Świetna informacja dla fanów Smokie oraz Chrisa Normana! Zarówno kultowy zespół, jak i jego legendarny wokalista przyjadą do naszego kraju. Solowe koncerty Normana odbędą się już w listopadzie, natomiast brytyjska formacja planuje swoje występy na początku 2025 roku.
Hobby horsing, kowbojki i koszule w kratę, muzyka country. Western po raz kolejny zagościł w naszych domach, niczym stały bywalec. A może wcale ich nie opuścił?
26.08.2024
Igor Wiśniewski
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Ustalmy fakty: współczesny rynek muzyczny nie wyglądałby tak samo, gdyby nie country. Wzajemnie rezonujący z bluesem i jazzem gatunek służył jako podwaliny dla pionierów rock’n’rolla, który zrewolucjonizował przemysł rozrywkowy i wydał na świat takie gwiazdy jak Chuck Berry, Elvis Presley, Bob Dylan i wielu, wielu innych. W przeciwieństwie do bluesa, który także miał istotny wpływ na rock and roll, country stale dostosowywało się do nowych realiów. Choćby dlatego wielu uważa, że złota era country przypada na lata 70. i 80. XX wieku, gdy Dolly Parton zawładnęła Ameryką, czyli pół wieku od narodzin gatunku.
Zeszłe stulecie obfitowało w coraz to nowe formy ekspresji i gatunki muzyczne. Okres ciągłych napięć społecznych, rewolucji seksualnej czy kapitalizacja były niczym żyzna gleba dla kolejnych pokoleń. W ciągu zaledwie kilku dekad dzieci kwiaty zgłębiły tajemnice natury dzięki psychodelikom, punk-rockowcy zgolili irokezy i schowali skórzane kurtki w szafach, a hip-hopowcy weszli z ulic na salony i pozostają tam do dzisiaj.
Można więc pomyśleć, że era country dobiegła końca. Na forach z łatwością znajdziecie wątki zatytułowane “Dlaczego country jest tak cringe’owe” lub zestawienia typu “5 rzeczy, przez które nienawidzę country”. Wśród nich podawane są m.in. pretensjonalność czy konotacje z tzw. redneckami, tj. ubogimi, niewykształconymi farmerami z południa Stanów Zjednoczonych. Osobami znanymi z poglądów rasistowskich i skrajnie konserwatywnych. Innymi słowy, country to synonim przypału. Równie dobrze mogliby cię przyłapać na słuchaniu Justina Biebera w 2010 roku.
Amerykańskie disco polo?
Wizerunek stereotypowego miłośnika muzyki country względnie łatwo potrafi sprowokować w biernym obserwatorze bardzo konkretną opinię. Jeszcze łatwiej powielać wówczas mit o jego niszowości.
Okazuje się bowiem, że country jest jednym z najchętniej słuchanych gatunków muzycznych w całych Stanach Zjednoczonych. Według serwisu “The Economist” muzyki country słucha ok. 150 milionów Amerykanów, czyli aż 45% populacji. Jako jednego ze sprawców zamieszania wskazuje się Morgana Wallena. Muzyka ze Sneedville w stanie Tennessee, któremu w zwiększeniu popularności pomógł… TikTok. Jego album “One Thing at the Time” był najpopularniejszym krążkiem zeszłego roku w całych Stanach Zjednoczonych.
Wiele o sile muzyki country mówi raport Luminate, w którym czytamy, że w 2023 single zaliczane do tego gatunku osiągnęły zawrotną liczbę 20 miliardów streamów, czyli o 23,7% więcej rok do roku. Popularność wzrosła przede wszystkim wśród młodszej widowni.
Kowboj w wielkim świecie
Tak duże zainteresowanie country to bynajmniej nie zasługa młodzieżowych bojówek z Nashville, a wieloletni proces. Pierwsze nagrania Taylor Swift, wczesny etap kariery Miley Cyrus, która przypomniała światu o swoim ojcu, wiecznie żywa Dolly Parton.
Lecz żeby odczarować wizerunek kowboja, potrzeba było światu… rapera. Pod kątem image’u, w drugiej dekadzie XXI wieku mało było tak charakterystycznych nawijaczy jak Yelawolf. Pochodzący z Gadsden w Alabamie muzyk, południowy rodowód, całkiem inny od tego z hip-hopowej Atlanty czy Houston, przekuł w nieodłączny element swojej twórczości, będący jednocześnie jego największą siłą.
Prawdziwy Dziki Zachód miał dopiero nadejść. Bo kto by przypuszczał, że autorem jednego z największych przebojów ostatniej dekady, oscylujących wokół gatunku, będzie Lil Nas X? “Old Town Road” ze wspomnianym już Billym Rayem Cyrusem zawładnęło listami przebojów, a teledysk do singla obejrzano już blisko 1,3 miliarda razy. Kolejny hit nadszedł niedługo później; country popowe “10,000 Hours” duetu Dan + Shay z Justinem Bieberem także rozbiło bank, podobnie jak “Daddy lessons” Beyoncé i The Chicks. Główny nurt nie zapomniał o swoim źródle.
Choć listy przebojów nie stroniły od country, trudno było jednoznacznie stwierdzić, że western wśród młodych ludzi ma się dobrze. Jak przystało na XXI wiek, olbrzymią rolę w tym procesie odegrały media społecznościowe i pandemia. O kondycji muzyki country informował w marcu tego roku “Newsweek”, wskazując chociażby na oszałamiającą liczbę 952 milionów nagrań na TikToku z hasztagiem #CountryTok. “Fani używają muzyki country, by tworzyć soundtracki do kluczowych momentów ich życia” – stwierdził rzecznik prasowy chińskiej platformy.
Na razie nic nie zwiastuje, by cowboy era w popkulturze miała dobiec końca. Marcowy “Cowboy Carter” Beyoncé spotkał się z gorącym przyjęciem zarówno słuchaczy, jak i krytyków, a do “TEXAS HOLD ‘EM” przetańczył cały TikTok.
Znany ze swej eklektyczności Post Malone również wydał niedawno album country. Posty zaprosił do współpracy przy “F-1 Trillion” takich artystów jak Blake Shelton, Lainey Wilson czy Dolly Parton i Morgan Wallen. Album country, “Lasso”, zapowiedziała także Lana Del Ray.
Coraz większą popularność westernu możemy zauważyć również w świecie mody. Wystarczy krótki spacer po najbliższych sieciówkach, by dostrzec charakterystyczne obuwie i elementy odzieży.
Od inspiracji dzikim zachodem nie stronią też renomowane domy mody, jak Louis Vuitton w kolekcji jesień-zima 2024. Pharrell Williams, dyrektor kreatywny męskiej linii francuskiego giganta, stwierdził po pokazie w Paryżu: “Gdy widzisz portrety kowbojów, widzisz jedynie kilka ich wersji. Nigdy tak naprawdę się nie dowiemy, jak wyglądali prawdziwi kowboje. A oni wyglądali jak my, jak ja. Wyglądali jak natywni Amerykanie”. Wszystko wskazuje na to, że element amerykańskiej kultury, do niedawna stereotypowo zarezerwowany dla białych, staje się coraz bardziej inkluzywny.
Renesans country to mit
Z nadwiślańskiej perspektywy bardzo łatwo nam utwierdzać się w przekonaniu, że country dopiero niedawno wystawiło nos poza swoje ranczo, niewinnie przypominając o swoim istnieniu. Choć może nam się wydawać, że niekwestionowanym liderem w słupkach popularności pozostaje rap, wygląda na to, że żółta koszulka powinna zostać przekazana na południe USA.
Liczby jasno pokazują, że określenie “renesans” w odniesieniu do country, byłoby co najmniej chybione. Zakorzeniona w gatunku dywersyfikacja ułatwia twórcom dostosowanie się do obecnych potrzeb i realiów. Dzięki temu jeszcze wielokrotnie pojawiać się będą dyskusje, którą młodość przeżywa muzyka, której – a jednak – ktoś słucha.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł