Muzyka rap nigdy nie była gatunkiem jednolitym. Inspiracje zbierane z różnych zakątków kultury i sztuki wpłynęły na powstanie i rozwój licznych odnóg, które dziś funkcjonują jako osobne twory. Wielu raperów, wciąż eksperymentując z brzmieniem, wychodzi przed szereg, stając w opozycji do licznych, podobnych sobie, twórców. Wśród nich jest chociażby Sobel, którego muzyka wyróżnia się na tle polskiej sceny muzycznej.
Marzy ci się festiwal z prawdziwego zdarzenia, na który bez strachu możesz wybrać się z całą rodziną? Ze słynną polską muzyką, na otwartym terenie? W lipcu do Kazimierza Dolnego zjeżdżają się fani topowych polskich artystów, by w niepowtarzalnym klimacie spędzić kawałek lata.
24.03.2025
Katarzyna Król
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Jedna przypadkowa wizyta na Kazimiernikejszyn, czyli “festiwalu bez spinki”, może sprawić, że na długie lata zaklepiecie lipcowe terminy. Co ma w sobie ta impreza, że przyciąga coraz więcej ludzi i dlaczego warto się na nią wybrać?
Pozwólcie, że zabiorę was w podróż po tajemnicach tego niezwykłego wydarzenia.
Kazimiernikejszyn to festiwal, który łączy w sobie wszystko, co najlepsze w polskiej kulturze. Muzyka, sztuka, tradycja i ludzie sprawiają, że festiwal jest tak wyjątkowy. Tak jak słomiany kogut – symbol Kazimierza Dolnego. Wita gości na Rynku przy stanowisku odbierania opasek. Można do niego przyczepiać karteczki z życzeniami, podziękowaniami przez cały czas trwania imprezy, na koniec której ma ważną rolę do spełnienia.
Różnorodność na Kazimiernikejszyn? Jeśli chodzi o ludzi, to każdy jest mile widziany. Jeśli chodzi zaś o muzykę, to jednak liczą się upodobania – można powiedzieć, że każdy znajdzie coś dla siebie, ale jednak dźwięki krążą wokół rockowo-popowych klimatów ze sporą dawką dobrego folku. Disco Polo “jest zakazane”, o czym przypominają banery rozwieszone przy wejściach do różnych stref.
Przeczytaj też:

Największe polskie gwiazdy śpiewają w kamieniołomach
W temacie artystów, można spodziewać się wielkiego bufetu muzycznego, gdzie można spróbować czegoś nowego albo odkryć nowe w tym, co się dobrze zna. Zastanawiające jest, jakim cudem organizatorom udaje się “ściągnąć” najbardziej zapracowane polskie gwiazdy – to nie jest w końcu stadion narodowy, a wcale nie tak duże kamieniołomy. Kilka lat temu na scenie wystąpił Dawid Podsiadło. W zeszłym roku publiczność zachwyciła się koncertem Vito Bambino, który sam przyznał, że jest po 10-dniowym maratonie, ale nie odpuściłby koncertu w Kazimierzu. Nie w Kazimierzu, na Kazimiernikejszyn! Podczas najbliższej edycji nad Wisłą poniosą się głosy między innymi Krzysztofa Zalewskiego, Grubsona i Mroza.
No właśnie, Wisłą. Nie można zignorować samego otoczenia – nie jest to bowiem płaskie lotnisko ani kawałek pola pośrodku niczego. Festiwal zorganizowany jest w jednej z najbardziej malowniczych miejscowości, gdzie samo oczekiwanie na koncerty jest doświadczeniem niezwykle przyjemnym. Artystyczną atmosferę czuć na każdym kroku. Spacery i zwiedzanie są bardzo wskazane, dodatkowo od wczesnych godzin porannych orgaznizowane są warsztaty – np. joga dla par czy zajęcia z rękodzieła – oraz atrakcje dla dzieci.
Festiwal opanowuje okolicę – “Strefy i Przygody” rozsiane są po całym mieście. Na miejscu panuje niezwykłe poczucie wspólnoty – emanuje z każdego zakątka. Ludzie, niezależnie od wieku pozdrawiają się, gdy widzą na rękach charakterystyczne opaski, łączą się w radosnym świętowaniu.
Smartfony zostają w kieszeniach
Tradycja miesza się tu z nowoczesnością, ale o tej nowoczesności też na chwilę zapominamy… na przykład chowając telefony. To, co zaskoczyło mnie zeszłego lata, to fakt, że podczas największych przebojów ludzie skupiali się w pełni na przekazie ze sceny.
W przeciwieństwie do innych koncertów, na których bywałam, gdzie na pierwszym miejscu stawia się nagranie relacji, tutaj wyciągnięte w górę telefony można było policzyć na palcach jednej ręki. Charakterystyczne w dzisiejszych czasach smartfonowe morze ustąpiło miejsca przeżywaniu muzyki tu i teraz… i taki przykład popłynął do obecnych na miejscu dzieci.

Dzieci mile widziane
No właśnie, dzieci, to wyjątkowy “element” Kazimiernikejszyn. Sam fakt, że do dziesiątego roku życia mają wstęp za darmo (a potem są atrakcyjne zniżki), sprawia, że chce się z nimi tam przyjechać. Teren, na którym odbywają się koncerty nie jest duży, więc maluchy pozostają w zasięgu wzroku, co oznacza, że mogą pocieszyć się większą niż na innych tego typu imprezach wolnością. Prawdziwą atrakcją okazały się kałuże, choć ich nie da się zagwarantować, zwykle pogoda w lipcu dopisuje. Brudne dzieci, szczęśliwe dzieci, ale wszyscy zaniepokojeni rodzice mogą odetchnąć z ulgą -białe błoto spiera się za pierwszym razem.

Rodzinny charakter festiwalu podkreśla obecność najmłodszych na scenie – jest moment, kiedy zostają na nią zaproszone, co jeszcze bardziej wybija fakt, że są ważną częścią tego wydarzenia. Koncerty zaczynają się o “przyzwoitych porach” i nie ciągną się do bardzo późnych godzin nocnych, więc jest szansa, że mali festiwalowicze wytrzymają, zaliczając ewentualnie drobną drzemkę na kocyku.
Koce to podstawa – kamieniołomy są naturalnym amfiteatrem z wygodnymi do siedzenia “trybunami” – czyli zboczem. Dlatego w przeciwieństwie do koncertów na płaskim terenie widok z każdego miejsca jest dobry, a i potencjalny śpioch ma szansę odpocząć, bez ryzyka zdeptania – z perspektywy rodzica, to niezwykle ważna informacja – czuwając nie tracimy widowiska.
Polecamy na eBilet.pl

Płonące kurczaki
A co na koniec? “Niech spłonie i uwolni się, co uwolnić się ma”. Kazimiernikejszyn jest blisko ludowych tradycji, nie może więc zabraknąć inspiracji kultem ognia. Po ostatnim koncercie, na zboczu pojawia się zabrany z Rynku kogut wraz z tym, co napisali na nim ludzie. Spektakularnie podpalony razem z iskrami wysyła wszelkie życzenia, prośby i podziękowania w przestrzeń. I tak żegnamy się z wydarzeniem… ale tylko na rok, po 12 miesiącach przyjemny cykl rozpoczyna się na nowo.
Bo jeśli ktoś raz poczuje i zrozumie klimat Kazimiernikejszyn, będzie chciał wrócić. Wracać… bez spinki.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł