Po raz kolejny przyłączamy się do wspólnego grania z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Podczas 33. finału gramy dla onkologii i hematologii dziecięcej. Weźcie udział w naszych aukcjach! Do wylicytowania m.in. prywatny koncert Lanberry oraz wejście na backstage finału trasy Męskie Granie i gali KSW!
Khalidov, Pudzianowski… i Najman – to oni budowali popularność KSW
Federacja KSW zbliża się do jubileuszowej 100 gali. Organizacja, która zaczynała w nieistniejącej już restauracji “Champions”, dziś jest wśród największych federacji MMA na świecie i największą tego typu organizacją w Europie. Które walki miały największy wpływ na rozwój organizacji i ukształtowanie się MMA w naszym kraju? Poznaj historyczne pojedynki KSW.
04.10.2024
PC
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Potrzeba nieco medialnej burzy
Założyciele Martin Lewandowski i Maciej Kawulski “szklany sufit”, jeśli chodzi o popularność, przebili z impetem organizując pojedynek ówczesnych freaków Marcina Najmana z Mariuszem Pudzianowskim. Dziś wielu koneserów MMA z politowaniem uśmiecha się, jak widzi kolejnych internetowych celebrytów wchodzących do klatki FAME MMA, czy też Clout MMA. Prawda jest jednak taka, że to właśnie starcie “prawie pięściarza” ze strongmenem napędziło gigantyczną medialną machinę, wielką popularność MMA i samej federacji KSW w naszym kraju.
KSW przez lata budowało swoją markę, jako poważna federacja sportowa kolejnymi świetnymi walkami i promowaniem prawdziwych wojowników. To co jednak pomogło przebić Martinowi Lewandowskiemu i Maciejowi Kawulskiemu “szklany sufit” popularności i przenieść się do mainstreamu, to postaci medialne, które narobiły nieco szumu. Mariusz Pudzianowski był w końcu swego rodzaju ikoną w Polsce przez swoje dokonania jako strongman. Z kolei jego przeciwnik w debiutanckiej walce, Marcin Najman, od zawsze wiedział, jak zrobić wokół siebie duże zamieszanie. Aspekty pozasportowe pozwoliły więc napędzić gigantyczną machinę medialną i wpłynęły na popularność MMA, a co za tym idzie federacji KSW, największej sportowej federacji mieszanych sportów walki w Polsce.
Bardzo ciekawie wygląda sama historia zatrudnienia Pudzianowskiego w federacji, o czym napisał sam Lewandowski w swojej książce “Pod prąd”. Jak się okazało, włodarze musieli się zapożyczyć. “Mariusza Pudzianowskiego poznałem na jednym ze spotkań prasowych, które produkowałem dla strongmanów w Championsie (dopisek:nieistniejąca już restauracja sportowa w byłym hotelu Marriott). Pierwszą próbę namówienia go na MMA podjęliśmy bodaj w 2006 roku, ale oczekiwania finansowe były kilkakrotnie wyższe od ówczesnego budżetu naszej gali. Odpuściliśmy […] Kolejne negocjacje […]. Wówczas, chyba na odczepnego, Pudzianowski walnął nam absolutnie zaporową cenę. Pewnie chciał mieć w końcu spokój. Pamiętam, było to 185 tysięcy złotych i kasa z góry. Nie muszę chyba dodawać, że nie dysponowaliśmy wtedy taką gotówką? Na honorarium dla Pudziana musieliśmy zapożyczyć się u znajomego”.
Po podpisaniu kontraktu dla strongmana wybrano zawodnika, z którym byłby w stanie powalczyć. Nikt jednak nie przypuszczał, że pojedynek zakończy się prawdziwą masakrą Najmana. Pojedynek wyglądał jak bójka pod sklepem, ale tych legendarnych kopnięć, po których “El Testosteron” podskakiwał nie da się zapomnieć. Warto ten pojedynek zobaczyć raz jeszcze. Obejrzenie powtórki nie zajmie zbyt dużo czasu.
Co ciekawe, we wrześniu poprzedniego roku w mediach pojawiła się informacja o ewentualnym rewanżu. Najman sam się zgłosił (zapewne po kolejny łomot), natomiast Pudzian odpisał mu tylko “nie wywołuj wilka z lasu”. Do całej sprawy odniósł się nawet szef KSW, Martin Lewandowski. “Nie chcę mówić, że nie ma możliwości, ale nie chcę się pod tym tematem podpisywać. Nie mówię nie. Oczywiście z jakichś względów, może ostatnia walka Mariusza, jako benefis” – mówił włodarz, cytowany przez portal MMA.pl.
Pojedynek przyjaciół. Khalidov do dziś uważa, że to był błąd
Kolejną z historycznych walk federacji było starcie dwóch ówczesnych gwiazd organizacji, Mameda Khalidova z Michałem Materlą. Obaj zawodnicy walczyli w tej samej kategorii wagowej, ale przez lata unikali starcia ze względu na panującą między nimi przyjaźń i nie wyobrażali sobie takiego pojedynku. Na gali KSW 33 doszło jednak do starcia między oboma zawodnikami. Niewielu przypuszczało, że pojedynek ten zakończy się tak brutalnym nokautem w wykonaniu Mameda Khalidova. Pochodzący z Czeczenii wojownik błyskawicznie rozprawił się ze swoim przyjacielem, najpierw “podłączając go do prądu”, następnie brutalnie dobijając go na macie.
Cała walka trwała nieco ponad 30 sekund. Zaraz po jej zakończeniu Khalidov cisnął ochraniaczem na zęby w matę okrągłej klatki, będąc całkowicie niezadowolonym z faktu, że musiał tak potraktować swojego kolegę.
– Ja tę walkę miałem zwyciężyć. Ciężko jest się cieszyć, Michał do mój przyjaciel – mówił na gorąco nieco zmieszany gwiazdor KSW. Dopiero kilka lat później w rozmowie z Canal Plus opowiedział o tamtej walce i widać było, że siedzą w nim ogromne emocje do dziś. Jak powiedział, mając łzy w oczach:
“Ja się wyłączam podczas walki. Jak stanęliśmy naprzeciwko siebie i odeszliśmy do swoich narożników – zaczęła się walka, ja się wyłączyłem. Już była walka, u mnie tak jest, ja się wyłączam. Ja już nikogo nie widzę, widzę przeciwnika swojego. Ja już nie widziałem w nim Michała, a on widział we mnie Mameda cały czas, ja to wiem. On nie był przygotowany na to. To był błąd mój. Do dzisiaj jestem zły na siebie… Czujesz tą złość, bo… wiedziałem, że to jest niepotrzebne. On nie chciał się bić ze mną. Wygrałem, to się obudziłem. Obudziłem się, on leżał”.
Do annałów historii KSW przeszła jeszcze jedna walka z udziałem Marcina Najmana, który tym razem zmierzył się z Przemysławem Saletą. Pojedynek miał bardzo duży ładunek emocjonalny, ponieważ obaj zawodnicy szczerze się nienawidzą. Medialnie organizacja bardzo dobrze ograła ten konflikt, co przełożyło się na gigantyczną oglądalność całej gali, która jeszcze transmitowana była w Polsacie. Wówczas przed telewizorami zasiadło aż 4,5 mln ludzi.
Najman niespodziewanie lepiej rozpoczął starcie, obalając Saletę na matę i wyprowadzając masę ciosów z góry. To jednak byłego mistrza Europy w pięściarstwie nie przeraziło. Po kilku minutach role się zmieniły. To Saleta znalazł się na górze i zaczął przyduszać rywala przedramieniem. To wystarczyło, by Najman w swoim stylu zaczął… odklepywać.
Walka, przez którą gwiazdor stracił “duszę wojownika”
Jedną z najbardziej pamiętnych walk KSW było starcie Mameda Khalidova z Borysem Mańkowskim na Stadionie Narodowym. Kibice byli świadkami kapitalnego starcia podczas KSW 39 Colosseum. 60 tysięcy fanów zebranych na obiekcie obejrzało trzyrundową walką, w której to “Diabeł Tasmański ” sprawił reprezentantowi Polski ogromne problemy. Polak w pierwszych rundach imponował tempem i celnymi uderzeniami, po których przeciwnik starał się sprowadzić pojedynek do parteru. Dopiero pod koniec trzeciej rundy Khalidov zdołał obalić Mańkowskiego, czym przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ponieważ sędziowie punktowi to jego wskazali, jako zwycięzcę. Po latach Mańkowski przyznał: Mamed zabrał mi duszę wojownika.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł