Od "Wiśniowego sadu" osadzonego w rzeczywistości postapo, przez teatralną wersję kinowego hitu Tima Burtona i jazz-operę opartą na twórczości Leopolda Tyrmanda, po trzymający w napięciu kryminał w reżyserii Cezarego Żaka, adaptację nominowanej do prestiżowej nagrody Tony, głośnej sztuki Bess Wohl i komedię "Terapia dla par" w gwiazdorskiej obsadzie - scena teatralna tej jesieni pęka w szwach od prawdziwych perełek! Oto 6 spektakli, które warto obejrzeć w najbliższym czasie. Naprawdę każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie!
Za nami Eurobasket, w którym reprezentacja Polski zajęła wysokie - 6. miejsce. Wynik trzeba uznać za duży sukces, biorąc pod uwagę problemy kadry przed startem mistrzostw. Co zapamiętamy z zakończonego turnieju? Trzy nazwiska, które na pewno mogą uznać turniej za bardzo udany, wielki mecz ze Słowenią na inaugurację, hymn, który robił na wszystkich wrażenie i… Roberta Lewandowskiego, który pomógł wykonać jeden z bardziej efektownych wsadów tegorocznego Eurobasketu.
15.09.2025
PC
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Fatalne dobrego początki
To nie był łatwy turniej dla Polaków od samego początku. Drużyna prowadzona przez Igora Milicicia musiała pogodzić się ze stratą największej gwiazdy, Jeremy’ego Sochana jeszcze przed pierwszym meczem Eurobasketu. Zawodnik San Antonio Spurs doznał urazu łydki i nie chcąc ryzykować poważniejszych powikłań natychmiast wrócił do USA, by przejść rehabilitację i zacząć się przygotowywać do ważnego sezonu NBA.
Jeśli dodamy do tego fakt, że Polacy trafili do grupy ze Słowenią, Francją i Izraelem, mamy pełny obraz trudnej sytuacji naszego zespołu. Dlatego nikt nie oczekiwał od biało-czerwonych powtórzenia sukcesu z poprzednich mistrzostw, w których to dotarliśmy aż do półfinału.
Mimo przeciwności nasza drużyna zaliczyła trzy zwycięstwa na starcie mistrzostw, pozostawiając w pokonanym polu wielkich Słoweńców, Izrael i Islandię. Dwa ostatnie mecze zakończyły się porażkami. O ile przegrana z Francją nie była zaskoczeniem, to minimalna porażka 69:70 z Belgią mogła wprowadzić pewien niepokój przed fazą pucharową.
Na szczęście nasza drużyna w kolejnej fazie turnieju, który rozgrywany był już w Rydze, również pokazała charakter, pokonując bardzo groźną Bośnię i Hercegowinę 80:72. W batalii o półfinał trafili jednak na Turków, którzy ostatecznie dopiero w finale mistrzostw ulegli Niemcom. Z drużyną znad Bosforu biało-czerwoni nie byli w stanie sobie poradzić, a kluczowa w tej rywalizacji była druga kwarta, przegrana przez naszych 13:27. Całe spotkanie zakończyło się porażka 77:91.
Mimo to turniej śmiało można zaliczyć do udanych.
Przeczytaj też:
Jak zdobyć serce Polaków w tydzień? Pytajcie Jordana… Loyda
Na chwilę przed rozpoczęciem Eurobasketu mieszane uczucia w środowisku koszykarskim wywołała informacja o tym, że do polskiej kadry dołączy zawodnik Monaco – Jordan Loyd. O ile do jego umiejętności i doświadczenia nikt nie miał zarzutów, gdyż 32-letni rozgrywający ma bardzo bogatą karierę (Mistrzostwo NBA z Toronto Raptors, ponad 150 meczów w EuroLidze, bycie w najlepszej piątce G-League w 2019 roku – mówią za siebie). Problem polegał na tym, że zawodnik do momentu otrzymania polskiego paszportu nie miał nic wspólnego z naszym krajem.

Konsternacja i zmieszanie bardzo szybko zamieniły się w zachwyty nad Amerykaninem wraz z kolejnymi meczami w Katowicach i Rydze. Jego zaangażowanie i skuteczność na linii 3 pkt za każdym razem wzbudzały podziw wśród kibiców. 22.4 punktu na mecz, 2.7 trafionej trójki na spotkanie i umiejętność kreowania pozycji na koźle sprawiły, że zawodnikiem zainteresował się mistrz Euroligi sprzed dwóch lat – Real Madryt. Spekulacje transferowe wokół koszykarza właśnie trwają i obecnie według medialnych doniesień najbliżej mu do Anadolu Efesu Stambuł. Bez względu, gdzie trafi, na pewno będzie bardzo dużym wzmocnieniem dla nowej drużyny.
Geny jednak mają znaczenie. Andrzej Pluta jr. błysnął w kadrze.
Wielu kibiców koszykówki starszego pokolenia doskonale pamięta Andrzeja Plutę – rzucającego obrońcę, który latami straszył rywali na polskich parkietach. Wielu również kojarzy jego występ z reprezentacją na legendarnym Eurobaskecie w 1997 roku. Tymczasem dla kogoś, kto przez ostatnie prawie trzy dekady żył pod kamieniem (albo w piwnicy bez dostępu do telewizora i internetu), niemałym szokiem może być odkrycie, że w 2025 roku w polskiej kadrze znów gra… Andrzej Pluta.

Tak, to nie błąd. Polski basket dorobił się kolejnego rozgrywającego na porządnym poziomie – i znowu nazywa się Andrzej Pluta. Tym razem chodzi jednak o juniora, czyli syna tego pierwszego. Owszem, brzmi to jak scenariusz z telenoweli sportowej, ale senior, decydując się ochrzcić syna dokładnie tak samo, nie ułatwił sprawy kibicom i dziennikarzom sportowym. Teraz każdy mecz reprezentacji to trochę jak “Powrót do przeszłości”, szczególnie że naprawdę są do siebie podobni.

Legia Warszawa Sezon 2025/26
Teraz nieco poważniej, dla Andrzeja Pluty juniora Eurobasket był idealną chwilą, by zwrócić na siebie uwagę ludzi związanych z poważną europejską koszykówką – od skautów, przez trenerów, aż po działaczy z EuroCupu i Euroligi. 25-letni zawodnik Legii Warszawa wykorzystał tę szansę w pełni, prezentując świetny repertuar ofensywny, umiejętność kreowania akcji i dużą dojrzałość w podejmowaniu decyzji. Jego statystyki podczas Eurobasketu – 7,7 punktu i 3,7 asysty w około 25 minut na boisku – wyglądają solidnie, a popis przeciwko Słowenii, zakończony 15 zdobytymi punktami i efektownym rzutem step-back nad Luką Donciciem, był prawdziwym koszykarskim deserem.
Kapitan… którego brakuje polskiej kadrze piłkarskiej
Gdyby polscy piłkarze mieli tak charakternego kapitana jak Mateusz Ponitka, prawdopodobnie moglibyśmy osiągać lepsze wyniki w ostatnich latach. Różnica między kapitanem Lewandowskim a kapitanem Ponitką jest taka, że gdy polskim piłkarzom nie idzie, nasz najlepszy snajper wkurza się na resztę drużyny, natomiast Mateusz bierze kadrę na swoje plecy i ciągnie za sobą w trudniejszych momentach meczu.
32-latek mimo średniego sezonu ligowego znów wzniósł się na wyżyny możliwości i zagrał na poziomie, który pozwolił drużynie dotrzeć do ćwierćfinału. Doświadczony koszykarz był czołową postacią drużyny podczas Mistrzostw Europy. Wystarczy przytoczyć liczby: w fazie grupowej Ponitka zanotował 17,3 pkt. na mecz i 8 zbiórek. Liczby to jedno, drugie to wcześniej odnotowany charakter i niebywała umiejętność mobilizowania reszty drużyny. Ponitka niejednokrotnie popisywał się rzutami, które miały niebagatelne znaczenie dla losów całego spotkania, jak choćby celne trójki, które dały bardzo cenne zwycięstwo w pojedynku ze Słowenią, w barwach, której grała jedna z największych gwiazd NBA – Luka Doncic.
Jak nasi zaczynają śpiewać…
W pamięci niewątpliwie pozostanie hymn śpiewany przez naszych kibiców, który robił ogromne wrażenie na naszych koszykarzach i zawodnikach rywali. Odgrywanie hymnów jest dość typowym elementem wydarzeń sportowych, jednak gdy nasi kibice sami odśpiewują “Mazurka Dąbrowskiego”, to aż ciarki przechodzą po plecach. Zresztą warto samemu tego posłuchać.
“Ten hymn Spodku a cappella, czy w ogóle oświetlenie i cała atmosfera temu towarzysząca… Katowice świetnie spisały się z organizacji całego tego turnieju” – mówił w wywiadzie dla Żurnalisty Mateusz Ponitka
Polecamy na eBilet.pl
Wsad nad Lewandowskim? “Grabo” pokazał, jak to się robi
Na meczu z Francją w Katowicach pojawiła się nasza reprezentacja Polski, która przygotowywała się do wrześniowych spotkań eliminacyjnych pod okiem nowego selekcjonera, Jana Urbana.
Największe poruszenie wywołał Robert Lewandowski. Kapitan biało-czerwonych włączył się w pokaz efektownych wsadów i odegrał rolę w numerze Piotra Grabowskiego. Trzymając piłkę nad głową, stał się częścią akcji, w której „Grabo” wyskoczył ponad nim i zakończył wszystko kapitalnym wsadem.
“W przerwie meczu popularny »Grabo« pokazał, że wsady można robić też nad kapitanem reprezentacji Polski” — napisano na profilu TVP Sport na platformie X.
W przerwie meczu popularny "Grabo" pokazał, że wsady można robić też nad kapitanem reprezentacji Polski 😎😍
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 2, 2025
🔴 📲 OGLĄDAJ ▶️ https://t.co/jyjPo2CO4H pic.twitter.com/DvZ8glG2sg
Doncić i Słowenia na kolanach. Wygrana, która dała wiatr w żagle
Luka Doncić robił wszystko, by poprowadzić Słowenię do zwycięstwa, ale to Polacy okazali się nie do zatrzymania! Nasi koszykarze, prowadzeni przez fenomenalnego Jordana Loyda (32 punkty), rozpoczęli EuroBasket w wymarzony sposób, wygrywając 105:95. Kluczowym momentem spotkania była trzecia kwarta – właśnie wtedy biało-czerwoni zbudowali solidną przewagę, której nie oddali już do końca meczu.
To zwycięstwo miało ogromne znaczenie – nie tylko dało Polsce świetny start w turnieju, ale przede wszystkim nakręciło cały zespół, budując pewność siebie i wiarę w możliwość walki z najlepszymi. Wygrana pozwoliła uwierzyć drużynie, że problemy, z którymi spotkała się przed startem turnieju da się przezwyciężyć.
Po zakończonym w niedzielę Eurobaskecie Polacy mają powody do zadowolenia. Tym bardziej warto zainteresować się ligową koszykówką, ponieważ na naszych parkietach kibice będą mogli zobaczyć m.in. wyżej wymienionego Andrzeja Plutę w barwach Legii Warszawa.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł