Kategorie
eBilet

Muzyka

Branża widmo czy ghostwriting w rapie robi jeszcze na kimś wrażenie?

Fot. Materiały prasowe

Samodzielne pisanie tekstów w polskim rapie przechodzi do lamusa? Raperzy coraz częściej chwalą się tworzeniem piosenek na zlecenie lub zarzucają innym korzystanie z tego typu usług. Chociaż ghostwriting przestał być tematem tabu, artyści jeszcze nie są gotowi, by grać w otwarte karty.

Chyba nie zaskoczę nikogo, pisząc, że ghostwriting to zjawisko powszechne, znane od dziesięcioleci. Z autorów-widmo korzystają sportowcy, celebryci, politycy, wokaliści – w każdej profesji znajdzie się przestrzeń na wymówienie czyichś słów swoimi ustami.

Czym dokładnie jest ghostwriting? Polskie prawo nie ma dokładnej definicji. Powszechnie wiadomo jednak, że to stworzenie dzieła na rzecz zamawiającego, które zostanie rozpowszechnione pod nazwiskiem zamawiającego, bez uwzględnienia prawdziwego twórcy. W zależności od rodzaju współpracy, ghostwriting można uznać za współautorstwo danego dzieła lub za kompleksowe dostarczenie gotowego “produktu”. Co ciekawe, z perspektywy polskiego prawa autorskiego, umowa z ghostwriterem nie jest dozwolona ze względu na rozróżnienie praw osobistych od majątkowych.

Rap i ghostwriting chodzą w parze

Utarło się, że raper jest nie tylko wykonawcą, lecz również autorem tekstu. To jedna z cech, która wyróżnia rap od pozostałych gatunków muzycznych, gdzie wokaliści chętnie korzystają z pomocy osób trzecich. Nie tylko w zakresie pisania, lecz nawet całych kompozycji. 

Skąd więc taki pogląd o najpopularniejszym gatunku na świecie? Zapewne z jego początków, kiedy MCs nawijali o tym, co im najbliższe. Przyziemność wersów sprawiała, że słuchaczowi łatwiej było utożsamić się z utworem. Wszelkie przesłanki o podpisywaniu się swoim nazwiskiem pod czyimiś zwrotkami mogły być odbierane jako oszustwo

Wbrew pozorom, ghostwriting w rapie istniał niemal od początku. Jeden z pierwszych hip-hopowych przebojów, “Rapper’s Delight” Sugarhill Gang, również powstał we współpracy członków formacji z ghostwriterem. Założenie, że to jednorazowy wyjątek byłoby zwykłym naiwniactwem. Do pisania lub pomocy przy tworzeniu tekstów przyznało się wielu raperów, w tym ikony gatunku jak Kendrick Lamar, Ice Cube, Nas, JAY-Z, Notorious BIG. Z usług ghostwritera korzystał chociażby Diddy przy “I’ll Be Missing You” – tribucie, który przyniósł Combsowi Grammy.

Polscy ghostwriterzy mają się dobrze

Skoro za oceanem ghostwriting jest tak powszechny, czemu polski rap miałby odstawać? Powszechnie wiadomo o współpracy Tego Typa Mesa z Kortezem, Rasa z Mrozem czy Eldoki z Moniką Brodką. Niepowtarzalnym do tej pory przykładem wykorzystania ghostwritingu w rapie jest album “Słowowtóry” Pjusa. 

“Za namową Łukasza Stasiaka stworzyłem pierwszą w Polsce (?) ghostwriterską płytę – trochę taka odwrócona idea albumu producenckiego, gdzie zamiast “rozdawania” bitów zapraszam ludzi, by wykonali moje teksty. Więc wymyśliłem i napisałem wszystkie wersy, wybrałem do nich muzykę, zaprosiłem gości” – podsumowywał członek 2cztery7.

Do pisania tekstów innym twórcom (lub otrzymywaniem propozycji) przyznali się choćby Białas, m.in. zarzucając White’owi 2115 korzystanie ze swoich usług, Astek i Wini. B.R.O ściśle współpracował z Frizem i całą Ekipą przy ich albumie, pisząc 12 z 13 piosenek. Wyjątkiem jest “Zygzak”, przy którym pracował Jacuś.

Całkiem niedawno dość chętnie o pracy ghostwritera zaczął wypowiadać się TomB, który utrzymuje, że pisze numery najsłynniejszym raperom w kraju. Raczej nie dowiemy się nigdy, kogo członek SBM miał na myśli. Dowiedzieliśmy się jednak, że w ciągu 2024 roku pracował dla 26 klientów i zarobił na ghostwritingu niemal 178 tys. zł.

Transparentność Tomba poszła o krok dalej. Raper, tytułując się najpopularniejszym ghostwriterem w kraju, założył agencję GhostTime. To prawdopodobnie pierwsza agencja ghostwritingowa w Polsce. Na pokładzie znaleźli się także: były członek SB Maffiji ADM, AdMa i Gibb Key oraz “kilku innych, którzy jeszcze nie ujawniają swojej tożsamości, chociaż są nam dobrze znane”.

“Stworzymy Ci utwór, napiszemy tekst, dobierzemy muzykę od topowych producentów, umówimy studio nagraniowe, skontaktujemy Cię z najlepszym realizatorem i mixerem czy cokolwiek chcesz, a Ty po prostu bądź” – zachęcają na stronie. Z opisu wynika, że wystarczy odpowiednia kwota, żeby ruszyć na podbój rynku.

Festiwal wytykania palcami

Deklaracja Tomba oraz sam fakt założenia GhostTime może sugerować, że ghostwriting w rapie to rzecz dużo powszechniejsza, niż mogliśmy przypuszczać. Z drugiej strony – jeżeli raperzy prześcigają się w przechwałkach, kto ma więcej propozycji pisania tekstów, trudno nie uśmiechnąć się pod nosem. Jeszcze do niedawna ukryta za zmową milczenia praktyka stała się jednocześnie powodem do przechwałek. Czyżby wychodziło na to, że żaden artysta w mainstreamie nie pisze swoich wersów? A może to tylko punchline sezonu, o którym wkrótce zapomnimy?

Ghostwriting wśród raperów stał się sloganem wiszącym na płocie. Obietnicą sukcesu i profesjonalnej obsługi, co twórcom pokroju Tomba może przynieść wymierne korzyści. Pozostaje tylko pogratulować najpopularniejszemu ghostwriterowi w Polsce skutecznej odpowiedzi na popyt.

Prawdopodobnie nie dowiemy się, który z naszych ulubionych nawijaczy sięgał po pomoc innych tekściarzy. Klauzule o zachowaniu poufności to jedno. Wiarygodność wśród klientów – to drugie. Nie można wykluczyć, że wkrótce w rapowym mainstreamie pojawi się osoba, która otwarcie przyzna się do korzystania z pomocy autora-widmo. I nie obejdzie nikogo.

Prawdą jest jednak, że zjawisko ghostwritingu nie wpływa na rynek negatywnie, a dla słuchacza nie ma żadnego znaczenia. Polska awansowała właśnie na 16 miejsce rynków fonograficznych na świecie, osiągając wartość rzędu 455 mln zł. Kwestia czy wykonawca jest również autorem tekstu, pozostaje sprawą drugorzędną, nad którą lwia część odbiorców nawet się nie zastanawia. W końcu polski hip-hop dawno temu zrezygnował z treści na rzecz przebojowości.