To będzie jedna z najgorętszych premier tej jesieni! "Chopin, Chopin!" już na początku października trafi na kinowe ekrany. Rekordowy budżet, scenariusz zrywający z konwenansami, międzynarodowa obsada, setki statystów, oryginalne rekwizyty z epoki oraz ścieżka dźwiękowa stworzona przez zdobywczynię Oscara i laureatkę nagród Grammy - zdradzamy szczegóły jednej z najdroższych i najbardziej widowiskowych megaprodukcji w historii polskiej kinematografii.

“Everything Is Wrong” poza schematami. Niezwykła historia trzeciego albumu Moby’ego
Richard Melville Hall, bo tak naprawdę nazywa się nasz bohater,11 września skończył 60 lat. Jego trzeciemu krążkowi "Everything Is Wrong" z kolej 28 lutego stuknęła trzydziestka. To dobry moment, by przypomnieć sobie album, na którym muzyk połączył światy ciężkich gitarowych brzmień, szybkiej tanecznej elektroniki oraz ambientu, torując sobie tym samym drogę do występów na festiwalach rockowych i supportowania takich gwiazd jak Red Hot Chili Peppers.
23.09.2025
Elvis Strzelecki
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Z miłości do różnych gatunków
“Everything Is Wrong” to uosobienie muzycznej otwartości Moby’ego. Facet, który zaczynał w hardcore punkowej kapeli Vatican Commandos, didżejował na imprezach hip-hopowych i house’owych, a w czasach nastoletnich słuchał m.in. Joy Division, Ultravox, Public Image Limited, Madness i The B-52’s, nie mógłby przecież pozostać twórcą jednowymiarowym. Sam zainteresowany stwierdził w rozmowie z magazynem Vice, że jego celem nie była paradoksalnie próba bycia eklektycznym, ale stworzenie albumu, który zawierałby wszystkiego jego ulubione gatunki. Czuł bowiem, że tworzy swój pierwszy pełnoprawny krążek, choć miał już za sobą dwa – “Moby” i “Ambient” wydane w nowojorskiej wytwórni Instinct Records. Tym razem jednak miał nagrać płytę dla brytyjskiej Mute Records (tej samej, która wydawała Depeche Mode i Nicka Cave’a & The Bad Seeds) oraz amerykańskiej Elektra Records. Gdy przedstawił dema nagrań z “Everything Is Wrong” współpracownikom, ci byli skonfundowani, gdyż oczekiwali od artysty albumu w stylu dance. Koniec końców, longplay ujrzał światło dzienne i osiągnął sukces.
Płytę otwiera “Hymn”. Dźwięki pianina łączące się z ambientowymi padami i efektami syntezatorowymi przypominającymi śpiew aniołów sprawiają, że człowiek ma wrażenie przeniesienia do innego wymiaru, gdzie wzruszenie odbiera mu mowę (co ciekawe, singlowa wersja jest utrzymana w tanecznym klimacie, ocierającym się o trance i progresywny house). Chwilę później musi jednak zlecieć na ziemię, ponieważ czeka go solidna dawka rave’u.
Mowa o euforycznym “Feeling So Real”. Happy hardcore dla skate’ów? Tak to brzmi! Następne w kolejce “All That I Need Is to Be Beloved” [pierwotnie był to kawałek techno, który ukazał się na EP-ce “Move EP” w 1993 roku jako “All That I Need Is to Be Beloved (MV)”] to niespełna trzyminutowe gitarowe szaleństwo z Moby’m na wokalu, który prosi Boga o miłość, jednocześnie Mu ją wyznając.
Co dalej? Kolejna stylistyczna wolta w postaci “Let’s Go Free” (38 sekund hip-hopowego beatu, w rzeczywistości będącego połączeniem spowolnionej pętli perkusyjnej z utworu “Let Your Mind Be Free” Sonz of Da Loop Da Loop Era, która w szybszej wersji została wykorzystana również we wcześniej omówionym “Feeling So Real” oraz wokalu Lady Miss Kier z piosenki “Run Away” grupy Deee-Lite).
Gdyby z kolei skrzyżować podgatunki house’u diva house i hard house z elementami acid, otrzymalibyśmy “Everytime You Touch Me” oraz “Bring Back My Happiness”. “What Love” to powrót Moby’ego przed mikrofon i do gitar. Industrialny metal krzyżuje się tutaj z parodią bluesa (początek i koniec utworu), ukazując najbardziej agresywną odsłonę Melville Halla na tej płycie.
Takie kompozycje jak użyty w filmie “Krzyk” Wesa Cravena “First Cool Hive”, “Into the Blue” czy “When It’s Cold I’d Like to Die” (w dwóch ostatnich śpiewa Mimi Goese z formacji Hugo Largo), zwiastują, w jakim kierunku pójdzie Moby w kolejnych latach (mam tu na myśli swoistą hybrydę downtempo i elektronicznego popu). W krainę ambientu ponownie zabierają nas natomiast krótki utwór tytułowy oraz wykorzystany w “Gorączce” Michaela Manna “God Moving Over the Face of the Waters”. Jeśli ktoś chciałby jeszcze potańczyć, to pod numerem 10. znajdzie “Anthem”, brzmiący niczym wspólne jamowanie Moby’ego z Liamem Howlettem z The Prodigy, którego celem było stworzenie hard trance’owego kawałka.
Polecamy na eBilet.pl
“…Jilted Generation” Moby’ego
Skoro o The Prodigy mowa, to “Everything Is Wrong” w jakimś stopniu przypomina mi “Music for the Jilted Generation”. Oba albumy bowiem pokazały, że muzycy znani dotąd ze sceny rave, potrafią eksperymentować z gitarami oraz hip-hopowymi beatami. W konsekwencji zarówno Moby, jak i The Prodigy zaczęli grać na większych festiwalach, dzieląc scenę z artystami rockowymi (Moby dzięki “Everything Is Wrong” wystąpił na Lollapaloozie oraz supportował Red Hot Chili Peppers i The Flamming Lips). Warto dodać, że Richard Melville Hall oraz jego brytyjscy koledzy odbyli wraz z Richiem Hawtinem i Johnem Acquavivą wspólną trasę koncertową “Rave New World” w 1993 roku, a dwa lata później Moby wspierał The Prodigy w trakcie kilku koncertów.


Ciekawostki
– do “Everything Is Wrong” Moby dołączył dwa eseje, w których poruszył tematy weganizmu, eksperymentów na zwierzętach oraz ochrony środowiska naturalnego, powołując się także na cytaty Alberta Einsteina, św. Franciszka z Asyżu oraz teologa Alberta Schweitzera.
– limitowana wersja albumu zawierała płytę “Underwater”, na której znalazło się 5 ambientowych kompozycji.
– w 1996 roku ukazała się wersja albumu z remiksami – “Everything Is Wrong: Non-stop DJ Mix by Evil Ninja Moby”.
– z okazji 30. rocznicy wydania, w 2024 roku ukazały się nowe wersje “Feeling So Real” – jedna autorstwa samego Moby’ego, druga będąca efektem współpracy muzyka z Miss Monique oraz trzecia stworzona przez Nicolasa Juliana.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł