Sezon festiwalowy zbliża się wielkimi krokami! A jak doskonale wiemy Polska festiwalami muzycznymi stoi. I jak się zaraz przekonacie, cała Polska.

Najbardziej polski ze wszystkich gatunków muzycznych. Krótka (niestety) historia coldwave’u
Czym jest coldwave? I dlaczego to najbardziej polski ze wszystkich gatunków muzycznych? Odpowiedź kryje się w latach 80.
08.04.2025
Jakub Wojakowicz
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Co jest nasze?
Polska muzyka w 2025 roku stoi hip-hopem. Czy to się komuś podoba czy nie, to najpopularniejsza muzyka w naszym kraju i chyba najlepiej o tym świadczy mariaż tego gatunku z popem, nierzadko inicjowany przez gwiazdy tego gatunku, chcące uszczknąć nieco z mody na rap. A jest z czego uszczknąć. Polska, zarówno przez liczbę mieszkańców naszego kraju, ale i prężnie działającą branżę jest w czołówce największych rynków muzycznych w Europie, a nasza muzyka coraz bardziej staje się towarem eksportowym, choć niegdyś panowało przekonanie, że z racji na skomplikowanie języka polskiego nie będzie to możliwe. No właśnie. Tylko na ile to jest nasza muzyka? Oczywiście, każdy gatunek wykonywany przez twórców z innej części świata otrzymuje dodatkowy filtr kulturowy i pewien wyjątkowy pierwiastek, ale rzadko zdarza się by udawało się komuś tworzyć wówczas w sposób szczerze autorski, własny. A co gdybym powiedział wam, że Polacy mieli swój gatunek, naprawdę własny, wynikający bezpośrednio z naszej polskiej kultury i ówczesnej rzeczywistości?
Father of all motherf*ckers
Należy postawić sprawę jasno: coldwave’u nie wymyślili Polacy. Gatunki muzyczne zresztą nie są rzeczą, która się wymyśla. Ale tworzona przez artystów muzyka, gdy otrzymuje ten wspomniany wcześniej autorski charakter, potrafi zainspirować kolejnych twórców i utworzyć prawdziwą falę. Podstawą dla coldwave’u był post-punk. A ten z kolei jak sama nazwa wskazuje wywodził się z punk rocka. Cała historia zaczyna się więc w Wielkiej Brytanii w latach 70. Punktem wspólnym punku i post-punku był pewnego rodzaju minimalizm. Tam gdzie jednak punk rock stawiał na energię, post-punk, szukał klimatu, tworzenia wyjątkowej atmosfery. Zamiast prostoty w brzmieniu i tekstach, stawiał na eksperymenty i głębię. Post-punk stał się tym samym ojcem wielu gatunków, które może się wydawać, że leżą od swojego wystrzałowego dziadka, punk rocka, tak daleko jak tylko się da. No dobrze, ale gdzie w tym wszystkim coldwave?
W 1980 roku ukazał się drugi album Joy Division zatytułowany “Closer”. Niestety odbyło się to około dwa miesiące po śmierci wokalisty i lidera zespołu – Iana Curtisa. Pewne elementy brzmienia tego albumu zainspirowały kolejnych twórców. Ci, żyjący w Europie doby zimnej wojny, mieli często dostęp jedynie do tańszego sprzętu, między innymi syntezatorów, które miały swoje ograniczenia, ale właśnie dzięki temu, udawało się za ich pomocą osiągać dość unikatowe efekty. Artyści wykorzystujący syntezatory i gitary, komponujący utwory w ciężkim, chłodnym klimacie (takie zresztą były też ich teksty), stworzyli nurt nazwany później przez dziennikarzy i fanów muzyki coldwave’m.
Kłótnie o to, gdzie postawiono pierwszy krok absolutnie nie mają sensu. Faktem jest, że za kolebki coldwave’u uznaje się Francję, Belgię, a także właśnie Polskę lat 80. i również tutaj znajdziemy pewne rozgraniczenie. Bo o ile Francuzi czy Belgowie tworzyli opierając się mocniej o syntezatory, polscy twórcy stawiali większy nacisk na gitary. I choć w większości nasi twórcy coldwave’u nie stali się ogólnokrajowym mainstreamem (dość zabawnie brzmi to słowo w kontekście lat 80.), to jest jeden zespół, który mocno czerpał z coldwave’u i w tamtym okresie był na ustach wszystkich.
Rozkwit i magiczne lata 1985-1986
Republika, a także jej lider, Grzegorz Ciechowski w ramach projektu Obywatel G.C. nierzadko sięgali po brzmienia określane dziś mianem coldwave’u. Choć w przeważającej mierze ich twórczość miała dużo bardziej pop-rockowy sznyt (przez co ich twórczość klasyfikuje ich twórczość jako new wave), to na albumach “Nieustanne tango” czy “Obywatel G.C.”, możemy znaleźć te cięższe, chłodniejsze, klimatyczne brzmienia. Gdy prześledzimy z dzisiejszej perspektywy nurt coldwave, jako najpopularniejszy reprezentant gatunku wysuwa nam się Siekiera i ich album “Nowa Aleksandria”. Wydany w 1986 roku projekt był ich jedynym albumem (aż do publikacji archiwalnych nagrań w 2008 roku i pożegnalnej płyty z 2011) jednak wystarczył, by zespół otoczony został wręcz małym kultem. Rok wcześniej ukazał się debiutancki album zespołu Aya RL zawierający m.in. popularny singiel “Księżycowy krok”. 1985 rok to także premiera jedynego albumu zespołu Morawski Waglewski Nowicki Hołdys zatytułowanego “Świnie”. Z tego projektu wyewoluował następnie zespół Voo Voo (bez udziału znanego z zespołu Perfect Hołdysa). Znaczącym albumem z tamtego okresu było także “Randez-Vouz” zespołu Randez-Vouz z 1986 roku.
90. i 00 (choć trochę 1986)
W latach 90. wciąż możemy mówić o znakomitych polskich przedstawicielach coldwave’u, chociażby w postaci debiutanckiego albumu zespołu Variété zatytułowanego “Variété”. Sporym echem w świecie miłośników undergroundowej muzyki odbił się także wydany w 2002 roku archiwalny album “Bydgoszcz 1986” zawierający nagrania właśnie z tamtego okresu. Innym ciekawym projektem była grupa Madame, której wokalistą był Robert Gawliński, znany później jako lider zespołu Wilki. W 1999 roku ukazał się jedyny ich projekt “Koncert” zawierający nagrania z… 1986 roku.
To pokazuje tylko, że muzyka coldwave’owych zespołów żyła często w garażach, na koncertach, które gromadziły garstki ludzi i nie było możliwości, by nagrywać pełnoprawne albumy. Być może to sprawiło, że ta fala nie poniosła się dużo szerzej. Okazją, by szerzej rozpromować twórczość coldwave’owych zespołów były składanki, jak chociażby nieoficjalna “Polish New Wave. Polska Nowa Fala 1983” wydana w 1996 roku, na której znalazły się utwory wspomnianych Variété i Madame, ale także zespołów Made in Poland oraz 1984.
Po prostu nasz
Kolejne lata stały jednak raczej pod znakiem wygaszania polskiego coldwave’u, co zresztą dotknęło całego światowego nurtu post-punku. Nie można zapominać o takich zespołach jak Wieże Fabryk, Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi czy Kryształ, które czerpią z dziedzictwa polskiego coldwave’u, jednak wciąż jest to ruch dużo mniejszy, niż miało to miejsce 30, a przede wszystkim 40 lat temu. Dlatego warto spojrzeć w ich stronę, tym bardziej, że ich twórczość stoi na poziomie, który z pewnością przynosi chlubę prekursorom. Należy oddać także jedno zdanie zespołowi, który choć nie pochodzi z Polski, a z Białorusi. Molchat Doma, bo o nich mowa, swoim albumem “Этажи” (“Ethazi”) weszli do “pierwszej ligi” światowej muzyki i do dziś grają na największych festiwalach na świecie, będąc tym samym największymi ambasadorami coldwave’u. Gatunku, który przez lata był kluczem w tożsamości polskiej, undergroundowej muzyki gitarowej. Gatunku będącego odbiciem dusz tysięcy pokolenia polskich dwudziesto- i trzydziestolatków lat 80. Wreszcie gatunku, który w pewnej swojej odmianie, był po prostu nasz. A to wartość prawdziwie unikatowa.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł