Muzyka rap nigdy nie była gatunkiem jednolitym. Inspiracje zbierane z różnych zakątków kultury i sztuki wpłynęły na powstanie i rozwój licznych odnóg, które dziś funkcjonują jako osobne twory. Wielu raperów, wciąż eksperymentując z brzmieniem, wychodzi przed szereg, stając w opozycji do licznych, podobnych sobie, twórców. Wśród nich jest chociażby Sobel, którego muzyka wyróżnia się na tle polskiej sceny muzycznej.

Jak dziewczyna z saksofonem podbiła świat? Poznaj sekret sukcesu Candy Dulfer
Holenderska supergwiazda saksofonu jesienią zawita do Polski w ramach swojej przebojowej trasy Funkalicious. Usłyszymy kolekcję największych przebojów z jej bogatej dyskografii. Artystka zaprezentuje też utwory ze swojej najnowszej płyty, o której mówi, że powstała po to, by dawać radość i paliwo tym, którzy mają dość bólu i cierpienia. - Nie możemy pozwolić, aby to nas pokonało. Dlatego nazwałam ten album "We Never Stop" - tłumaczy Candy. Dowiedz się więcej o tym wydawnictwie!
04.04.2025
Aleksandra Gieczys
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Candy Dulfer na koncercie w Polsce
Niekwestionowana królowa smooth jazzowego saksofonu słynie na całym świecie ze swoich niesamowicie elektryzujących, pełnych spontaniczności, dobrej zabawy, humoru i interakcji z publicznością koncertów. Każdy jej występ to prawdziwe muzyczne widowisko i idealna propozycja dla wszystkich miłośników łączenia tradycyjnego jazzu z nowoczesnymi wpływami.
Bo Candy Dulfer jest mistrzynią czerpania inspiracji z tego co najlepsze w jazzie, soulu, r&b, funku, muzyce pop oraz disco. Miesza po swojemu gatunki i wpływy, spajając je charakterystycznym i unikalnym brzmieniem swojego saksofonu.
Również podczas swojego występu 25 października w Gdańsku artystka zaserwuje nam swój wspaniały koktajl energetycznych utworów, zrównoważonych zmysłowymi balladami. Obok największych hitów – jak “Lily Was Here” czy “Pick Up the Pieces” – Candy zaprezentuje też utwory ze swojej najnowszej płyty. Dowiedz się o niej więcej!
Przeczytaj też:

Candy Dulfer – Funkalicious Tour 2025
Dziewczyna z saksofonem
Candy Dulfer miłość do muzyki odziedziczyła w genach. Jako córka wybitnego holenderskiego saksofonisty Hansa Dulfera od dziecka otoczona była przez kultowych muzyków, z którymi pracował. W ich domu bywały takie tuzy, jak Archie Shepp, Dexter Gordon i John McLaughlin. Jak mówi w wywiadach, zakochała się w saksofonie, gdy w wieku 4 lat tata zabrał ją na koncert wielkiego Sonny’ego Rollinsa.
Hans szybko szybko zauważył potencjał córki i zajął się jej kształceniem. Dzięki niemu też poznała twórczość kolejnych sławnych wirtuozów saksofonu – Colemana Hawkinsa i Dextera Gordona. Jednak jej przyznaje w wywiadach do dziś największym mistrzem dla niej pozostaje – obok ojca – Miles Davis.
– Oczarował mnie totalnie swoją zdolnością do kreowania nowych stylów i samodoskonalenia przez tak wiele lat – wyjaśnia.
To dzięki niemu – i trochę wbrew woli taty – postanowiła poszukać własnej ścieżki i zostać artystką na swoich warunkach. Dlatego zamiast w klasyczny jazz “poszła” – jak mówi – w smooth jazz i pop-funk, które najżywiej grały jej w sercu i były bliższe jej pokoleniu.
– Chciałam być jak Janet Jackson, ale z saksofonem; mocne melodie, wizja i rozrywka dla mieszanej, młodej publiczności – powiedziała w jednym z wywiadów Candy.
Od 12 roku życia zaczęła brać udział jako muzyk studyjny w nagraniach ojca, a w 1982 roku pojawiła się na estradzie prestiżowego North Sea Jazz Festival. Jednak sukcesem okazał się dopiero powołany przez nią zespół Funky Stuff, który w połowie lat 80. w Holandii zdobył wielką popularność, szturmując radio i telewizję. Jego potencjał zauważył również producent europejskiej trasy koncertowej Madonny, który zaprosił grupę do supportowania gwiazdy przed jej koncertami w Europie. Wtedy już Funky Stuff był na ustach wszystkich.
Pobłogosławiona przez Księcia
Jednak tzw. wielki świat zauważył młodą, czarującą i utalentowaną saksofonistkę przede wszystkim dzięki Prince’owi, który wkrótce po trasie Madonny zaprosił ją do współpracy przy swojej piosence “Partyman”. Jego rekomendacja – “kiedy chcę saksofonu, dzwonię do Candy” – sprawiła, że od tej pory Dufler stała się rozrywanym muzykiem studyjnym i koncertowym. Zresztą współpraca tej dwójki trwać będzie przez kolejne długie lata – aż do albumu “Musicology” – podczas niezliczonych sesji studyjnych, wspólnych występów w programach telewizyjnych oraz tras koncertowych po całym świecie.
W 1990 roku Candy została zaproszona przez Dave’a Stewarta – gitarzystę i producenta grupy Eurythmics – do nagrania partii saksofonu w utworze “Lilly Was Here”, który miał się znaleźć na ścieżce dźwiękowej do filmu “De Kassiere”. Współpraca okazała się na tyle owocna, że postanowiono wydać kawałek w formie singla i teledysku. To był strzał w dziesiątkę. “Lily Was Here” stała się wielkim, komercyjnym sukcesem – przebój dostała się na 6. miejsce zestawienia listy przebojów w Wielkiej Brytanii i okupował pierwsze miejsce w wielu krajach Europy, co w przypadku instrumentalnego utworu było fenomenem.

Następnie artystka współpracowała jeszcze jako muzyk sesyjny i koncertowy z Van Morrisonem, Arethą Franklin i Pink Floyd. W kolejnych latach w muzycznym portfolio artystki znajdą się jeszcze kolaboracje z takimi wielkimi gwiazdami, jak m.in. Blondie, David Sanborn, Steps Ahead, Marcus Miller, Michael Brecker, Maceo Parker, Cannonball Adderley, Mavis Staples, Lionel Richie, Chaka Khan, Sheila E., Beyoncé czy Janet Jackson.
– Od każdego z nich podpatrzyłam coś innego. Przykładowo Dave Stewart nauczył mnie, że pomimo wszelkich przeciwności warto iść drogą uczciwości i lojalności. A Prince przekonał mnie, że ciężką pracą można osiągnąć wszystko. Ale najwięcej nauczyłam się chyba od ojca, który pokazał mi, jak ważna jest autonomia – powiedziała w jednym z wywiadów.
Dlatego też, mimo tych głośnych kolaboracji, Candy skupiła się jednak przede wszystkim na karierze solowej.
Saxuality
Jej pierwsza płyta “Saxuality” ukazała się w 1991 roku i z miejsca odniosła sukces zarówno w Europie jak i za oceanem. Została też doskonale przyjęta przez krytyków. Nie można wymarzyć sobie lepszego debiutu. Album w kilka tygodni zyskał status złotej płyty, był nominowany do Nagrody Grammy a kilka pochodzących z niego utworów było notowanych jako numer 1 na listach przebojów.
Dwa lata później ukazał się następny, równie przebojowy longplay Candy “Sax-a-Go-Go”, zawierający między innymi utwór Prince’a “Sunday Afternoon”. To i kolejne wydawnictwa – oraz liczne i wyprzedane trasy koncertowe – utwierdzały fanów i branżowe media w przekonaniu, że sukces ta wyjątkowo atrakcyjna saksofonistka zawdzięcza przede wszystkim swoim zdolnością a nie urodzie, co niestety bardzo długo jej “wypominano”. Odtąd pozycja zawodowa, kariera i uznanie dla Dulfer znaczone były już tylko zdobytymi nagrodami, czołowymi miejscami na liście Billboard’s Top Contemporary Jazz i Smooth Jazz National Airplay oraz ponad 3 milionami sprzedanych płyt.
Polecamy na eBilet.pl
Pytana o sekret swojego sukcesu, Candy odpowiada skromnie:
– Staram się po prostu być autentyczna i gram tylko muzykę, która mi się podoba, nawet jeśli idzie to pod prąd wszelkim modom. Ludzie wyczuwają, że gram prosto z serca. No i zawsze otaczam się najlepszymi, najbardziej kreatywnymi muzykami – powiedziała w jednym z wywiadów dla Newsweeka.
Z czasem – jak przyznała w tej samej rozmowie – znalazła też dodatkową motywację:
– Obecnie gram muzykę aby, mam nadzieję, inspirować młodsze dziewczyny. Kiedy miałam 12 lat, nie miałam wokół siebie wielu saksofonistek, które mogłabym podziwiać, i chcę być taką osobą dla następnego pokolenia artystek – mówi.
We Never Stop
Najnowszy, wydany w 2022 roku album Candy “We Never Stop” jest pierwszym studyjnym krążkiem artystki od 2017 roku. Ta przerwa częściowo była wymuszona przez pandemię, która odcisnęła też swoje wyraźne piętno na przekazie i warstwie tekstowej całego wydawnictwa – słowa piosenek są inspirowane dialogami toczonymi wewnątrz tęczowego zespołu Dulfer, który wraz z nią zastanawiał się nad kryzysami kulturowymi i zdrowotnymi ostatnich lat.
“We Never Stop” niesie ze sobą jasny przekaz Candy i jej utalentowany zespołu: muzycy wyszli wzmocnieni z ogólnoświatowej pandemii i innych koszmarów tamtego czasu i z zaciekłą determinacją są dalej gotowi stawić czoła bólowi i cierpieniom świata a ich bronią jest miłość, tolerancja i funk! Dlatego “We Never Stop” daje słuchaczom to, co u Dulfer najlepsze – orzeźwiający rytm, pozytywne wibracje i trochę eleganckiego saksofonowego uniesienia.
14 utworów zebranych na płycie tworzy kolaż imprezowego funku, łagodnego i jedwabistego R&B, jamów, pełnego energii groove i współczesnego popu. A to wszystko z efektowną jazzową nakładką i potężnymi, charakterystycznymi partiami altowego saksofonu Candy.
– To dla mnie bardzo osobisty album. Zmagam się z faktem, że tak wiele osób na tym świecie cierpi na tak wielu poziomach. Dlatego głównym celem tej muzyki jest podnoszenie na duchu. Wydaje mi się, że bardzo ważnie jest zajęcie stanowiska i niepozwalanie, aby ból i cierpienie nas pokonały. Dlatego nazwałam ten album “We Never Stop” – mówi Candy o nowej płycie.

W nagraniach albumu uczestniczyli wyjątkowi gościnnie m.in. Durand Bernarr, Aron Hodek, Philip Lassiter oraz wielokrotnie nagradzany Grammy wybitny gitarzysta Nile Rodgers i równie legendarny basista Marcus Miller.
Moimi faworytami na “We Never Stop” są dwie świetne funkowe piosenki – przepełniona duchem Prince’a “Say Something” i zachęcająca do wskoczenia na parkiet “Perspective” z udziałem Duranda Bernarra, Arona Hodeka i Philipa Lassitera. Wspaniale wypadła też kolaboracja Candy z Rodgersem w utworze “Jammin’ Tonight”.
“We Never Stop” zebrał bardzo entuzjastyczne recenzje zarówno od krytyków, jak i fanów, czego efektem było m.in. wspięcie się na sam szczyt amerykańskiej listy przebojów Billboard. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przesłuchać tego albumu osobiście, to gorąco was do tego namawiam. Dajcie się ponieść pozytywnym wibracjom Funkalicious!
Poprzedni artykuł
Następny artykuł