Po zagraniu kilku koncertów w 2024 roku, Coma zapowiada specjalne wydarzenie na Atlas Arenie w ich rodzinnej Łodzi. Czyżby zespół wznowił działalność?
Myles Kennedy przez dwadzieścia jeden lat był frontmanem Alter Bridge i oczywiście jest głosem solowego projektu Slasha.Trzeba jednak pamiętać, że od blisko 6 lat muzyk z powodzeniem realizuje również własne projekty. Właśnie teraz po raz pierwszy przyjeżdża do Polski jako artysta solowy w ramach trasy promującej jego najnowszy album.
04.11.2024
Aleksandra Gieczys
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Znakiem rozpoznawczym Mylesa Richarda Kennedy’ego jest znakomity, mocny i czysty rockowy wokal, który trudno pomylić z innymi wykonawcą. To też dobry gitarzysta i autor poruszających tekstów.
Karierę zaczynał pod koniec lat 80., koncentrując się na jazzie i rocku progresywnym. Pierwszym przełomem było dołączenie do hardrockowo- metalowego Alter Bridge w 2003, z którym nagrał siedem albumów.
Jednak kamieniem milowym na muzycznej drodze Kennedy’ego stała się współpraca ze Slashem, słynnym gitarzystą Guns’n’Roses. Zaczęło się od tego, że w 2010 roku Kennedy zaśpiewał na solowej płycie Slasha, a od 2011 roku panowie występowali już pod wspólnym szyldem Slash feat. Myles Kennedy & The Conspirators. Kooperacja trwa do dziś, owocując nie tylko kolejnymi koncertami, ale też albumami.
Solowe projekty
Ale Kennedy miał też apetyt na solowe projekty. Marzenie zrealizował w 2018 roku wydając płytę “Year Of The Tiger”.
– Album “Year of the Tiger” Kennedy’ego nie jest odgrzewanym kotletem Slasha ani Alter Bridge – zachwalał album recenzent magazynu “Loudwire” i zwrócił uwagę na to, że to bardzo dobry muzycznie album blues-rockowy, na którym usłyszeć można też zgrabnie wplecione elementy country.
To był również bardzo osobisty album muzyka, gdyż w warstwie tekstowej Kennedy skupiał się w nim na największej traumie swojego dzieciństwa – jego ojciec zmarł na raka. Do tej tragedii doszło w szczególnych okolicznościach – rodzina muzyka należała bowiem do kościoła wyznającego zasady tzw. chrześcijańskiej nauki, która zabrania leczenia chorych w inny sposób aniżeli przez modlitwę, bo rzekomo tylko ona może naprawdę uzdrowić.
– Kiedy ojciec zachorował, nie szukał pomocy lekarskiej i zmarł kilka miesięcy później. Według wszystkich relacji ojciec był dobrym, uczciwym człowiekiem, ale nadal zmagam się z decyzjami, które ostatecznie doprowadziły do jego śmierci – wspominał przy okazji wydania tego albumu Kennedy.
“The Art Of Letting Go”
Rok 2021 przyniósł kolejny solowy album – “The Ides of March”. To wydawnictwo również zostało ciepło przyjęte przez media muzyczne. To zdecydowanie bardziej pogodna płyta od poprzedniej.
– “Znowu będzie dobrze” mruczy w Kennedy w “Wanderlust Begins” i gdybyś miał wybrać tylko jedną linijkę, która podsumowuje ten album, byłoby to właśnie ta” – napisał o płycie magazyn “Kerrang!” dodając, że “frontman Alter Bridge przyniósł nam swoim albumem odrobinę światła”.
Z kolei w październiku tego roku 53-letni wokalista wydał najnowszy album – “The Art Of Letting Go”. Tu jest już zdecydowanie bardziej hard-rockowo, o czym zaświadcza otwierający płytę tytułowy utwór “The Art Of Letting Go” a potwierdza kolejny – “Nothing More To Gain”.
– Ten album to piekło wypełnione riffami, dzieło mistrza rzemiosła. Kennedy ma fundamentalne zrozumienie tego, co składa się na stworzenie świetnej piosenki rockowej – napisał magazyn “Louder” rozpływając się nad płytą, którą określa jako najbardziej dojrzałą w dorobku artysty.
Na tym albumie muzyk po raz kolejny udowadnia też, że ma dar do snucia w swoimi piosenkami poruszających historii. Tak jest choćby w utworze “Say What You Will”, który mówi o prześladowanej uczennicy przełamującej własne ograniczenia i zdobywającej się na emancypację.
Myles Kennedy + Black River Delta
Myles Kennedy wielokrotnie odwiedzał Polskę, ale zawsze jako wokalista Alter Bridge lub Slasha. Teraz po raz pierwszy przyjedzie jako artysta solowy, by dać koncert 7 listopada w warszawskiej Progresji w ramach trasy promującej “The Art Of Letting”.
Muzykowi towarzyszyć będzie zespół Black River Delta. Kapela pochodzi ze Szwecji, ale brzmi bardzo po amerykańsku. To czysty blues rock dla ludzi rozkochanych w tym gatunku. Jest to – jak pisze organizator koncertu – “muzyka tak bardzo korzenna i zbudowana na feelingu, że trudno się w niej nie zauroczyć”.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł