Pierwszy raz w historii serii Odkryj Open'era melduje się polski zespół. Ale trochę ciężko nam sobie wyobrazić, żeby go tu nie umieścić.

10 singli, bez których twoja playlista na lato nie może się obyć
Według synoptyków czeka nas raczej chłodne, kapryśne lato. Skoro mamy nie doświadczyć upałów za oknem, warto sięgnąć po inne sposoby, by cieszyć się wakacjami. Niezależnie od metody, letnia playlista w zanadrzu zawsze będzie dobrym pomysłem. Oto 10 singli, bez których lato 2025 się nie będzie kompletne.
23.06.2025
Igor Wiśniewski
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Druga połowa wiosny to czas żniw dla wytwórni muzycznych. Lato za pasem, a to idealna pora, by wytoczyć działa i podbić stacje radiowe oraz serwisy streamingowe odpowiednio skrojonymi letniakami. W Polsce od lat w tej dziedzinie króluje White 2115, ale listy przebojów to nie jedyne miejsce, gdzie można znaleźć perełki do letniego soundtracku.
Jaka jest idealna playlista na lato?
Według najnowszych prognoz, tegoroczne wakacje nie będą biły kolejnych rekordów ciepła, co wielu z nas zapewne ucieszy. Temperatury będą jednak zmienne, więc dobrze przygotować się na coś więcej niż single Skolima i “Schodki” Młodego Matczaka.
Podobnie jak pogoda, nasza playlista powinna być zróżnicowana. Od energicznych bangerów po nasłoneczniony, leniwy vibe, przemieszany z odrobiną beztroski. W sam raz do szalonej imprezy z przyjaciółmi i wieczornych posiadówek w pojedynkę. Oto 10 propozycji, które ułatwią wam selekcję.
Polecamy na eBilet.pl
VanJess feat. PhonyPpl – Caught Up
Nie ma drugiej tak letniej muzyki jak R&B. Zwłaszcza gdy czerpie z klimatu przełomu lat 70. i 80. Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, lecz duet sióstr Ivany i Jessiki pokazuje, że jest jeszcze jedna płaszczyzna, na której można się dogadać. Sensualny refren niesie, a delikatne wokale tworzą intymną, choć przebojową kompozycję.
Hubert. – cotton candy
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć czołowego przedstawiciela matcha rapu. To zaskakujące, ile energii można wyłuskać z tak wyluzowanej, stonerskiej stylówy. Zawodnik Def Jam Recordings Poland ujmuje przyziemnością i pozorną niedbałością. “Cotton candy” zdaje się zawieszone w czasie, jakby tygodniowy wyjazd z ekipą miał nigdy się nie skończyć. Jednocześnie sprawia wrażenie pocztówki z miejsca, do którego każdy chciałby wrócić.
Przeczytaj też:
Childish Gambino – Feels like summer
Słuchając tego utworu łatwo poczuć się dokładnie tak, jak animowany gospodarz na teledysku. Można odnieść wrażenie, jakby wszystko wokół straciło na znaczeniu. Mimo to życie toczy się dalej, o czym Gambino doskonale zdaje sobie sprawę. Glover obserwuje, poddaje refleksji, a na końcu puentuje opisywaną scenerię. Poruszona problematyka nie stoi jednak na przeszkodzie, by słuchać singla na zapętleniu bez trosk o ślad węglowy.

Amine – Arc de Triomphe
Muzyka rapera z Portland charakteryzuje się lekkością i poczuciem humoru. Pewność siebie, zmieszana ze skłonnością do wygłupów, daje Amine przestrzeń do stylistycznych wędrówek, jak na ostatnim albumie – “13 Months of Sunshine”. “Arc de Triomphe” jest doskonałą wizytówką wspomnianego krążka. I przede wszystkim, chwytliwym letniakiem. Pozostając przy letnich klimatach, trudno nie polecić też “Vacay” z tej samej płyty.
Miły ATZ feat. Kosma Król – DOZOBA
Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Urlop, przyjaźnie, ostatnia płyta Little Simz. Nie wszystkie drzwi zamykają się na głucho, bo przecież album można włączyć od nowa, urlop przedłużyć, a kontakt odnowić. Atezeciok z Kosmą dali temu wyraz we wspólnym singlu. Wszystko zależy od chęci i okoliczności, a te zawsze są odpowiednie, żeby docenić bit wyprodukowany przez Miłego.
Vito Bambino – Moonshine
Hip-hopowe naleciałości, popowe wyczucie i zagraniczny luz. Vito Bambino meandruje, bawi się formą, jak przystało na światowca. Lekko rozanielony refren kontrastuje z żywszymi, bardziej zadziornymi zwrotkami. Całość dopełnia podkład romansujący z indie rockiem, rapowym bębnem i soulowym wdziękiem. Mogłoby się wydawać, że ktoś próbuje złapać zbyt wiele srok za ogon, a tymczasem wszystkie lecą kluczem.
Doechii – NISSAN ALTIMA
Amerykańska raperka jest jednym z największych odkryć ostatnich lat. 26-latka wielokrotnie nazywana Kendrickiem w spódnicy, tuż obok wspomnianej już Little Simz, już od dawna powinna być wolna od wszelkich metek. Doechii przejmuje pomieszczenie, nieważne gdzie wejdzie. Charyzma w głosie, nienaganne flow i plastyczność sprawiają, że nie da się przejść obojętnie obok reprezentantki TDE. Przy tym, co wyprawia na mikrofonie w “NISSAN ALTIMA”, wybryki niektórych kolegów po fachu przypominają jedynie amatorskie karaoke.

VBS feat. Nel – Ostatni housik
Wyboista droga VBS-a mogłaby sugerować niektórym, że najlepsze czasy Wiktor ma już za sobą. Nawijacz z Podlasia debiutował przecież w bardzo młodym wieku w QueQuality, gdzie wydał kilka płyt, a duet z Przyłucem odbił się szerokim echem, po czym większości słuchaczy znikł z radaru. Ten jednak nie zawiesił mikrofonu na kołku, lecz szukał nowego brzmienia. Jednym z tych eksperymentów – bardzo udanych zresztą – jest EP “Electro Color +”, które zamyka “Ostatni housik”. Singiel skrojony pod kluby. Jest energicznie, hook Nel jest prosty i chwytliwy, a gospodarz dba o tempo, dając odbiorcy miejsce na oddech. Czuć powiew świeżości, który VBS-owi był więcej niż potrzebny.
Miętha – Location
Podczas gdy VBS eksperymentuje, Miętha trzyma się sprawdzonych patentów. Skip i AWGS już dawno temu znaleźli przepis na udany singiel, a ich naturalna lekkość sprawia, że niemal całą dyskografię mógłbym wrzucić do worka z letniakami. W końcu nic nie działa tak mocno, jak rzewny zaśpiew w kierunku bliżej nieokreślonej ukochanej i gitara z 808-ką. Jeśli przed wami dłuższa trasa, Miętha poleca się z dobrodziejstwem inwentarza.

Mac Miller – Best Day Ever
“Choćby nie wiem co, staram się zauważać pozytywy” – mówił Mac Miller w odniesieniu do powyższego singla i podkreślał to między zwrotkami. Sentymentalna nuta pobrzmiewająca w tle, działa szczególnie przez wzgląd na wciąż nieodżałowaną stratę artysty z Pittsburgha. Jednak pozytywna energia bijąca z utworu wydaje się zarażać, a prosty, lekko ckliwy bit, tylko podkreśla każdy wers. Przy takim podkładzie to musi być najlepszy dzień w historii, a przynajmniej jeden z bardziej udanych.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł