Spider-Man 4 – ostatnia nadzieja MCU i gwóźdź do pajęczych filmów Sony?

Spider-Man to jeden z najbardziej rozpoznawalnych herosów wszech czasów oraz kultowa postać Marvel Comics. Pochodzący z Nowego Jorku Peter Parker od ponad sześciu dekad rozbudza wyobraźnię fanów komiksów. Mimo swoich umiejętności, Parker – zwłaszcza na początku swojej super-drogi – nie różni się za bardzo od innych nastolatków, a kolejne pojedynki wiążą się z bolesnym leczeniem ran i ukrywaniem siniaków przed ciotką. To z pewnością pomogło czytelnikom utożsamić się z herosem, który nie dysponuje miliardami dolarów na rozwój technologii i nie powstał w wyniku eksperymentu ku pokrzepieniu ludu w trudnych czasach.

Pajączek na wielkim ekranie

Każdy ma swojego Spider-Mana. Moim Człowiekiem Pająkiem, pomijając kreskówkę, przez lata był Tobey Maguire w trylogii Sama Raimiego. Nieco młodsi wspominają zapewne Andrew Garfielda w reboocie “Niesamowity Spider-Man”, który swojej trylogii nie doczekał (i dobrze). Dziś z charakterystycznym czerwono-niebieskim strojem kojarzony jest Tom Holland, przywdziewający kostium od niemal dekady (po raz pierwszy wystąpił jako Peter Parker w “Wojnie bohaterów”). 

Choć każda z wersji Pajączka cieszyła się popularnością, produkcje wyreżyserowane przez Jona Wattsa rozbiły bank. Oprócz gościnnych występów, filmy z Hollandem w roli głównej zarobiły łącznie ponad 4,3 miliarda dolarów! Warto podkreślić, że niemal połowę kwoty stanowią zyski z Bez drogi do domu. To trzeci najwyższy wynik w historii Kinowego Uniwersum Marvela – wyżej plasują się tylko “Wojna bez granic” (2,05 mld $) i “Koniec gry“ (2,8 mld $). 

Wielki powrót Marvela?

Przez ponad dekadę MCU radziło sobie świetnie. Pierwsze trzy fazy uniwersum to niemal same świetne filmy, crossovery postaci i wyśmienity recast jednego z członków Avengers. Bądźmy szczerzy – Edward Norton nie polubił się z Hulkiem. Jednak razem z końcem “The Infinity Saga”, zainteresowanie produkcjami imperium Kevina Feige’a zaczęło zanikać, a poziom tychże – spadać. Coraz częściej mówiło się o nieangażujących historiach, w tle rozbrzmiewały kontrowersje dotyczące wynagrodzeń, a widzowie chyba zaczęli czuć przesyt rozgałęziającym się uniwersum.

Oczywiście – kolejne fazy nie były wypełnione samymi wtopami finansowymi. Mając w zanadrzu pewniaki jak wspomniane Spider-Many, Doctor Strange, Strażnicy Galaktyki czy Deadpool, trudno mówić o wielkim kryzysie. Z drugiej strony jednak w ciągu ostatnich czterech lat Marvel podjął kilka nie najlepszych decyzji – “Shang Chi i Legenda Dziesięciu Pierścieni”, “Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat”, “The Marvels”. Światełkiem w tunelu wydaje się “Thunderbolts*”, który mimo nie najlepszych wyników finansowych, zbiera naprawdę dobre recenzje, jednocześnie wieńcząc piątą fazę. 

Sukces Disneya porażką dla Sony?

Właścicielem licencji na ekranizacje filmowe, dystrybucję i merchandising postaci Spider-Mana i wielu innych postaci z pajęczego uniwersum posiada Sony Pictures. Dzięki umowie licencyjnej zawartej między japońskim gigantem a Disneyem umożliwiono dołączenie Pajączka do grona bohaterów MCU. Jednocześnie Sony próbowało rozwijać własny filmowy świat oparty na postaciach z komiksów o Człowieku Pająku. Z wiadomym skutkiem.

Trylogia o Venomie, choć zaskarbiła sobie rzeszę fanów, to co najwyżej średniaki. Te jednak radziły sobie całkiem nieźle finansowo, w przeciwieństwie do Madame Web, Morbiusa czy Kravena Łowcy. Wszystkie trzy filmy razem wzięte (330,1 mln $) nie zarobiły tyle, co najmniej dochodowy “Venom: Ostatni Taniec” (478,9 mln $). Niekwestionowanym hitem pozostaje jedynie animowana trylogia Milesa Moralesa, której finał zapowiedziano na 2027.

Według Daniela Richtmana, branżowego insidera, Sony Pictures zawiesiło prace nad wszystkimi aktorskimi produkcjami z uniwersum Spider-Mana prócz “Spider-Noir” z Nicolasem Cage’em. Trudno jest budować świat oparty na postaci, której nie można wykorzystać. Mimo że próbowano połączyć produkcje MCU z bohaterami Sony – bez skutku.

Spider-Man znów nie walczy sam

Już wkrótce, 25 lipca, do kin trafi nowa “Fantastyczna 4″, lecz grupa herosów nie cieszyła się do tej pory szczególnym zainteresowaniem wśród widzów. Może angaż Pedro Pascala zmieni postać rzeczy? 

Za dużo ciekawszą produkcję uważam natomiast “Spider-Man: Brand New Day”, czyli dalszy ciąg przygód Pajączka w wykonaniu Hollanda. Film zapowiedziano na 31 lipca przyszłego roku, a reżyserem został Destin Daniel Cretton, który stał m.in. za “Shang-Chi i Legendę Dziesięciu Pierścieni”. Autorami scenariusza są Chris McKenna i Erik Sommers, odpowiedzialni za poprzednie odsłony serii.

Producenci jeszcze nie ujawnili szczegółów, lecz pierwsze przecieki trafiły już do internautów. W sieci znajdziemy plotki, jakoby w “Brand New Day” mieli pojawić się liczni bohaterowie z pajęczego świata, w tym Hulk, Green Goblin i Mr. Negative. Inni wymieniają także Scorpiona, Tombstone’a i Boomeranga. Jednocześnie “Brand New Day”, według Alexa Pereza z The Cosmic Circus, ma być prequelem “Avengers: Doomsday”, kolejnego wielkiego widowiska MCU. Potwierdzono natomiast występ Punishera (w tej roli niezawodny Jon Bernthal) oraz powrót Zendayi i Jacoba Batalona. Jak widać, Marvel ma wielkie plany względem Petera Parkera. 

Wszyscy zapewne pamiętamy, jak mocnym cliffhangerem zakończyło się “Bez drogi do domu”, dlatego oczekiwania fanów mają prawo być wygórowane. Jak poradzi sobie samodzielny Spider-Man? Czy Peter przestał być chłopcem? Jak ułoży się jego relacja z przyjaciółmi? Odpowiedzi poznamy dopiero w przyszłym roku, lecz podczas tegorocznego CinemaConu Holland zapowiedział, że “Spider-Man 4″ to świeży start . Jesienią zeszłego roku w podcaście Rich Roll nie krył natomiast, że
To film godny szacunku fanów.

Marvel zdaje sobie sprawę, że bez uwielbianych postaci, pozostałe produkcje mogą w końcu podzielić losy Kravena, The Marvels czy Czarnej Wdowy. Nacisk położony na kolejne filmy z serii “Avengers” tylko to udowadniają.” Spider-Man: Brand New Day” ma więc bardzo ważne zadanie. Musi pokazać widzom, że MCU znów potrafi być angażujące, zanim Robert Downey Jr. pojawi się na ekranie. Kevin Feige doskonale wie, że z wielką mocą (przyciągania widzów do kin) wiąże się wielka odpowiedzialność. I na pewno z tego skorzysta.