzesał charakterystyczny “ping”, a o gitarze Gilmoura zdecydował los. Okazało się, że brzmienie instrumentu było spowodowane nieodpowiednim podpięciem pedału wah-wah tyłem do przodu; ostatecznie postanowiono zanurzyć się dźwiękom w tym tonie i przypadek sprawił, że charakterystyczne dźwięki trafiły na finalną wersję utworu. Kolejnym nietypowym zagraniem w sesji twórczej “Meddle” stała się… izolacja. Każdy z członków nagrywał swoje partie osobno, nie wiedząc, w jakie obszary dźwiękowe zagłębia się reszta. Gilmour powiedział, że w przypadku “Echoes” definitywnie przez niego i Wrighta przemówiła muzyczna telepatia. Co ciekawe, utwór wybrzmiał w Pompejach jeszcze przed jego oficjalną, studyjną premierą, ponieważ “Meddle” ujrzał światło dzienne 30 października 1971 roku. Zdecydowano, że w produkcji wybrzmią również inne pozycje z omawianego albumu – zaprezentowano “One of These Days”, a także zaczerpnięto po “Seamus”, figurujące pod nazwą “Medemoiselle Nobs”.
Adrian Maben w wywiadzie dla Brain Damage powiedział, że to zespół był odpowiedzialny za wyselekcjonowanie utworów, które pojawią się w filmie. Muzycy wybrali “A Saucerful of Secrets” oraz “Set the Controls for the Heart of the Sun”, które pochodzą z wydawnictwa z 1968 roku. Co ciekawe, na wspomnianej płycie znajdują się jeszcze partie, nad którymi pracował Syd Barrett, jednakże nie dotrwał w zespole do końca procesu nagrań. David Gilmour w wywiadzie z Guitar World wymienił, że wspomniany muzyk brał udział między innymi w “Remember a Day”, “Jugband Blues” oraz jego wpływy pojawiają się w niewielkim fragmencie “Set The Controls For The Heart Of The Sun”. Oznacza to, że twórcy postanowili zabrać cząstkę Barretta do Pompejów.
Do puli dorzucono “Careful with That Axe, Eugene”, które przez wielu krytyków uznawane jest jako “najstraszniejszy” kawałek w dorobku Pink Floyd. Pod tajemniczą nazwą skrywa się… no właśnie, nic szczególnego. Vocal Media przytoczył słowa Ricka, który stwierdził, że często nazwy ich utworów nie mają nic wspólnego z ich “wnętrzem”. Jego wydźwięk w filmie skłonił niejednego fana do osobistej interpretacji dzieła.
W 1972 roku Maben uznał, że pierwotnej wersji produkcji czegoś brakuje, co przytoczył Louder Sound. Reżyser spotkał się z Rogerem Watersem i zapytał, czy zgodziłby się na nagrywanie zespołu w studiu podczas pracy nad kolejnym albumem. Po kilku miesiącach uzyskał zgodę, a film wzbogacił się o nowy wariant – do Pompejów dorzucono materiały z sesji twórczej nad “Dark Side Of The Moon” w Abbey Road Studios.
Polecamy na eBilet.pl
Pink Floyd live at Pompeii – przeżyjmy te emocje jeszcze raz!
Pink Floyd wkracza do kin! Odnowiona wersja live at Pompeii przeniesie słuchacza w samo serce koncertu… z wyjątkowym dźwiękiem i obrazem. Jak tłumaczą twórcy, film został pieczołowicie ręcznie odrestaurowany, klatka po klatce, z oryginalnego negatywu 35 mm – odkrytego w pięciu wątpliwie opisanych puszkach w archiwach Pink Floyd. Materiał został zeskanowany do jakości 4K przy pomocy zaawansowanych technik, które pozwoliły na wydobycie najdrobniejszych szczegółów. Produkcji towarzyszy miks kinowy, o który zadbał Steven Wilson – jego celem było zachowanie wierności temu, jak zespół brzmiałby w te upalne dni 1971 roku.
Album trafi na półki sklepowe oraz streamingi już 2 maja. Jeszcze w kwietniu będziemy mieli dwie szanse, by zobaczyć Pink Floyd live at Pompeii w wybranych kinach w Polsce. Seanse przewidywane są na 24 i 27 kwietnia. Poniżej znajduje się rozpiska z podziałem na miasta:
Multikino: Warszawa, Gdańsk, Katowice, Kraków, Łódź, Poznań, Rzeszów, Szczecin, Wrocław, Zabrze
Helios: Warszawa, Bielsko-Biała, Gdańsk, Gdynia, Katowice, Kielce, Łódź, Opole, Poznań, Szczecin, Wrocław
Cinema City: Warszawa, Poznań, Katowice, Kraków, Łódź, Wrocław
Poprzedni artykuł
Następny artykuł