Kariera Young Leosi rozwinęła się błyskawicznie i jak często bywa w takich przypadkach, pojawiły się obawy o to, że równie szybko się zakończy. Nic takiego jednak nie ma miejsca.
Sztuka z dziećmi – jak ugryźć temat, żeby maluchy się nie nudziły, a dorośli nie byli wykończeni po wizycie w muzeum? Jeśli na samą myśl o zwiedzaniu wystaw z najmłodszymi dostajecie gęsiej skórki, być może ten tekst zmieni wasze podejście i przekona, że warto.
24.02.2025
Katarzyna Król
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Dziecko i sztuka. Pięć trików, żeby nie było nudno
Wiele osób z góry zakłada, że oglądanie obrazów z najmłodszymi jest piekielnie nudnym zajęciem, a w salach z wielką sztuką maluchy będą tylko przeszkadzać. Jednak jeśli zastosuje się kilka prostych trików, wizyta w muzeum może okazać się wspaniałą przygodą.
Po pierwsze, warto zadać sobie pytanie, po co zabierać dzieci na dorosłe wystawy. Tak, niektórzy myślą o miejscach, gdzie wydaje się, że trzeba co chwilę powtarzać „nie ruszaj, nie dotykaj, chodźmy szybko dalej”.
Owszem, w przypadku obiektów prezentujących sztukę, zmysł wzroku jest tym, na który szczególnie musimy zwrócić uwagę i małe rączki powinny trzymać się z daleka od dzieł. Dlatego maluchom warto postawić sprawę jasno i zaproponować, że „tym razem bawimy się w patrzenie”.
Pytanie, dlaczego właściwie warto pokazywać słynne dzieła sztuki dzieciom, przecież i tak nie zrozumieją, nie zapamiętają? Nic bardziej mylnego.
Wprowadzając dzieci w świat kultury – a nikt nie zrobi tego lepiej niż rodzic, z którym czas spędzany na jakiekolwiek aktywności jest bezcenny – szkoda pomijać wielkich malarzy, którzy przez wieki kształtowali nasze spojrzenie na świat. Nawet jeśli ich sztuka wydaje nam się zbyt dojrzała dla przedszkolaków.
Obrazy takich artystów jak Vincent van Gogh, Pablo Picasso, Claude Monet czy rodzimy Matejko lub Kossak mogą stać się nie tylko inspiracją, ale również wspaniałą okazją do rozmowy o emocjach, kolorach i kształtach.
Dzieci nawet te kilkuletnie mogą wynieść z wizyty w galerii sztuki znacznie więcej, niż się wydaje. Podczas podziwiania dzieł van Gogha, maluchy mogą zauważyć, jak intensywne kolory potrafią wyrażać uczucia – to doskonały moment, aby porozmawiać o tym, co czują, patrząc na obrazy.

Picasso z kolei, ze swoimi kubistycznymi formami i nietypowym przedstawieniem postaci, otworzy drzwi do rozmowy o tym, jak różnie można widzieć świat.
Obrazy Moneta i innych impresjonistów, pełne światła i natury, zachęcą do obserwacji otoczenia oraz dostrzegania piękna w szczegółach. Wszystko to prowadzi do rozwijania wyobraźni oraz kreatywności dzieci, poznawania, a potem wykorzystywania różnych technik tworzenia w pracach plastycznych.
Obrazy Pabla Picassa
Matejko pozwoli nam pobawić się w wyszukiwanie szczegółów (trochę jak zabawa w “Gdzie jest Wally”, jeśli zasugerujemy, czego szukać).
Dzięki sztuce, maluchy uczą się nie tylko dostrzegać piękno, ale także wyrażać siebie. Sztuka staje się dla nich narzędziem do zrozumienia emocji, co w dalszej perspektywie może pomóc im w lepszym wyrażaniu swoich uczuć i myśli.
Odpowiednie podejście, ciekawostki o artystach i ich dziełach oraz interaktywne gry sprawią, że wizyta w galerii może stać się fascynującą przygodą. Dzieci, które będą miały okazję poznawać wielką sztukę w sposób przyjazny i angażujący, mogą stać się przyszłymi specjalistami na lekcjach historii czy języka polskiego.
Podpowiadamy, jak dzięki kilku prostym trikom zamienić snucie się po salach w rozwojową i kreatywną zabawę.
Kotki, pieski i inne zwierzątka
To najprostszy sposób na zainteresowanie dzieci obiektami, które wydają się im nudne. Jest to niezwykle skuteczna metoda, która pobudza chęć odkrywania tego, co kryje się w kolejnych salach, na przykład w Muzeum Narodowym. To także doskonały test na spostrzegawczość! Przed rozpoczęciem zwiedzania umawiacie się, jakich zwierzątek będziecie wypatrywać – np. piesków, kotków czy koni. Dzieci z radością przechodzą do kolejnych pomieszczeń, uważnie obserwując dzieła sztuki, aby nie przeoczyć żadnego czworonoga. Można im dać kartkę i ołówek, w którym będą stawiać kreski za każdego odnalezionego zwierzaka. Dodatkowo zajęte rączki zniechęcają do dotykania eksponatów, co eliminuje obawę, że coś uszkodzą. Opiekunowie mogą tworzyć swoją własną listę, aby po zwiedzaniu porównać wyniki oraz omówić zapamiętane dzieła. Gwarantujemy, że zaskoczy Was, jak wiele maluchy potrafią zapamiętać z tych “nudnych” malunków!

Kolor dominujący
Dzień niebieskiego! Wyszukujemy na obrazach wszystkiego w tym kolorze – elementów ubioru, kwiatów, potraw na stole. Warto tu przemycić rozmowę o tym, jak dawniej tworzono farby i dlaczego na przykład niebieski, wytwarzany ze zmielonego kamienia lapis lazuli, był tak drogi. Jednak opiekunowie muszą wcześniej odrobić swoje “zadanie domowe” – pytań będzie sporo, ale skupienie uwagi na dorobku kulturalnym ludzkości z pewnością się opłaci. Tego rodzaju wiedza nie zniknie szybko z pamięci i przyda się podczas późniejszych lekcji w szkole.
Przeczytaj też:
Podobieństwa
Ten chłopiec z obrazu przypomina… ciocię Anię. Ta pani w sukni wygląda jak babcia. Zabawa w skojarzenia z tym, co dziecko zna z codziennego życia, sprawi, że będzie z większym zainteresowaniem przyglądać się sztuce i dostrzegać niuanse. Zapomni również o tym, co najczęściej zniechęca dzieci do muzealnych wycieczek – nudzie. W końcu nie może być nudne wypatrywanie na renesansowych dziełach kogoś z klasy albo rodziny!
Ta zabawna moda
Co ta pani ma na szyi? Kryzę – takie kołnierze nosili bogacze w XVI wieku. Dlaczego ten chłopiec jest w sukience? Tak ubierano wszystkie dzieci w tamtych czasach. Lawina pytań dotyczących ubioru jest idealnym wstępem do rozmowy o tym, jak bardzo zmienił się świat i dlaczego jest nam teraz wygodniej.

Teraz moja kolej
W wielu muzeach zaczęto szczególnie doceniać grono najmłodszych zwiedzających. Specjalnie dla nich przygotowane są dodatkowe atrakcje. Od “rozsypanych” między zabytkami wygodnych poduch, na których można pozwolić małym nóżkom odpocząć, po specjalnie zaaranżowane sale – miejsca, w których po sporej dawce kultury, można się wyżyć na kartkach dając upust kreatywności. Całkiem prawdopodobne, że maluch nie będzie chciał przestać krążyć bo białej przestrzeni kredkami interpretując to, co właśnie zobaczył. Opiekunom pozostanie jedynie duma z dzieł, które okażą się namacalnym dowodem na to, że odwiedzona wystawa okazała się świetną i rozwijającą… rozrywką.

Dajcie sobie czas w muzeum, nie spieszcie się przebiegając przez sale, bo “trzeba zobaczyć wszystko”. Zobaczcie tyle, na ile macie sił, bo zmęczenie nie pomoże ani w przyjemnym zwiedzaniu, ani w zapamiętaniu tych wszystkich wielkich dzieł, o których wasz kompan będzie się wkrótce uczył. A przecież chodzi o tę przepiękną satysfakcję na lekcji, gdy za jakiś czas otworzy się odpowiednia szufladka w głowie: “psze pani”, ja to widziałem na żywo, mogę powiedzieć coś więcej.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł