Muzyka rap nigdy nie była gatunkiem jednolitym. Inspiracje zbierane z różnych zakątków kultury i sztuki wpłynęły na powstanie i rozwój licznych odnóg, które dziś funkcjonują jako osobne twory. Wielu raperów, wciąż eksperymentując z brzmieniem, wychodzi przed szereg, stając w opozycji do licznych, podobnych sobie, twórców. Wśród nich jest chociażby Sobel, którego muzyka wyróżnia się na tle polskiej sceny muzycznej.

“Jolene”, “Michelle”, “Roxanne” i inne kobiece imiona w piosenkach
Ukłucie zazdrości, nieodwzajemniona miłość, francuska inspiracja… jakie sekrety skrywają kobiece imiona w piosenkach? Poznajcie historię klasyków!
07.03.2025
Martyna Kościelnik
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
“Jolene” – od ukłucia zazdrości do ponadczasowego hitu Dolly Parton
Ikona country w 1974 roku wydała swój trzynasty album studyjny, zatytułowany “Jolene”. Wkrótce to imię opanuje popkulturę, a chwytliwy refren wybrzmi na stacjach radiowych w całym świecie. Z biegiem lat piosenka doczeka się pełnej uczucia wersji The White Stripes, zostanie zinterpretowany przez chrześnicę autorki – Miley Cyrus czy zasili najnowszy album Beyoncé. Niezliczone ilości aranżacji są dowodem stałego zachwytu nad singlem. Kto by pomyślał, że chwila zazdrości może tak zaważyć na twórczości Dolly Parton!
Artystka od lat udowadnia, że jej wena jest nieograniczona! W ciągu wielu lat kariery przez jej muzyczny katalog przewinęło się ponad 50 albumów studyjnych (solowo i w duecie Parton-Wagoner), a jej przeboje wychowały pokolenia twórców, którzy uważają wokalistkę jako jedną z największych muzycznych ikon. Cóż stoi za jej sukcesem? Przede wszystkim – autentyczność i umiejętność “wyciśnięcia” wszelkich pokładów weny. Czy ukłucie zazdrości może przemienić się w ponadczasowy singiel? Jeszcze jak! I zjednoczyć słuchaczy na całym świecie, inspirując twórców do wielu emocjonalnych interpretacji. Mowa tutaj o “Jolene”! Kim jest tajemnicza niewiasta, o której Parton śpiewa już ponad pół wieku?
Dolly Parton zaserwowała nam szczegółowy opis “Jolene”: płonące kasztanowe loki, szmaragdowozielone oczy, skóra koloru kości słoniowej. W rzeczywistości wygląd należy do… dziewczynki, która zaczepiła artystkę pod koniec lat 60. Wokalistka opowiedziała NPR, że zachwyciła się jej urodą, a jej imię to właśnie Jolene. Powiedziała jej wówczas, że na bazie jej uroczego wyglądu powstanie piosenka. Jak się okazało, szybko wywiązała się ze swojego postanowienia, wcielając w życie nową postać.
Fikcyjna “Jolene” jest oparta opisem zarówno do wyglądu wcześniej wspomnianej, młodej fanki, jak i zawiera w sobie elementy charakterystyczne do pewnej “pani z banku”. Dolly Parton na przestrzeni lat w wielu wywiadach wspomniała, że kobieta ewidentnie zakochała się w jej mężu. Ukochanemu mówiła, że zbyt wiele uwagi poświęca zauroczonej niewieście. Gdy słowa nie poskutkowały, zaczęła przelewać swoje emocje na papier. W rozmowie z NBC wspomniała, że jej małżonek, Carl, był trochę zawstydzony, gdy piosenka zaczęła nabierać kształtów. Autorka śmiała się, że była po prostu zazdrosna, bo kobieta odznaczała się ponadprzeciętną urodą. W wywiadzie dla Smooth Radio przyznała, że to uczucie było jej potrzebne – gdyby nie kasjerka z banku, nie napędziłoby to tak ogromnego hitu.
Co ciekawe, “Jolene” nie jest jedynym hitem z trzynastego albumu studyjnego Dolly Parton. Wśród listy utworów znajduje się równie nieśmiertelny “I Will Always Love You”… ale to już zupełnie inna historia!
“Michelle” – Francuzka z Liverpoolu?
Paul McCartney, Zenith i “Michelle” – czy to przepis na idealną randkę? A może wspomnienie jednego z hitów The Beatles? Jak się okazuje, pierwsze zalążki utworu pojawiły się pod koniec lat 50, gdy muzyk sięgnął po swoją pierwszą gitarę i rozpoczął eksperymentowanie w grą typu finger-picking, o czym wspomniano w BeatlesBible. Efektem tego działania stała się “Michelle”, która zawróciła w głowie niejednemu wielbicielowi czwórki z Liverpoolu. Chociaż piosenka stała się istnym przebojem, w rzeczywistości nigdy nie figurowała w kategorii singla, a pojawiły się takie sugestie. Paul powiedział, że istnieją utwory, które podobały się zespołowi, ale niekoniecznie chcieli eksponować je pod hasłem “singiel”. Muzyk tłumaczył, że zawsze utożsamiał ten termin z bardziej dynamicznymi kawałkami. Podsumował swoją wypowiedź, twierdząc, że “Michelle” jest całkiem niezła, ale nie musi ich reprezentować, co przytoczono w BeatlesEbooks.
Kim jest ta piękna niewiasta, która rozkochała w sobie miliony słuchaczy na całym świecie? Far Out Magazine przytoczył legendy, które od lat towarzyszą tytułowi piosenki. Mówi się o romansie z francuską arystokratką czy nawet jest zachwytem skierowanym w stronę Michèle Mercier. Ta miłosna bańka tak naprawdę wiruje wokół niezłych imprez, rozkręcanych przez Austin Mitchell. Paul McCartney wspominał, że na domówki przychodziło wiele dziewczyn, więc wpadł na pomysł, jak sprawić, by przyciągnąć ich uwagę. Przyodział czarny golf, zasiadł w kącie i udawał Francuza. Na zainteresowanie tym językiem z pewnością miała wpływ piosenka “Milord”, którą w tamtym okresie wykonywała Èdith Piaf, o czym wspomniano w serii “McCartney 3,2,1”. Czy to wyjaśnia wers otwierający utwór “Michelle – my belle”? Cóż, ten pomysł wyszedł od Jan Vaughan, nauczycielki języka francuskiego, którą poproszono o pomoc nad tekstem. Wkrótce gotowa “Michelle” osadzona została na “Rubber Soul”, spoufalając się z takimi przebojami, jak “In My Life”, “Norwegian Wood (This Bird Has Flown)” czy otwierającym “Drive My Car”.
Polecamy na eBilet.pl
“Layla” – powierniczka rozterek miłosnych
Chociaż wielu słuchaczy utożsamia “Laylę” z solową twórczością Erica Claptona, w rzeczywistości jej pierwszy odcisk został zostawiony pod szyldem Derek and the Dominos w 1970 roku. Jej imię zaczerpnięto z poezji, ale z pewnością gitarzysta w swoich myślach wielokrotnie nazywał ją… Pattie. Te rozważania prowadzą do dwóch osobnych historii miłosnych – jedna z nich odnosi się do poezji z XII wieku, którą Clapton był głęboko poruszony. Nizami Ganjavi w “The Story of Layla and Manjun” przedstawił opowieść o dwójce zakochanych, którzy nie mogli być razem. Głęboko poruszony muzyk, zaczął zestawiać poezję z jego osobistymi doświadczeniami, o czym wspominał Guitar Player. Obiektem jego westchnień stała się Pattie Boyd, która nie odwzajemniała jego uczuć i… była żoną George’a Harrisona.
Manifest nieszczęśliwej miłości od 55 lat przedziera się przez popkulturę. Pierwotnie stała się trzonem jedynej płyty Derek and the Dominos – “Layla And Other Assorted Love Songs”, a po latach jej akustyczna wersja na nowo rozgrzała rozbite serca. “Layla” finalnie znalazła swój happy end – Eric Clapton związał się z Pattie (chociaż rozwiedli się pod koniec lat 80.), a utwór uznawany jest za jeden z najbardziej ikonicznych dzieł gitarowych.
Kim jest “Angie”?
Nostalgia, pożegnanie, a może dedykacja dla córki? Jak się okazuje, Keith Richards znalazł ukojenie w pisaniu piosenki, gdy przebywał w ośrodku odwykowym. To imię zaczęło go nawiedzać, ale nie przywiązywał do niego szczególnej wagi – bardziej skupiał się na uczuciowej części kompozycji. Do tej pory nie została jasno rozwiązana kwestia powiązania imienia z córką gitarzysty, która ma na imię… Angela. W tamtym okresie urodziło mu się dziecko, więc naturalnie imię często rozbrzmiewało w jego domu i nic dziwnego, że w mniej lub bardziej świadomy sposób przygarnął je do treści singla. Od lat fani mieli również teorie, że tytułowa “Angie” odnosi się do ówczesnej żony Davida Bowiego. Mick Jagger już w 2002 roku rozwiał wszelkie wątpliwości, podkreślając, że w tamtym okresie nawet nie mieli okazji się poznać, co przytoczył Consequence. Far Out natomiast dalej drążył temat wokalisty, wskazując, że być może pod warstwą tekstową kryje się historia jego skończonej relacji z Marianne Faithfull.
Odpowiadając na pytanie kim jest Angie?: jednym z największych hitów The Rolling Stones. Przejmująca ballada już od ponad pół wieku figuruje jako wizytówka muzycznych dinozaurów i stale manifestuje swoją ponadczasowość.
“Roxanne” – kontrowersyjna kochanka?
Pod koniec lat 70. The Police trafił do Paryża, gdzie miał koncertować z The Damned. Na miejscu dowiedzieli się, że występ nie dojdzie do skutku i wydawać się mogło, że cały wyjazd poszedł na marne, ale z biegiem czasu okazało się, że zespół wrócił z tej wyprawy… z jednym ze swoich największych hitów! Louder Sound przytoczył, że Sting wpatrywał się w plakat sztuki Edmonda Rostanda – “Cyrano de Bergerac”, a jego myśli skupiły się na głównej bohaterce – Roxanne. W okolicy roiło się od prostytutek, więc wokalista stwierdził, że otoczenie sprzyja inspiracji. Melodia sama przyszła mu do głowy, więc poszedł o krok dalej i zaczął wyobrażać sobie, że spotyka się z jedną z ulicznych dziewczyn, co przytoczono w Far Out Magazine.
Wydawać się mogło, że “Roxanne” natychmiastowo stanie się kluczem do sukcesu The Police na całym świecie, ale początkowo nie było łatwo, ponieważ BBC dopatrzył się kontrowersyjnego tekstu i nie zgodził się na emisję piosenki. American Songwriter przytoczył drugą stronę medalu, ujawnioną we wspomnieniach Andy’ego Summersa – muzyk opowiedział, że za sukces w Stanach odpowiada pewna teksańska stacja radiowa, która “zaraziła” innych radiowców miłością do singla. Finalnie “Roxanne” spełniła wszystkie fantazje The Police, ponieważ stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych przebojów brytyjskiej grupy.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł