Jan-rapowanie powraca po dwóch latach z trasą Groteska Tour. Czy to oznacza, że nadchodzi jego piąty, studyjny album?
Kobiety na scenie teatralnej: walka o równość płci w teatrze
Kobiety nie zawsze mogły występować na scenie. Zostały z niej wykluczone w antycznej Grecji, gdzie mężczyźni woleli przebierać się za „niewiasty”, byle tylko nie dać dojść do głosu kobietom. To samo miało miejsce w epoce elżbietańskiej. A teraz kobiety walczą o to, by odzyskać swoją pozycję nie tylko na deskach teatru, ale i ogólnie w świecie.
17.01.2024
Klaudia Jaroszewska-Kotradii
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Kobiety w teatrze na przestrzeni wieków
Jesteśmy dziećmi rewolucji francuskiej z 1789 roku. To właśnie wtedy mieszczaństwo otrzymało prawa. Stworzono Deklarację Praw Człowieka i Obywatela. A potem po te prawa sięgnęły kolejne grupy społeczne, także kobiety. Dwa lata później Olimpia de Gouges ogłosiła Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki, która to była odpowiedzią na poprzednią deklarację obejmującą… tylko mężczyzn. Jak się domyślasz, deklaracja Olimpii upadła bardzo szybko. Ale kobiety nadal walczyły o swoje prawa, aż w końcu je dostały.
Teraz za to starają się przywrócić pamięć o ważnych postaciach płci żeńskiej, tworząc takie spektakle, jak chociażby „Joanna Szalona: królowa” z 2011 roku, „Caryca Katarzyna” z 2013 roku oraz „Hrabina Batory” z 2015 roku. To kobieca trylogia, która była wystawiana na deskach Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.
Innym ważnym spektaklem jest „Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy” Jolanty Janiczak. Premiera w reżyserii Wiktora Rubina miała miejsce w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Sztuka opowiada o XVIII-wiecznych bohaterkach i bohaterach, którzy razem opowiadają historię głównej postaci. Ale nie można pominąć metaforycznego znaczenia spektaklu, które nawiązuje do Jesieni Kobiet z 2016 roku. Czarne protesty stały się inspiracją do przygotowania przedstawienia. Widać to już na początku, gdy na scenie pokazane są transparenty z napisami mówiącymi o piekle kobiet. Doskonale je znamy z polskich ulic 2016 roku oraz lat późniejszych.
Feministki podczas rewolucji
W spektaklu „Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy” zaczyna się rewolucja. Widać tam samych mężczyzn, którzy chełpią się władzą i osiągnięciami. A gdzie podziały się słynne kobiety, takie jak chociażby: Pauline Léon, Claire Lacombe, Etta Palm d’Aelders czy Marie-Jeanne Roland?
W pewnym momencie na scenę wbiegają kobiety w drelichach. Stanowią emancypację kobiecej siły. Wcześniej nieobecne, są teraz wściekłe i przyszły, by dokończyć to, co zaczęło się dziesiątki lat temu. Mężczyźni próbują przemawiać, ale nowa rewolucja zmiata ich jednym ruchem.
Pod koniec spektaklu przemawia Esquirol: „Zmieniają nas drobiazgi, pojedyncze myśli, pojedyncze gesty, pojedyncze akty odwagi, pojedyncze akty desperacji”. Te wszystkie kroki sprawiły, że kobiety odzyskały część swoich praw i walczą nadal o kolejne.
Chwilę później widać scenę, która została wcześniej sfilmowana. Kobiety wieszają na ulicy transparent. Przechodnie są obojętni, ale one się tym nie przejmują. Uważają, że demonstrowanie jest ważne nawet wtedy, gdy nikt nie patrzy. Ale to wymaga jeszcze większej odwagi. I kobiety to robią, choć się boją, bo bycie odważnym to pokonywanie strachu i działanie pomimo niego.
Kobiety w dzisiejszym teatrze
Same spektakle to jeszcze nie wszystko. Są też kobiety, które w teatrze pracują. Trudno sprawdzić, ile kobiet dokładnie zajmuje w nim miejsce. Jednak Joanna Krakowska wraz z zespołem dokonała niemal niemożliwego. Panie policzyły, ile dokładnie kobiet w latach 1944-2010 było dyrektorkami teatrów, reżyserkami (które mogły wystawić swoje premiery), absolwentkami reżyserii, jurorkami na festiwalach teatralnych itd. Procent kobiet wśród wszystkich pracowników teatru rzadko kiedy przekraczał 20%. Najwyższe wskaźniki odnotowano… w latach 40. i 50. ubiegłego wieku, co jest zaskakujące.
Sytuacji nie zmieniły nawet teatry studenckie i eksperymentalne, które przecież odchodziły od wcześniejszych norm. Co więcej, kierownikami i liderami byli przeważnie mężczyźni, którzy traktowali członkinie swoich zespołów bardzo surowo. Tym bardziej wymowne jest to, że Nagrodę im. konrada Swinarskiego przyznano kobiecie po raz pierwszy dopiero w 2017 roku.
Najwięcej przedstawicielek płci żeńskiej zasiada w teatrze lalkowym i niestety nie chodzi tu o kobiece preferencje czy umiejętności. Według mężczyzn teatr lalkowy jest mniej prestiżowy, więc nie chcą brać w nim tak licznie udziału. Scenę dziecięcą pozostawili więc paniom. Musimy jednak pamiętać, że znaczna część kobiet wybrała teatr lalkowy zupełnie świadomie i spełnia się w tej roli.
Niewidzialne w statystykach
Przykre jest to, że kobiety często są pomijane w statystykach lub informacje o nich są niepełne. Tak było w przypadku dramatopisarki Krystyny Miłobędzkiej, której biografia uwzględniona w „Agorze” posiada sporo luk. W artykule możemy przeczytać tylko o dwóch sezonach pracy artystki w Teatrze Objazdowym „Tęcza” w Słupsku, choć tak naprawdę pracowała tam przez cztery sezony. Oprócz tego nie ma o niej żadnej informacji, choć pracowała także we:
- Wrocławskim Teatrze Lalek,
- wałbrzyskim Teatrze Lalki i Aktora.
W różnych systemach sprawozdawczości zapomniano także o wielu konsultantkach i kierowniczkach literackich, takich jak np. Justyna Hofman, która współtworzyła program Teatru Współczesnego we Wrocławiu.
Oprócz tego nie odnotowuje się ważnych pracownic teatru, które są szefowymi marketingu, pracowni scenograficznych czy biur obsługi widza. A pamiętajmy, że bez widzów teatr nie ma najmniejszego sensu. Kobiety są pomijane także w wykazach wrocławskiego Teatru Capitol. Wspomina się tylko o kilku paniach, które pełniły ważne funkcje, np. dyrektorkę muzyczną. Za to wiele pracownic jest po prostu dla systemu niewidzialna. Należą do nich np. panie zarządzające produkcją przedstawień, reklamą, promocją czy komunikacją.
Statystyki nie zawsze mówią prawdę
Z tych statystyk wynika, że kobiety stanowią niewielki odsetek wszystkich pracowników teatru. Czy aby na pewno tak jest? Trudno to stwierdzić, ponieważ nie uwzględniono w nich aktorek, a te stanowią przecież najliczniejszą grupę.
Możemy tylko szacować, ile kobiet tak naprawdę zajmuje się teatrem. Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2020 roku kobiety zajmowały 48% stanowisk na rynku pracy w sektorze twórców i artystów. Próżno szukać dokładniejszych wyników, a przecież musimy pamiętać, że artystkami są też pisarki, malarki, rzeźbiarki i inne utalentowane kobiety.
Joanna Krakowska przyznała, że warto te statystyki rozbudować o kolejne grupy pań związanych z teatrem. Zbadała ona udział kobiet w przygotowaniu antologii „Świadomość teatru” pod redakcją Wojciecha Dudzika. W pracy tej kobiety zamieściły siedem artykułów. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę fakt, że łącznie liczy ona ich pięćdziesiąt osiem – niewiele. Dlatego Joanna Krakowska w swojej pracy zamieściła przeróżne teksty z wywiadami, komentarzami do własnej twórczości, wspomnieniami czy notatkami prywatnymi artystek teatralnych.
Polecamy na eBilet.pl
Jakie są kobiety w teatrze?
Kobiety w teatrze myślą inaczej niż mężczyźni. W swoich dziełach skupiają się na sferze doświadczania. Nie skupiają się na etykietowaniu czy dopasowywaniu do określonych konceptów.
Jedna z kobiet, Alina Obidniak, która była szefową Teatru Norwida, domagała się zmian funkcji scen publicznych. Chciała, by znalazło się na nich miejsce na twórcze laboratorium. Walczyła o wolność artystyczną. Jako dyrektorka była otwarta na kompromisy i oddalała teatr od polityki.
Izabella Cywińska, dyrektorka i reżyserka, miała ogromny wpływ na reformę ustroju teatralnego. To dzięki niej doprowadzono do częściowej decentralizacji scen publicznych, a także zmian w finansowaniu.
Walka o równość płci na scenie
Kobiety walczą o równość także w wystawianych spektaklach. Na początku wspomnieliśmy o kilku sztukach, które pokazały kobiety z zupełnie innej strony. Oprócz rewolucji, przedstawienia poruszają też tematy:
- emancypacji,
- konfrontacji kobiet z patriarchatem,
- kobiecego milczenia.
Bardzo często bohaterkami są kobiety zmuszone do milczenia. Nie ma tam heroizmu, nie ma superbohaterów. Zamiast nich są ofiary patriarchatu.
Ta walka będzie trwać nadal, bo kobiety wciąż są wielokrotnie pomijane, zapominane czy wręcz traktowane jak niewidzialne. A szkoda, bo wykonują tak samo dobrą pracę jak ich koledzy.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł