Podczas przerwy reklamowej na tegorocznym rozdaniu Grammy's Lady Gaga zaprezezentowała kolejny z singli promujących jej nowy album "Mayhem".

Dream Theater. Giganci progresywnego metalu
Ktoś mi kiedyś powiedział, że Dream Theater to już nie tylko muzyka - to matematyka. I coś w tym jest, bo chyba nie ma drugiego zespołu metalowego, który wprowadziłby do ciężkiego grania tak wiele technicznej, choć wirtuozerskiej, zawiłości. I potrafił przy tym pozostać przebojowym.
10.10.2024
Aleksandra Gieczys
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Dream Theater to dziś ikona progresywnego grania, żeniącego ze sobą surowość heavy metalowego brzmienia z wyrafinowaniem art rocka, którego źródło bije na płytach Pink Floyd czy wczesnych albumach Genesis. Droga na progmetalowy szczyt nie była jednak łatwa. Szczerze mówiąc, zaczęła się od klapy.
Dreptając kapciami w błocie
Zespół powstał w 1985 roku jako Majesty w miejscu, które na ogół nie jest kolebką metalowych kapel – w prestiżowej Berkelee School Of Music w Bostonie. Ojcami-założycielami byli John Petrucci (gitara elektryczna), John Myung (gitara basowa) i Mike Portnoy (perkusja).
W 1989 roku, krótko przed wydaniem debiutanckiego albumu “When Dream And Day Unite”, band zmienił nazwę na Dream Theater. Ale nawet to nie uratowało debiutu Amerykanów przed komercyjną katastrofą.
“Dream Theater nie nagrali konsekwentnie słabego albumu, ale ich debiut jest zdecydowanie najsłabszy” – pisał po blisko 40 latach od debiutu recenzent magazynu “Louder”. Zwrócił uwagę na trzy grzechy: niezbyt wyrafinowane kompozycje, piskliwy wokal Charliego Dominciego – pierwszego wokalisty zespołu – i produkcję, którą określił jako “muddy”, czyli “mętną” lub “błotnistą”. To określenie wydaje się dość dobrze pasować, bo partie gitary basowej brzmią momentami jak dreptanie w kapciach w błocie.
Do dwóch razy sztuka
Natomiast kolejny album “Images & Words” okazał się już sukcesem, choć dziś muzycy jego produkcję wspominają momentami jako trudną walką z nową wytwórnią Atco (filia Atlantic Records). Ta domagała się wymiany nowego wokalisty – Jamesa LaBrie, który zastąpił Dominciego – ale w końcu ustąpiła, choć narzuciła zespołowi producenta.
Płyta ostatecznie wyszła w lipcu 1992 roku. I choć nie wstrzeliła się w czas – była to okres szczytowej popularności grunge’a, którego estetyka szła w poprzek tego, co oferował Dream Theater – to wiele recenzji było przychylnych. Otwierający płytę utwór “Pull Me Under” podobał się tak bardzo, że powstała nawet jego radiowa wersja. Kiedy od Iron Maiden przyszło zaproszenie na wspólną trasę promującą album “Fear Of The Dark”, podczas której Dream Theater miał grać jako support, stało się jasne, że drzwi sławy w końcu się otworzyły.
Metalowa matematyka
W 1999 roku zespół wydał płytę, która w ocenie wielu krytyków i fanów zespołu uchodzi za najlepszą: “Metropolis, Pt 2: Scenes From a Memory”. Na marginesie warto dodać, że tytuł albumu nawiązywał do utworu “Metropolis” ze wspomnianej wyżej “Images and Words”.
Płyta świetnie łączyła melodyjną swobodę z techniczną wirtuozerią. Do tego była bardzo spójna w warstwie tekstowej – opowiadała historię Nicholasa, który poddaje się hipnozie regresyjnej, by odkryć swoje poprzednie wcielenie i dramatyczną historię z nim związaną, co również podobało się wielu odbiorcom.
Magazyn muzyczny “Rolling Stone” wymienił “Scenes From a Memory” w 2015 roku na 29 miejscu ułożonej przez siebie listy 50 progmetalowych albumów wszech czasów. W zestawieniu napisano, że to “najbardziej imponujący pokaz skomplikowanego, koncepcyjnego progresywnego metalu” w karierze Dream Theater, na którym zespół “osiągnął szczyt dramatyzmu”.
The Astonishing
To nie był ostatni koncept album w historii zespołu. W 2016 roku wydają dwupłytowy “The Astonishing”, również jedno z najlepiej ocenianych dokonań w całym dorobku kapeli.
Recenzent z “Metal Injection” nazwał nawet dwupłytowy album “rozległym eposem”, choć warstwę tekstową – kosmiczny pojedynek dobra ze złem – ocenił raczej krytycznie, nieco złośliwe komentując, że zawsze uważał, że “teksty gitarzysty Johna Petrucciego były najbardziej zbędną częścią muzyki Dream Theater”, choć zespół zawsze nadrabiał tę wadę “kunsztem muzycznym i wyrafinowanym zmysłem kompozytorskim”.
Jeśli chodzi o ten ostatni, trzeba zauważyć, że “The Astonishing” wyróżnia się też na tle innych krążków zespołu brzmieniowo. Krytycy wskazywali, że tutaj zespół zdecydowanie ograniczył to, za co był dość często krytykowany – zbytnią techniczność muzyki, w której wirtuozeria staje się celem samym w sobie. Zamiast tego postawiono na bardziej melodyjne, przystępne brzmienie.
Koncert w Polsce
Po blisko 40 latach istnienia Dream Theater są niemal synonimem terminu “metal progresywny” i mogą cieszyć się słuszną sławą innowatorów w świecie mocnych dźwięków. Mówią o tym liczby: sprzedali ponad 15 milionów płyt, trzy razy byli nominowani do Grammy – i raz nagrodę otrzymali, dwa lata temu w kategorii Best Metal Performance – a magazyn “Rolling Stones” umieścił “Images & Words” ” w rankingu 100 albumów metalowych wszech czasów.
Gratką dla polskich fanów będzie z pewnością to, że podczas listopadowego występu w łódzkiej Atlas Arenie (3.11.2024) zespół wystąpi w swoim oryginalnym składzie, bo po blisko 10 latach do zespołu wrócił perkusista Mike Portnoy. Kapela pracuje też obecnie nad kolejnym, szesnastym już w dyskografii, albumem.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł