Zakk Wylde i Ozzy Osbourne – muzyczna więź legend. Czym jest Zakk Sabbath?

Od przerażenia do spełnienia marzeń

Zakk Wylde w rozmowie z Metal Hammerem wspomniał, że odkrył Black Sabbath… na zajęciach plastycznych, gdy był jeszcze dzieckiem. 11-latek spojrzał na rzeźbę kumpla, która przedstawiała czaszkę, piorun i nazwę zespołu z dorzuconą liczbą 666. Zaskoczony zapytał kolegę, co to wszystko oznacza. Jak się okazało, inspiracją była formacja, która wkrótce miała odmienić jego życie. Zaintrygowany, sięgnął po kompilację “We Sold Our Soul For Rock’N’Roll”. Gitarzysta przyznał, że przy pierwszym przesłuchaniu był pełen lęku, ponieważ ten klimat mocno kontrastował z jego katolickim wychowaniem. Jak twierdzi: “Byłem przerażony; wychowano mnie jako katolika, a w połowie nagrania stałem się pełnym satanistą. Pod koniec wróciłem do katolicyzmu, żeby móc podziękować Bogu za stworzenie Black Sabbath (śmiech)!”

Casting życia

Niecałą dekadę później Ozzy Osbourne szukał gitarzysty, który stanąłby u boku jego solowego projektu. Jake E. Lee odszedł z zespołu, więc Książę Ciemności szybko dał znać, że trwa nowy nabór. Otrzymał mnóstwo zgłoszeń, a pod naciskiem Sharon w końcu zabrał się za odsłuchiwanie jednej z taśm. To był Zakk Wylde i jego solówki “Crazy Train” oraz “Mr. Crowley”, o czym wokalista wspomniał w rozmowie z Guitar World. Do nagrania dołączono fotografię gitarzysty – jak twierdzi Osbourne, był klonem Randy’ego Rhoadsa. Od razu wiedział, że współpraca dojdzie do skutku. I się nie pomylił – ta decyzja zaowocowała rozwinięciem się muzycznej legendy, jak i przerodziła się w wieloletnią przyjaźń.

Na początku Zakk nie wierzył we własne szczęście i gdy dostał telefon z prośbą o przybycie do Los Angeles, był pewien, że ktoś robi sobie z niego żarty. Wkrótce otrzymał bilet lotniczy i zaczął podążać ku spełnieniu marzeń.

Gitarzysta został zaproszony na przesłuchanie. Wykonał “Suicide Solution” oraz “Bark at the Moon”, co wspomniał dla Guitar World. Ozzy wydał mu dwa rozkazy: 1) graj sercem 2) zrób mi kanapkę. Osbourne niewiele pamięta z samych nagrań – wspomniał jedynie, że przeczucie go nie zawiodło i Zakk wydawał się mu być odpowiedni. Poza tym ma fantastyczne poczucie humoru, co dodatkowo ich zbliżyło.

“No More Tears” i płacz ze śmiechu

Z biegiem lat ich muzyczna współpraca zaowocowała kultowymi albumami w katalogu muzycznym Ozzy’ego. Pierwszym wspólnym dziełem stał się “No Rest for the Wicked”. Gdy zaczęli pracować nad krążkiem, gitarzysta miał zaledwie 19 lat. Jego świeża energia i charakterystyczny wokal Księcia Ciemności pozwoliły wykrzesać 9 kompozycji i kilka bonusów. Zakk wspomniał dla Guitar World, że lider nie chciał, by grał “zbyt przesadnie i za szybko”. Gitarzysta nie znał go zbyt dobrze, więc nie miał na niego aż tak mocnego wpływu. Przyznał, że miał inną wizję na tę płytę. Darzył Osbourne’a pewnym respektem – w końcu miał większe doświadczenie sceniczne. Najlepsze jednak było przed nimi. Trzy lata później światło dzienne ujrzał kultowy “No More Tears”.

Album z 1991 roku stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych muzycznych wizytówek Ozzy’ego Osbourne’a. Zakk Wylde w rozmowie z Sirius XM opowiedział o powstaniu tytułowej piosenki. Zainspirowany “War Pigs”, postanowił iść ścieżką wokal-riff-wokal-riff, co wkrótce przerodziło się w niepodważalny hit zespołu.

Zakk zaczął zastanawiać się, jak sprawić, by nie brzmieć jak kalka cenionych gitarzystów, więc sporządził listę dyskwalifikującą pewne elementy w grze, co przyznał dla Music Radar. Patrzył na listę i stwierdził, że jedyne, co mu zostało, to skale pentatoniczne. Ten sposób selekcji porównał do wyjęcia kredek z pudełka, zostawieniu tylko czterech do zabawy i czekał, jaki efekt przyniosą. Dzięki temu zmusił się do wykrzesania z siebie jeszcze większej kreatywności.

“No More Tears” to świetna propozycja dla fanów Motörhead, ponieważ Lemmy Kilmister maczał palce w procesie twórczym. Jednym z przykładów jest singiel “I Don’t Want to Change the World”, który ostatecznie doprowadził muzyków do Grammy w kategorii “Best Metal Performance With Vocal”.

Oba albumy zostały podsumowane przez Zakka w rozmowie z NME. Gitarzysta nazwał proces twórczy “cudem”. Chodzi o wspaniałe riffy? Niesamowity przypływ weny? Muzyk przyznał, że wystarczy pięć minut przy Ozzym, a będziesz leżeć i płakać na ziemi. Wylde bez wątpienia stwierdził, że gdyby jego przyjaciel nie zdecydował się na karierę muzyczną, na bank zostałby komikiem.

Na jakich albumach Ozzy’ego grał Zakk Wylde?

Oprócz wcześniej wspomnianych “No Rest for the Wicked” (1988) oraz “No More Tears” (1991), Zakk Wylde zasilił także skład albumów: “Ozzmosis” (1995), “Down to Earth” (2001), “Black Rain” (2007) i najnowszego “Patient Number 9” (2022).

Muzyczna rodzina

Wylde w wywiadzie dla Revolver powiedział, że łączy go z Ozzym braterska więź. Metal Hammerowi przyznał, że to coś więcej niż muzyka. Nazywa swojego przyjaciela “szefem”, a Sharon “mamą”. Zawsze mogą na siebie wzajemnie liczyć. Muzyk w rozmowie z The Cassius Morris Show nazwał go “starszym bratem”. Wokalista w rozmowie z Guitar World stwierdził, że nigdy się nie pokłócili. Dla Far Out Magazine dorzucił, że jest jednym z jego najlepszych przyjaciół. Co ciekawe, Książę Ciemności jest ojcem chrzestnym syna Zakka.

Zakk Sabbath

Zakk Sabbath to swoisty hołd dla Ozzy’ego Osbourne’a oraz całego zespołu Black Sabbath. Gitarzysta wziął na warsztat największe hity legendy i prezentuje je światu we własnej aranżacji. Próbką tych muzycznych doświadczeń jest chociażby najnowszy krążek “Doomed Forever Forever Doomed”. Już wkrótce przekonamy się na żywo, jak gitarzysta poradził sobie z ponadczasowymi hitami. Zakk Wylde wystąpi 20 marca 2025 roku w warszawskiej Progresji.

Przeczytaj też:

• Pantera – dzikość, brutalność i powrót na scenę
• Legenda wraca do Polski! Judas Priest z trasą “Shield Of Pain”
• Iron Maiden wystąpi w Polsce. Legenda metalu rusza z wyjątkową trasą