Media społecznościowe obiegło zdjęcie… oryginalnego składu Acid Drinkers! Szykuje się wielki powrót do korzeni?
Kot wrócił do życia. Gdańsk odzyskał wyjątkowe miejsce
Tutaj zaczął się polski rock and roll. Stwierdzenie, że to miejsce kultowe, to niedopowiedzenie. Tymczasem w ostatnich latach niszczało, niszczało, aż… znaleźli się ludzie, którzy przywrócili temu miejscu dawną świetność. Choć w nowej formie. I pod lekko zmodyfikowaną nazwą. Bo legendarny gdański Rudy Kot to dziś po prostu Kot.
08.07.2024
Urszula Korąkiewicz
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Kot na Garncarskiej znów cieszy oko – na zewnątrz i wewnątrz. Ale od początku, bo przede wszystkim trzeba przypomnieć, czym to miejsce jest tak naprawdę. I to, że to istotny punkt nie tylko na mapie Gdańska, ale całej Polski. Pierwszy, wyznaczający symboliczne początki polskiego rock’n’rolla, koncert zespołu Rhythm & Blues odbył się właśnie w klubie Rudy Kot, przypomina Muzeum Gdańska. Na scenie Klubu Studentów Wybrzeża Żak w 1961 i 1962 r. zadebiutowali Czerwono-Czarni i Niebiesko-Czarni.
Rudy Kot był także swego rodzaju centrum kultury, skupiającym w swoich wnętrzach najbardziej znanych ówcześnie przedstawicieli polskiej popkultury. Bywał w nim między innymi Zbigniew Cybulski, bo rezydowały tu teatry i kabarety. Śpiewali tu Karin Stanek, Ada Rusowicz czy Czesław Niemen. Grywały tu nieraz Czerwone Gitary, które właśnie wywodzą się z Gdańska, zrobiły karierę na całą Polskę. Słowem – to tu tętniło serce bigbitu, czyli rodzimego odpowiednika wywrotowego i porywającego tłumy młodych ludzi rockandrolla. Ponadto funkcjonowała tu Szkoła Gramofonów, Klub Muzyki i Piosenki, kino Drukarz oraz Gdański Jazz Club.
Kolebka rockandrolla
Rudy Kot przez dekady funkcjonowania urósł do rangi miejsca naprawdę kultowego. Przez kolejne długie lata przyciągał ludzi spragnionych rozrywki, choć w latach 90. i wczesnych 00. praktycznie odbywały się tu głównie dyskoteki. W końcu i to się skończyło. W Rudym Kocie funkcjonowała później kafejka internetowa, a potem miejsce to zmieniło się w… przestrzeń do paintballu. Przykre. Zwłaszcza gdy przypominało się lata świetności młodzieżowego klubu. Paintball ostatecznie tam się nie sprawdził, a Rudy Kot opustoszał i niszczał.
O jego wyjątkowości przypominała tylko tablica pamiątkowa, w kształcie gitary zresztą. Informowała przechodniów, że właśnie w tym miejscu zaczął się polski rockandroll. Wysoce to ciekawe, ale… tablica była raczej niezauważana przez nikogo. Ani przez lokalsów, ani przez turystów.
Kot pod dobrą opieką
Dobre wiadomości na temat tego miejsca pojawiły się dopiero kilka lat temu, bo latem 2021 r. Udało się znaleźć najemcę, który przedstawił najciekawszy pomysł na zaadaptowanie wnętrz kilkupiętrowego budynku. Finalnie to Międzynarodowe Targi Gdańskie wyłożyły środki na remont (około 4,6 mln zł), a następnie prywatny inwestor, czyli Sopocka Odessa należąca do Ewy i Arkadiusza Hronowskich, dobrze znanych w Trójmieście z prowadzenia m.in. sopockiego Spatifu, klubu B90, Drizzly Grizlly i Ulicy Elektryków w gdańskiej stoczni.
Wybór pary doświadczonych promotorów i przedsiębiorców okazał się strzałem w dziesiątkę. Hronowscy nie tylko doskonale wiedzieli, jak przywrócić świetność budynkowi położonemu przecież w świetnej lokalizacji – w sercu Gdańska, w niedalekiej odległości dworca głównego i starego miasta, ale też jak zaaranżować je tak, by było jak najatrakcyjniejsze.
Kot znów tętni życiem
Na ponowne otwarcie trzeba było nieco poczekać, bo nastąpiło dopiero teraz, w ostatni weekend czerwca 2024, ale zdecydowanie było warto. Bo Kot (taką teraz nosi nazwę) intryguje i zachwyca.
Dziś to pięciokondygnacyjny budynek, w którym znajduje się rozrywka… nie, nie dla każdego. Dla tych, którzy szukają nieoczywistych ścieżek w popkulturze i niestandardowych miejsc do wypoczynku. Bo w Kocie znajdują się dwa “kinowe” piętra. Jedno to pełnowymiarowe studyjne kino. Kino Spektrum, prowadzone przez ekipę odpowiedzialną za cykl VHS Hell i festiwal filmowy Octopus. W repertuarze proponują i kino klasy B, i kino artystyczne, i kino mainstreamowe, ale dla wymagającego widza. Drugie miejsce to OFF, piętro pod ziemią ze znacznie mniejszą squatową salką, zaledwie na 18 osób – dedykowaną fanom kina offowego. Na tym piętrze mieści się też kameralny bar.
Bar Monk, już większy, znajduje się na ostatnim piętrze Kota. To duża, stylowa przestrzeń, urządzona w eklektycznym stylu, zakorzenionym w latach 60. Tam serwowane są wysmakowane, klasyczne i autorskie drinki. To miejsce spotkań, przestrzeń do odpoczynku, ale też… miejsce do okazjonalnych offowych koncertów ze specjalnie zaaranżowaną sceną. Tam aż chce się przebywać.
Kot oferuje dziś też przyjemności nie tylko dla ciała, ale i ducha. Oprócz barów w budynku znajdują się trzy koncepty kulinarne. Jeden to Miau Miau Cafe – to jak nazwa wskazuje, kawiarnia, z widokiem nie tylko na stare kamienice gdańska, ale i na restaurację piętro niżej. Miau Miau znajduje się na antresoli. Na parterze zaś znajduje się Masło Maślane – to miejsce serwujące kuchnię polską z nowoczesnym twistem. A wszystko w stylowym otoczeniu, wśród mnóstwa roślinnej zieleni. Tych, którzy nie przepadają za kuchnią polską, uraczy sąsiadujące Pizza Cat – serwujące solidną pizzę w stylu nowojorskim.
Kot dzisiaj tętni życiem. Na szczęście! I już ma zadatki na bycie jednym z najciekawszych miejsc na mapie Gdańska. I wciąż przecież kultowym. W Kocie przebywa się z przyjemnością. Ale to miejsce nie tylko dla lokalsów. Dla turystów, zwłaszcza tych, którym bliskie jest muzyka, kino i dobre jedzenie to punkt do odwiedzenia obowiązkowy.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł