To już potwierdzone! Król jamajskiego dancehallu wystąpi 21 czerwca w Parku Śląskim w Chorzowie!
Warhaus powróci z “Karaoke Moon”. I zagra koncert w Polsce!
Niezwykle popularny w Polsce Warhaus zapowiedział czwartą płytę w swojej karierze. Jej brzmienie zapowiada się dość tajemniczo. Już 26 marca 2025 roku Warhaus wystąpi w warszawskiej Stodole.
03.10.2024
Redakcja
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Idole w Polsce
Polski fenomen zespołu Balthazar, a także ich lidera Maartena Devoldere wydającego solowe albumy pod pseudonimem Warhaus jest swojego rodzaju zagadką. I to bynajmniej nie ze względu na niski poziom ich muzyki, bo Belgowie dostarczają naprawdę dobre albumy. Są jednak artystami z Belgii, kraju, który raczej nie słynie z muzyków znanych na cały świat. Około 600 tysięcy słuchaczy w miesiącu na Spotify to wynik, jaki osiąga wielu polskich artystów, a część z nich wielokrotnie go przebija. A jednak zawsze, gdy Warhaus lub Balthazar pojawią się w Polsce, bilety wyprzedają się w mgnieniu oka. Odpowiedź na to pytanie spróbował znaleźć sam Maarten w wywiadzie dla portalu rytmy.pl
“Jest coś w muzyce Warhaus, co rezonuje z polską kulturą. Coś podświadomego. Podnosi mnie to na duchu”.
Czy tak jest w rzeczywistości? Ciężko powiedzieć, jak sam autor powiedział, to musi być coś podświadomego, jeśli rzeczywiście jest na rzeczy. Mamy jednak pewność, że gdy Warhaus przyjedzie ponownie do Polski, wypełni sale koncertową po brzegi. A to wydarzy się już w przyszłym roku. 26 marca 2025 roku, Warhaus przyjedzie promować swój najnowszy projekt. W listopadzie będzie miał bowiem premierę jego czwarty album zatytułowany “Karaoke Moon”, a pierwszy singiel promujący to wydawnictwo brzmi niezwykle intrygująco.
Jakie będzie “Karaoke Moon”?
Pierwsze dwie płyty Warhausa to przede wszystkim klimatyczne, wręcz filmowe ballady w vintage’owym stylu, na których niezwykle głęboki głos Maartena przełamuje niekiedy wokal jego ówczesnej partnerki, Sylvie Kreusch. Widać było jednak, że drugi album zatytułowany po prostu “Warhaus” zmierza w żywszą, nieco bardziej popową stronę. Wokalista wciąż porównywany był jednak do Leonarda Cohena czy Toma Waitsa.
Rozstanie z Sylvie wpłynęło oczywiście na treść albumu “Ha Ha Heartbreak” (jak sama nazwa zresztą wskazuje), ale także na jego brzmienie. Dużo żywsze, momentami wręcz radiowe kompozycje, mimo bycia dużą woltą spotkały się z ciepłym przyjęciem. Czuć było, że mimo zmian to wciąż ten sam Warhaus.
A jak będzie z “Karaoke Moon”? To dość zagadkowa kwestia, bo pierwszy singiel “Where The Names Are Real” otwiera się niczym utwór Nicka Cave’a: melorecytacja mężczyzny o bardzo głębokim głosie i chórki w tle. Gdy jednak numer się napędza, rośnie napięcie, kompozycja staje bardziej melodyjna i znów jesteśmy w świecie Warhausa. Sposób akcentowania, przekazywania emocji wciąż wydaje się być bardzo Cave’owy. Co to oznacza w kontekście całego albumu? Nie mamy zielonego pojęcia. Ale jeśli będzie stał na tak wysokim poziomie, jak pierwszy singiel, jesteśmy spokojni. Tak samo jak o to, że koncert w Warszawie będzie niesamowitym wydarzeniem.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł