Kategorie
eBilet
Fot. Materiały prasowe/Ramy Moharam Fouad

Koncerty

Tamino orientalny władca żywiołów. Szept, który niesie burzę

Tamino mógłby być smutnym bardem, ale wybrał inną drogę. “Every Dawn’s a Mountain” to pamiętnik derwisza samotnego włóczęgi - który jednak porywa tłumy.

Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl

Mniej – znaczy więcej. Tamino jest żywym uosobieniem powiedzonka, które nie tylko w muzyce, ma równie wielu przeciwników, ilu zwolenników. Artysta ma na swoim koncie trzy solowe albumy i… każdy jeden uderza słuchacza z mocą kopalnianego tąpnięcia. Trzęsienie ziemi. Morze łez. Szklane oczy. Tamino-Amir Moharam Fouad, bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko, skrzętnie korzysta z tego, co dała mu natura. Belgijsko-egipskie korzenie mocno osadziły go w dwóch skrajnie różnych kulturach: europejskiej i arabskiej. Jego unikatowe brzmienie to żadna więź – bliżej temu do całkowitego przenikania i totalnej symbiozy.

Not Found

Fortepian, skrzypce, an(g)ielski wokal. Jesteśmy w domu. Wielu słyszeliśmy takich smutasów, melancholijnych poetów, stojących samotnie na scenie w snopie wąskiego światła. To nie jest Tamino. On nie jest kolejnym czy którymś z kolei. Orientalne wpływy stanowią realną warstwę, nie tylko szlif czy wykończenie. Charakterystyczne brzmienie oud, instrumentu będącego protoplastą lutni, w jego piosenkach jest jak zaklęcie. Zatrzymuje czas i pamięć, szepcze o odległych miejscach, przemyca klimatyczne stopklatki: wiatr, pustynię i wodę. Który artysta ma moc poskramiania żywiołów?

Fot. PAP/EPA/Cyril Zingaro

Tamino. Przyjemność z sypania soli na rany

Próby opakowania Tamino w etykietki spełzłyby na niczym. Zamiast przypisywać go do gatunków, lepiej zdecydować się na skategoryzowanie go wśród artystów tworzących muzykę klimatyczną. Tylko tyle, aż tyle? Jego najnowszy album “Every Dawn’s a Mountain” jest niczym boleśnie dokładna introspekcja, na tyle absorbująca, że łamiąca czwartą ścianę. Wcześniej podkreślałam jego połączenie z żywiołami i naturą: ta trzecia płyta, te czterdzieści pięć minut pozwala na przeżycie całego dnia i newralgicznego doświadczenia skrajnych punktów doby. Wschód, południe, zachód, północ. Tamino z dużą dozą ostrożności, lecz zarazem zaufania miękko szepcze nam do uszka swoje sekrety: ciężar dotrzymania tajemnicy i podzielenia bólu opada na barki, ale jakoś wydaje się to małą ceną w zamian za te opowieści. Melodyjne, kojące, ostatecznie wręcz czułe – choć i smyczki, i podrygujące struny oud, i nawet sam wokal, trafiający w wyższe rejestry, wpuszcza pod skórę cień niepokoju.

Dojmujący smutek, wdzięczność, dążenie do zamknięcia: spektrum emocji jest szerokie, a ich ujście, jak wodospad. Huczne, choć nie tak hałaśliwe. Tekściarstwo Tamino momentami przywodzi na myśl T.S. Eliota – w szczególności “Dissolve” nie pozwala uwolnić się od tego skojarzenia, prawdopodobnie przez dekadenckie wypalenie.

Tamino. Koncertowy spektakl cieni

Choć minimalistyczna, muzyka Tamino wywołuje ciarki oraz specyficzne poczucie doświadczenia świata i ogromnej przestrzeni. Wspominam z autopsji – podobne emocje wyzwala podczas koncertów. Jakkolwiek rzadko to mówię, jego performance byłby idealny do oglądania na siedząco – brak innych, rozpraszających bodźców, bolących nóg, klubowego zapachu piwa. 

Fot. Materiały prasowe/Ramy Moharam Fouad

Oprawa występów artysty podkręca uczuciowość, podkreśla jego pochodzenie, lecz jednocześnie – kusi, kusi, zamknąć oczy. Wyłączyć się i poddać dźwiękom, płynąć z prądem razem z nimi. Tamino jest przewodnikiem wybitnie introwertycznym, mocno skupionym. Koncerty podobnie – są skoncentrowane, przeznaczone przeżywaniu. Przeżywaniu, nie nagrywaniu. Słuchaniu. Chłonięciu. Wsiąkaniu.

Tamino posiada niesamowity dar: rozstroi, żeby poskładać. Połamie, by posklejać. Ugodzi, aby uleczyć. To niesłychane, przekształcać negatywną energię w… nadzieję? Może bardziej: spokój. W jego refleksji i zwątpieniu można bowiem znaleźć też oczyszczenie. Dość to wszystko uduchowione i tak, w pewien sposób zaspokaja spirytualne potrzeby. W poszukiwaniu czegoś większego – warto zwrócić się ku niemu. Zaspokoić pustkę. Albo niedosyt. Nawet ten ssący, najgorszy – trudny do zagłuszenia.

Przeczytaj też:

Gorące wydarzenia

Gorące wydarzenia

Smokie The Legacy Tour

25.09.2026-26.09.2026
Katowice, Łódź

Kwalifikacje do Mistrzostw Świata w koszykówce mężczyzn 2027

28.11.2025-28.11.2025
Gdynia

Planszówki pod Szyndzielnią

17.10.2025-19.10.2025
Bielsko-Biała

COMA RE-START: Gra o Wszystko

17.10.2025-07.12.2025
Gdańsk/Sopot, Katowice, Kraków i inne

Błażej Król – trasa Popiół

26.10.2025-20.11.2025
Bielsko-Biała, Gdańsk, Kraków i inne

Tame Impala

18.04.2026-19.04.2026
Gliwice

Przemek Kucyk Tour

04.11.2025-19.11.2025
Białystok, Katowice, Lublin i inne

The Magical Music of Harry Potter

07.01.2026-08.01.2026
Katowice, Wrocław

Preorder płyty: Dawid Podsiadło i Artur Rojek na żywo w Katowicach – ZORZA 2025

eBilet

Austra

13.03.2026-13.03.2026
Warszawa

Puchar Świata w skokach narciarskich 2025/2026

04.12.2025-11.01.2026
Wisła, Zakopane

Pentatonix

14.04.2026-14.04.2026
Warszawa

Open’er Festival 2026

Chodź do teatru!

Ewa Farna – Nie Ma Lipy Tour

15.10.2025-20.10.2025
Gdańsk, Łódź, Wrocław

Lost Generation: The Offspring, Papa Roach, The Rasmus + goście

16.06.2026-16.06.2026
Kraków

The Last Dinner Party

20.02.2026-20.02.2026
Warszawa

Louis Tomlinson

04.04.2026-04.04.2026
Gliwice

Poluzjanci

16.10.2025-26.10.2025
Gdańsk, Katowice, Kraków i inne

Boris Brejcha

29.11.2025-29.11.2025
Kraków

Smokie The Legacy Tour

25.09.2026-26.09.2026

Planszówki pod Szyndzielnią

17.10.2025-19.10.2025

COMA RE-START: Gra o Wszystko

17.10.2025-07.12.2025

Tame Impala

18.04.2026-19.04.2026

Przemek Kucyk Tour

04.11.2025-19.11.2025

Austra

13.03.2026-13.03.2026

Pentatonix

14.04.2026-14.04.2026

Open’er Festival 2026

01.01.1970-01.01.1970

Chodź do teatru!

01.01.1970-01.01.1970

Ewa Farna – Nie Ma Lipy Tour

15.10.2025-20.10.2025

The Last Dinner Party

20.02.2026-20.02.2026

Louis Tomlinson

04.04.2026-04.04.2026

Poluzjanci

16.10.2025-26.10.2025

Boris Brejcha

29.11.2025-29.11.2025