Po zagraniu kilku koncertów w 2024 roku, Coma zapowiada specjalne wydarzenie na Atlas Arenie w ich rodzinnej Łodzi. Czyżby zespół wznowił działalność?
Zaczynamy nową erę Lady Gagi! “Disease” już w sieci
Moment, na który fani czekali od czterech lat właśnie nadszedł. Lady Gaga rozpoczyna rollout swojego nowego popowego projektu.
25.10.2024
Jakub Wojakowicz
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Czekając na siódmy album
W ostatnich latach fani Lady Gagi w wydaniu popowej, kontrowersyjnej ikony mogli się czuć nieco zawiedzeni. Od premiery albumu “Chromatica” mija cztery lata, a przez ostatnie lata artystka rozwijała się na innych polach, wydając płytę z jazzową legendą Tonym Bennettem i poświęcając się aktorstwu. Miesiąc temu ukazał się także projekt “Harlequin” będący dodatkiem do filmu “Joker: Folie à Deux”, jednak sama artystka określiła go mianem albumu numer 6,5 i potwierdziła tym samem, że jej siódme, pełnoprawne wydawnictwo ukaże się w lutym 2025 roku. Zdążyła nawet zadeklarować, że jeśli wyruszy w europejską trasę koncertową, na pewno odwiedzi Polskę. Szczegółów dotyczących projektu roboczo nazywanego “LG7” na próżno jednak było wypatrywać. Aż do dziś. Wreszcie otrzymaliśmy pierwszy singiel zatytułowany “Disease”. Rozsiadamy się więc wygodnie w fotelu, zapinamy pasy i odpalamy. Co przyszykowała dla nas Lady Gaga?
Dojrzalej i wciąż hitowo
To co już na pierwszy rzut oka może się nam rzucić to brak klipu. Raczej oczekiwaliśmy wielkiego, powrotu z tak zwaną “pompą”. “Disease” jest okraszone lyric video, które w kontekście treści utworu jest dość… niepokojące. Nie da się wykluczyć, że klip do utworu trafi jeszcze do sieci, szczególnie, że zapowiedź utworu zawierała krótki fragment wideo. Póki co jednak pozostaje to w sferze spekulacji. Trzeba przyznać, że to dość oszczędna forma dla wielkiego powrotu.
Muzycznie ten powrót jednak jest wielki. “Disease” przywodzi na myśl czasy “The Fame Monster” i “Born This Way”. Czerpie z synthpopu, co nie powinno dziwić w dobie obowiązujących trendów, ale trzyma się nieco upiornego stylu, który rozsławił Gagę 15 lat temu. Uwagę zwraca nieco ciekawszy tekst, niż w tamtym okresie, jednak na pierwszy plan rzuca się hitowość refrenu. To prawdziwa podróż do przeszłości dla fanów artystki.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł