Kategorie
eBilet
Fot. Jakub Kmiołek

Kultura Osobista

Zuta & Elvis duet pełen miłości i rock and rolla 

Poznański duet muzyczny Zuta, tworzony przez Zuzannę "Zuta" Lipowicz i Maksa Mikulskiego, od czasu swojego debiutu na scenie Festiwalu Next Fest zaskarbił sobie serca fanów w Polsce. Ich muzyka, mieszanka wpływów popowych, tanecznych, retro i elektronicznych, teraz zbiera owoce w postaci rosnącej popularności.

Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl

Zuta – przeczytaj transkrypcję wywiadu

Cześć! Z tej strony Zuta. Zapraszam Was do obejrzenia mojego wywiadu dla portalu eBilet.pl. Hej!

Jacek Stasiak: Najważniejszy temat. Podróże do Warszawy.

Zuta: A wiesz, że my nawet z moim Maksymilianem zrobiliśmy sobie taką notatkę, w której notujemy na rok 2024 wszystkie podróże Poznań-Warszawa. Nazwaliśmy to Miłość na trasie Poznań-Warszawa i notujemy daty i powody, dla których jedziemy. W dzisiejszej podróży jest wpisane wywiad eBilet, także słuchaj, jesteś już na naszej oficjalnej liście.

JS: Na czarnej liście.

Z: Nie.

JS: Wpisujecie przyszłe podróże też?

Z: Nie, tylko te, które się naprawdę odbyły.

JS: Jakie są największe kłopoty w takich podróżach?

Z: Największy kłopot jest taki, że tak naprawdę nie ma Wi-Fi w pociągu.

JS: Musimy zdementować tą plotkę.

Z: Tak, nie istnieje Wi-Fi. Nie istnieje. Ja studiowałam w Warszawie na studiach weekendowych. Co tydzień jeździłam w te i we wte. Nie istnieje Wi-Fi w polskim PKP.

To jest kłamstwo. To jest chwyt marketingowy. i nie, no nie, nie, nie, po prostu nie ma. Ale jest na to rada, książka i krzyżówki.

JS: Te, co mają 500 stron?

Z: Ja mam takie, co mają 1000.

JS: Jesteś tym emerytem w przedziale?

Z: Jestem, ale wiesz, co ci powiem, że fakt, podpatrzyłam to od mojej babci, ale wydaje mi się, że mi to jest bardziej potrzebne, że ona owszem lubi, ale ja autentycznie już potrzebuję tych krzyżówek. 

JS: To jest uzależnienie.

Z: To jest najlepsza, dla mnie najskuteczniejsza metoda na wyciszenie. Jak się dużo dzieje, jak myśli gdzieś tam się kotłują i już wpadam w taką lekką manię albo coś, krzyżóweczki, właśnie całą czystą i po kolei wszystkie te hasła, w końcu się tak wkręcasz, że wszystko inne gdzieś tam odpływa. Twój mózg tak musi się skupić. Super to jest.

JS: A masz taką furię, jak nie znasz jednego hasła?

Z: Nie, ja nie posiadam takiej furii.

JS: Nie zaczepiasz pasażerów?

Z: Broń Boże, ani nie zaczepiam pasażerów, ani nie sprawdzam w internecie, bo jak ustaliliśmy, wi-fi nie działa. Ale nie, nikogo nie zaczepiam. Czasami zdarza się tak, że muszę porzucić jakąś krzyżówkę i są dwa hasła nieskończone. No i trudno, let it go. Ja zawsze mówię…

JS: Telefon do babci.

Z: Ja mówię wdzięczność za to, co mam, a nie pretensje do tego, co nie mam.

JS: Ale mam nadzieję, że nie wysyłasz haseł i nie wygrywasz termomiksów.

Z: Nie, nie. Nie, w ogóle wiesz, ja nie lubię brać udziału w konkurencjach takich, nie lubię przegrywania, więc zawsze sobie ustalam, że ja mam swój osobny cel, nie ten główny, tak jak gra się w planszówki i tam któraś osoba czegoś tam zbierze najwięcej, to ta wygrywa, a ja sobie ustalam jakiś swój wewnętrzny cel i mówię, ok, w razie jakbym tego nie wygrała, to ten swój sobie wygram.

JS: Nie lubisz konkurencji, czyli założyłaś zespół.

Z: Ej, tak. 

JS: To się spina.

Z: Tak, dlatego że ta konkurencja w muzyce jest olbrzymia itd., ale temat jest nieskończony. Nie ma czegoś takiego jak ktoś, kto wygrał w muzykę. 

JS: Ale wygrywasz nagrody.

Z: No pewnie, oczywiście można wygrać różne nagrody, ale to nie jest tak, że osoba niewygrywająca nagród przegrała. Tylko ta, która wygrała, to wygrała. Ale reszta, ok, brała udział, ale to nie znaczy, że im nie wyszła płyta albo coś. Ktoś w tym roku zrobił płytę, która większej ilości osób się spodobała albo coś takiego, ale to wciąż nie jest twoja przegrana. Jeżeli twoi fani ci pisali, że zakochali się w tej piosence, to już that’s the win.

JS: A dostajesz takie komentarze? Czytasz je?

Z: Dostaję takie. Ja czytam wszystkie w ogóle. I wiadomości, i komentarze. Od samego początku, jak zaczęliśmy wydawać, dostajemy właśnie takie informacje zwrotne od osób, które nigdy w życiu nas nie spotkały, nigdzie się z nami nie przecięły, a nagle piszą do nas, że wyświetliła im się reklama albo Spotify im podrzuciło albo coś. I że teraz są uzależnieni, że zmieniło to ich życie. Podchodzi do mnie dziewczyna i mi mówi, że ona codziennie rano musi sobie puścić Elvisa w drodze do pracy, bo inaczej nie uciągnie. A jak sobie już puści Elvisa, to cały dzień już potem z górki. Mówię, co? Jezu, jaki realny wpływ na życie innego człowieka. Jak cudownie. No nie, no kosmos to jest po prostu.

JS: A te wszystkie zestawienia, powiedzmy najgorsze utwory, możesz przegrać w razie czego, jak wygrasz?

Z: Ok, ok, ok, ok, ok, ok, dobra, dobra, dobra. Faktycznie byłoby mi przykro, gdyby ktoś powiedział, że mój utwór jest najgorszy, ale zgaduję, że już bym się trochę domyślała przed rozdaniem nagród, że ten utwór może czasami…

JS: Kto nominował? Zdarzają Ci się negatywne komentarze w sieci?

Z: No, zdarzają się, zdarzają się.

JS: Jak na to reagujesz? “Sam jesteś głupi”?

Z: Nie, nie, w ogóle nie odpisuje, chociaż kusi. Jezu, pierwszy moment jest taki, ale bym mu potrafiła tak inteligentnie teraz pocisnąć, to by było coś, Jezu. Ale wycofuję się z tego, bo ta osoba i tak jakby hejterskie komentarze, stricte hejterskie są pisane tylko i wyłącznie dla tej osoby, żeby ona czuje tę potrzebę powiedzenia czegoś obraźliwego, więc to pisze. Ktoś mi napisał, że czemu wyświetla mu się ciągle ten paszkwil z ADHD.

JS: Ale paszkwil to już jest…

Z: Paszkwil, no właśnie. I tak sobie myślę, kurka rurka, czy ten pan wie, co to znaczy paszkwil? Bo w ogóle przecież to jest rodzaj utworu literackiego i to dokładnie taki, jak on tutaj stworzył. Ten komentarz to jest właśnie paszkwil. Co za wielopoziomowy pocisk. Więc tak, więc tego zrobiłam screena i wrzuciłam na nasze story i napisałam, zobaczcie, niesamowite, ile tutaj się zderza, ile można wynieść z tego komentarza. Ale jak ktoś pisze faktycznie takie niemiłe, niemiłe, bo chce być niemiły, no to ignoruję, no bo co mam zrobić. A jak ktoś pisze takie konkrety w stylu, że oglądał w “Dzień Dobry TVN”, dlaczego z playbacku? I może i napisze niemiło, ale nie przeklina i tak dalej, nie ma chamstwa, to wtedy odpisze. Dlatego, że studio telewizyjne nie jest stworzone do grania koncertów, jakby nie chciałabym zrobić wszystkiego, co w mojej mocy, żeby brzmiało, jakbym nie wiedziała, co robię i tak dalej. 

I wtedy ludzie robią a, no proszę, to nie wiedziałem, to bardzo ciekawe, szkoda, że więcej osób o tym nie mówi. No właśnie, nie? Więc to jest spoko, że jeszcze dopóki ktoś nie jest właśnie po prostu, że pisze, bo jest zły i chce być złym człowiekiem, tylko tak po prostu pisze i niekoniecznie jest to dla mnie najmilsze, ale jestem w stanie mu wytłumaczyć, to wtedy się angażuje w tę rozmowę. Jak ktoś pisze, ale co to pip coś tamten, to wtedy patrzę na to i robię blokuj, nara.

JS: Jak często grasz z playbacku?

Z: No tylko w “Dzień dobry TVN” mi się zdarzyło.

JS: Zawsze w “Dzień dobry TVN” grywał.

Z: Byłam w Dzień dobry TVN dwa razy i dwa razy było z playbacku jak najbardziej, ale jakby no co tu dużo mówić. Ja nagrałam ten utwór, leci tam mój głos, nie używam autotune’a i tak dalej. Nie czuję, żeby w tej telewizji śniadaniowej to było jakieś wielkie oszustwo. Także i otwarcie o tym mówię. Także tam, nie wiem, jakoś mi to po prostu nie przeszkadza. Ale na koncercie oczywiście live show. Wszyscy wiemy, po co tu jesteśmy. No i wtedy oczywiście, no wszystko jest 100% na żywo.

JS: A to jakie to jest uczucie grać, gdzie dobry TVN, gdzie obok, nie wiem, smażą jajka, czy tam, nie wiem, Prokop prowadzi, czy nie, coś tam robi.

Z: Ja za oboma razami miałam Damiana Michałowskiego i Paulinę. jako prowadzących, przesympatyczni ludzie i oni tam obok smażą, na przykład z panem Zawieruchą, który po tym, jak byłam tam pierwszy raz z Elvisem, stał się olbrzymim naszym fanem i nam pisze komentarze na YouTubie i tak dalej, jakby wiesz, wysyła do nas wiadomości na Insta i tak samo Paulina z Damianem też byli przesympatyczni i oni tam smażyli i śpiewali tego Elvisa i tańczyli i w ogóle, więc ja nie czuję się w żaden sposób, wiesz, że to jakoś ujmuje mojemu performance’owi, bo na tym polega ten program. Tego ludzie oczekują, kiedy włączają go sobie rano do śniadanka, czy lanczyku, czy tam o której kto wstaje. No i ja się na to zgadzam, ja to akceptuję i przychodzę tam, żeby wszyscy się dobrze bawili.

JS: A Zawierucha poczęstował tym, co gotował?

Z: Nie, nie poczęstował, ale ja też jestem bardzo dziwna, jeżeli chodzi o jedzenie, więc się cieszę, że nie, bo było mi pewnie głupio odmawiać.

JS: Nie wypada.

Z: No, trochę głupio. Jeszcze jakby nie chciałabym, broń Boże, go nigdy urazić, bo jest naprawdę przemiłym człowiekiem i super, że gotuje itd. Póki co z Maksymilianem mu zapowiedzieliśmy, że za to, że on mówi, że on nas wszędzie promuje, że u niego w samochodzie to leci na każdej playliście, jest Elvis, on wszystkich znajomych tym zaraża. I mówimy, że za to to chyba mój Maksymilian będzie musiał kiedyś tak dla odmiany jemu coś ugotować, bo mój Maksymilian też ma takiego skilla. O Jezus, no on umie.

JS: Popisowe danie?

Z: Popisowe danie to są, o kurczę, różne makarony, więc nie wiem, które teraz bym uznał za popisowe. Dla mnie aktualnie jego popisowe danie to są śniadaniowe tosty z grzybami i jajkiem po chè, bo nie mogę przestać o tym myśleć od dwóch tygodni. Ale naprawdę każdy nowy przepis, który Max mi proponuje, to jest zawsze… What? Co to jest? Geniusz, geniusz po prostu. No on jest cudowny i tak dobrze już się znamy, że on wie doskonale, kiedy to będzie mi smakowało. I to jest coś dla mnie, bo mówię Ci, ja jestem dziwakiem jedzeniowym, a taki właśnie prywatny szef kuchni, który wie dokładnie jakie lubię przyprawione i jakie formuły mi pasują.

JS: A to na czym to dziwactwo polega?

Z: No mam takie swoje, że jak coś jest gumowate, a jest na ciepło, to raczej tego nie zjem. Czyli jakieś tam kawałki tłuszczu czy coś to dla mnie totalnie odpada.

JS: A użyjesz też żyłki, szynka?

Z: Nie ma opcji, nie ma opcji po prostu. To jest dla mnie nie do zrobienia. i też często są produkty, które osobno zjem, ale jak się ze sobą wymieszają, to już nie zjem. No naprawdę jestem taka… No cóż. Grunt, że znalazłam kogoś, kto to absolutnie akceptuje, nie kwestionuje i tylko powoli rozszerza moją dietę, proponując mi to w takiej formie, w której ja jestem w stanie to przyjąć bez krzywienia.

JS: Padło już może z pięć razy hasło Elvis. A oglądałem ten teledysk, tą produkcję wysokobudżetową. Co stało za pomysłem? I ile to kosztowało?

Z: Kosztowało nas to… Hmm… Ile mógł kosztować bilet na pociąg żony naszego perkusisty, która nam przywiozła aparat? Myślę, że za trzy dyszki. Nie, trzy dyszki za dużo, bo mieszkają pod Poznaniem. Nie kosztowało nas to nic poza uprzejmością wszystkich zebranych, czyli poza uprzejmością lokalu, w którym godzinę po nagrywaniu teledysku graliśmy koncert, ale że mieli tam bardzo piękną przestrzeń, zgodzili się między próbą dźwięku a koncertem, żebyśmy sobie tam zatańczyli. Puściliśmy sobie z telefonu Elvisa.

Żona naszego perkusisty przywiozła szybko porządny aparat. Nasz perkusista ustawił go na ziemi i longiem raz tego Elvisa puściliśmy, raz zatańczyliśmy. Później tak naprawdę największa robota to było dodanie napisów, co zrobiłam sama, bo ja uwielbiam montować wideo, więc świetnie się bawiłam. Żałuję tylko, że nie umiem w kolor korekcje i takie już zaawansowane rzeczy.

JS: A to wszystkie teledyski montujesz?

Z: Nie, polowanie nie było przeze mnie montowane, bo Polowanie było całe profesjonalne.

A i Chodźmy w Tan też było profesjonalnie montowane. A no i Elvis i Smaki Ziół były przeze mnie robione. Aha, no i Nie Ma Cię też… To już było w ogóle przeze mnie totalnie. No więc to są wszystkie, które jak dotąd powstały. czyli większość naszych teledysków jest montowana przeze mnie. Proszę bardzo.

JS: Self serwis.

Z: Tak, dokładnie.

JS: A to dlaczego założyłaś zespół? Po co to komu?

Z: A no, po co to komu? Założyłam ten zespół, dlatego że ja sama absolutnie nie uważałam się za osobę, która jest zdolna do kreowania, do tworzenia nowej muzyki. Byłam przekonana, że mnie kręci śpiewanie, tańczenie, występowanie, oczywiście, ale że nie mam takiej zdolności w ogóle do tego, żeby stworzyć utwór, który nie jest powtórką czegoś, co było. I dopiero jak wiedząc, że Maksymilian ma ten niesamowity dar, jak zaczęłam z nim pracować i zaczęłam coś sobie śpiewać, wymyślać melodię i mówię stop, ale skąd to jest?

A on mówi no nie no chyba znikąd. Ja mówię, jesteśmy pewny, że znikąd, bo to mi się tak podoba i czasami po prostu autentycznie muszę się u niego upewnić, że naprawdę ja to wymyśliłam, ja jestem w stanie robić takie rzeczy. Nie wiem, czy to jest coś, czego mózg jest w stanie się nauczyć, czy po prostu wcześniej brakowało mi wiary w to, że jestem w stanie wymyślić coś ciekawego, ale praca z Maksymilianem to jest czysta przyjemność, bo on wie, co robi. On jest taki pewny.

JS: A ty czujesz, co robisz.

Z: On tworzy i tak dalej, on jest taki pewny, a ja zawsze potrzebuję od niego tego uznania i wtedy wiem, że dobrze robię i wtedy już się robię pewniejsza siebie, już mogę coś tam kombinować, wymyślać, a tak to jestem taka, wiesz, zachowawcza.

JS: A to jak wygląda ta praca nad utworem? Max mówi a teraz piszesz.

Z: Często. Często tak jest, że Max mówi a teraz piszesz. Ale to jest o tyle super, że ja bardzo dobrze działam na positive reinforcement, czyli on mi mówi, że to jest niesamowite w jakim tempie ja potrafię pisać teksty. Wychodzi z psem na spacer, wraca i ja mam całą piosenkę napisaną, bo po prostu tak mi dodało skrzydeł to, że on to powiedział, ten komplement, że od razu w niego uwierzyłam i taka się stałam.

JS: Może on pisze te pozytywne komentarze?

Z: W życiu. Maksymilian piszący pozytywny komentarz, to się zdarza raz na jakieś 3 lata, przysięgam.

JS: Jesteś sympatyczna. Fajne takie.

Z: Jesteś sympatyczna. Nie, raz dostałam komentarz, bardzo miły. Piękne piersi. Taki komentarz pod…

JS: Koniec.

Z: Tak, koniec. Pod postem na Instagramie, jakimś głupim, na którym udaję, że gram na basie, coś tam i komentarz brzmi piękne piersi. No po prostu…

JS: Polajkować, nie polajkować?

Z: Padłam, no właśnie mówię, co to w ogóle jest? Jak komuś nie wstyd coś takiego napisać publicznie. Potem się dowiedzieliśmy, że jest to osoba, która jak Maksymilian był nastolatkiem, to uczyła go grać na gitarze. I to już otworzyło w ogóle jakąś bramę obrzydliwości. Mówię, kiedy on był dzieckiem, ten był jego nauczycielem, a teraz pod filmikiem z jego dziewczyną pisze komentarze na temat jej ciała. Co to jest? Ludzie są tacy, tak się czują anonimowi.

JS: A to zrobiłaś dochodzenie?

Z: Nie no, otworzyłam, bo mówię, coś mi mówi to imię i nazwisko, ale weszłam w ten program i mówię, dobra, jednak nie. Jakby obcy, obcy dziad, nie kojarzę. Ale Maksymilian wszedł w to i mówi, nie, ja wiem. Ja wiem, kto to jest, ale wierzymy, że on nie wie. W ogóle to jest nieistotne, ale chodzi o to, że ta anonimowość taka złudna, która prowokuje ludzi do pisania takich głupawych komentarzy właśnie nikomu niepotrzebnych.

JS: A nie miałeś takiej ochoty odpowiedzieć, ale piękna klata pod jego zdjęciem?

Z: Och nie, nie, nie, nie. Jakby wierzę, że jeżeli on szukał atencji, to że ode mnie jej nie dostanie na pewno. Ktoś tam mu odpisał, że po co w ogóle taki komentarz pisać, że to jest mega obrzydliwe. I on na to odpisał, że obrzydliwe, przecież to był komplement. I mówię, ok, dobra, to jest stracona sprawa.

JS: Nie drążmy tematu.

Z: Nie będę tym panu robić terapii teraz.

JS: Dlaczego nie chcecie wydać albumu długogrającego, że tak ładnie powiem?

Z: Że nie chcemy, uważasz?

JS: Że nie chcemy, że tylko takie EPunie.

Z: Wydaliśmy jedną EPunię, dlatego że akurat z tym materiałem już byliśmy gotowi. Z nim się zgłosiliśmy do wytwórni i od razu wytwórnia go nam zaakceptowała. Powiedziała, że z wielką chęcią nam to wydadzą. I zrobiliśmy z tego właśnie tę EPeczkę. I podpisaliśmy już kontrakt na dwa długogrające albumy. Jest to broń Boże nie tak, że nie chcemy. My do tego dążymy.

JS: Ludzie chcą.

Z: Okej.

JS: To kiedy premiera pierwszego długogrającego albumu?

Z: Słuchaj, plany są takie, że na początku 2025, więc w ogóle już mega niedługo.

JS: Zaraz.

Z: No, już zaraz, my już mamy tyle utworów, już tam wydzwaniamy po innych artystów, że a może byś chciał tutaj ze mną tak troszkę ten i w ogóle, więc coś tam się już kula w tym kierunku jak najbardziej.

JS: Kto nie odebrał telefonu, że na pewno nie będzie go na płycie?

Z: Na tej płycie na pewno nie będzie na przykład Kasi Nosowskiej, ale to nie dlatego, że nie odebrała, tylko dlatego, że odebrała i mówi, no mega, ale w tym roku mam tak zawalone plany wydawnicze, co wiedzieliśmy, ale liczyliśmy, że Kasia z Królem teraz będzie tworzyła przecież całe wydanie i w ogóle. Ale mówimy, dobra, no ale musimy spróbować, no bo jak nie spróbujemy i nie daj Boże wyda Fita z kimś innym w tym samym terminie, to będziemy sobie pluć w brody już na zawsze. Więc spróbowaliśmy. No i sam fakt, że to, że odpowiadając powiedziała, że przecież, ale jeżeli zechce z nią inny utwór, to ona oczywiście tak będzie. Boże, taki… Kasia, weź!

JS: Weź przestań.

Z: No, to jest królowa dopiero.

JS: To kogo jeszcze nie będzie na płycie? To kto? Bono z U2 nie odpowiedział?

Z: Bono z U2 nie był przez nas zapraszany.

JS: Kto to jest?

Z: Myślę, że Miley Cyrus stanowczo nie będzie na tej płycie, bo mi nie odpisuje na wiadomości. No ale mamy na to jeszcze czas.

JS: To jest takie chamsko trochę, nie?

Z: Prawda? Można by chociaż odpisać. Nie, nie chcę.

JS: Że jesteś sympatyczna chociaż.

Z: Bardzo ładne piersi, ale podziękuję. Ale śni mi się czasami Miley Cyrus, że próbuje się z nią zakolegować i zawsze coś staje na drodze, że ona za szybko wysiada z autobusu, już nie zdążyłam się z nią wymienić telefonami albo coś.

JS: Takie studium przypadków trochę.

Z: Tak, no. Takie jest życie.

JS: To oprócz Miley Cyrus, kogo słuchasz na co dzień?

Z: Uuu, wiesz co, to zależy od mojego humorku.

JS: I od śniadania.

Z: No i od śniadania. Jak potrzebuję czegoś, co mnie pozytywnie nakręci, to potrzebuję wtedy zespołu Met. Nie wiem, czy znasz.

JS: Powiem, że znam. Oczywiście, że znam.

Z: To jest banda chłopów i oni grają na instrumentach dętych i w ogóle, ale grają, jakby oni o tym piszą, muzyka elektro w wersji akustycznej, bo oni mają te wszystkie trąbki, puzony, bębny ten. i to jest taki wypas. Najlepsza jest ich płyta Life in Paris. To jest po prostu koncert z Paryża, nagrany w fenomenalnej jakości, więc i słychać ten niesamowicie podekscytowany tłum, z którym od razu człowiek się jakby już się wkręca i później jak wchodzą te trąbki i ja jak słyszę trąbkę, to im miękną nogi. Naprawdę. I to mam od zawsze na zawsze, więc ten zespół to jest mój top, top, top, jakby jak potrzebuję dobrej energii i moja matka mi ich przedstawiła. I najlepsze jest to, że moja matka mi ich puszcza. Ja to słyszę i mam już od razu już się tak ruszam. Obracam się na moją matkę, a moja matka stoi. I po prostu cała nasza rodzina totalnie się w to wkręciła, że jak tylko słyszeliśmy pierwszą co to było. I teraz wszyscy jak potrzebujemy takiego podbicia energetycznego to totalnie Met od razu. Jezus.

A odwołali nam koncert przez covid i muszę czekać aż znowu przyjadą do Krakowa albo gdzieś, może do Poznania.

JS: Będzie bliżej. To kto jeszcze.

Z: Kogo tam jeszcze mamy? Mamy Miley, no Taylor Swift również słucham, chociaż Taylor Swift ostatnio, ja mam problemy, jak ktoś ma takie coś, co moralnie jest dla mnie trudne do zaakceptowania, to ciężko mi się ich słucha. Jak myślę o tych wszystkich spalinach, o tych jej wszystkich przelotach wte i wewte, to słucham tej cudownej piosenki, słucham sobie The One na przykład, to jest cudowny utwór. I trochę myślę już o tych spalinach. Już mam takiego nerwa. Albo Lizo, przecież Lizo słuchałam non stop. Kochałam po prostu i całe płyty od A do Z i w ogóle. I to był właśnie też zawsze taki kopniak takiej pozytywnej energii. No i wyszły takie niefajne sprawy z brakiem poszanowania dla innych ludzi. No i już przepadła.

Nie umiem jej słuchać już. Boli mnie to. Mam nadzieję, że Lil Nas X zaraz czegoś takiego nie odwali, bo już naprawdę nie wiem, co zrobię wtedy.  

JS: Niech zakończy karierę.

Z: Już lepiej. Niech w cichości zostanie zwyrolem. Nie chcę wiedzieć. Dolly Parton i w ogóle. Albo czasami lubię sobie po prostu Artlety Franklin, albo jakieś takie rzeczy, które gdzieś wnikają we mnie głębiej. Ja lubię takie utwory, że nie muzyka tła, tylko takie, które naprawdę mnie szarpią za te emocje. To jest mój klimat.

JS: A z polskiej twórczości, oprócz twojego ulubionego zespołu Muchy?

Z: Uwielbiam zespół Muchy, bardzo lubię ich koncerty, ale też uwielbiam Dominikę Płonkę, w którą się strasznie ostatnio wkręciłam i uwielbiam to, że jej teksty, mimo że muzykę tworzy zupełnie inną niż my z Maxiem tworzymy, to po prostu ten klimat tych tekstów, które są takie naturalne, właśnie widać, że to jest po prostu cała Dominika i to mnie mega chwyta za serce.

Kasia Lins, która patrzy na to wszystko, widzę szerzej właśnie. I zresztą tak samo Ralf Kamiński. Jak się ogląda te ich koncerty, to to jest po prostu cały spektakl i to mnie mega chwyta, że łączą się te sztuki, się przenikają. Bardzo, bardzo mnie to kręci. Zresztą Kasia Lins jeszcze do tego jest super seksi, więc to też mnie od razu mam. Nie chcę przestać patrzeć na te dziewczyny. I teraz będzie na Next Feście w Poznaniu, u mnie w domu, więc od razu już tam lecę pod tę scenę.

JS: Ile jest w tym prawdy, że Michał Wiraszko też wam pomógł na początku kariery?

Z: Ło, mnóstwo jest w tym prawdy.

JS: Że on pomaga poznańskiej scenie?

Z: Ale absolutnie. Michał Wiraszko bardzo pomaga polskiej scenie. Jakby to jest w ogóle, bezwzględnie jest to fakt. To, co on wyprawia z tym Next Festem, z projektem My Name is Poznań, Ja tak bardzo się bałam tego, że wcale nie jestem zdolna do tworzenia własnej muzyki, że wcale to nie będzie dla ludzi ciekawe itd. Gdyby nie to, że moja przyjaciółka, która pracowała z Michałem, to jest w ogóle jakieś szaleństwo, bo ja grałam w teledyskach dla zespołu Anieli, którego menadżerem jest Michał Wiraszko.

Moja koleżanka, która była producentką tych teledysków, tak się poznałyśmy lepiej i zaprzyjaźniłyśmy, mówi, Zuta, ja wiem, że ty robisz muzykę, dawaj to, wciskaj to jakoś Michałowi, on jest w tym Kayax’ie na pewno,no po prostu wciskaj to, komu się da, Zuta, co ty robisz w ogóle, czemu ty tego ludziom nie pokazujesz? I w końcu mówię do Michała, że słuchaj, może by ci się udało gdzieś tam zapytać kogoś tam stamtąd, czy ich to interesuje, a on mówi, dziewczyno, Do końca weekendu jest nabór do My Name is Poznań, weź to ślij i zobaczymy co się stanie. No i naprawdę nam się udało dostać do tego projektu My Name is Poznań. Z tym się wiązał od razu koncert na Next Feście i to odmieniło wszystko.

JS: A to gdyby nie “My Name is Poznań”, to by Zuty nie było?

Z: Mogłoby nie być. Nie potrafię tego powiedzieć. Jakby już wybraliśmy tę drogę i się nie dowiemy, co by było, gdyby droga była inna.Ale wiem, że wlokło się to i wlokło. Cały czas nam się wydawało, że to jeszcze nie jest odpowiedni moment, a to jeszcze nie coś, coś, coś. Ciągle wymówki, a później My name z Poznań po prostu trzask. Macie zagrać koncert, który trwa minimum pół godziny, więc trzask.

JS: Taki długi?

Z: No, a myśmy mieli ten jeden utwór tak naprawdę skończony, nie? Więc usiedliśmy i po prostu odblokowaliśmy wszystkie czakry. Stworzyliśmy materiał na to pół godziny. Było to przecudowne. Koncert był przecudowny. jak wiem z nagrań, bo byłam tak zestresowana, że straciłam przytomność gdzieś po drodze na scenie i obudziłam się na brawach, nie? Ale no po prostu to nam wystartowało wszystko, bo ten materiał już mogliśmy wysłać sobie te demówki do wytwórni ten i nagle się zaczęło dziać, okazało się, że naprawdę ludzi to interesuje, że tak jak ja się przygotowywałam psychicznie na to, że to będzie walka gdzieś tam latami, żeby gdzieś tam do kogoś dotrzeć, a może ta walka w ogóle spełznie na niczym.

A tu się okazało, że nie dość, że się dzieje, to jeszcze dzieje się w takim tempie, że my jeszcze nie wydaliśmy EPki, już mieliśmy kontrakt na dwie kolejne płyty i w ogóle szaleństwo, po prostu lawina dobroci od momentu, w którym My Name is Poznań żeśmy dostali. 

JS: A który najlepiej utwór żre na koncertach?

Z: Elvis. No Elvis 100%. Elvis w ogóle jest taki, że już właśnie w tym Dzień Dobry TVN, jak oni tam smażyli. Myśmy mieli próbę dźwięku najpierw i podczas tej próby dźwięku już wszyscy podłapali ten refren i już nam pokazywali, że mega to jest, mega to jest. Więc w ogóle tam jest super atmosfera, wszyscy szwenkierzy, chłopaki od dźwięku, wszyscy tam, dziewczyny z garderoby przychodzą i wszyscy tylko czekają, tańczą, więc tam jest naprawdę klimat koncertowy.

To się wydaje, że tylko tam się smaży, a tu się śpiewa, ale tam jest tak naprawdę też mnóstwo ludzi w tej przestrzeni pozakadrowej tak zwanej. Więc ekstra biba i już wtedy ten Elvis tak zażarł, że mówimy, o kurcze, czyżby to miał być hit? Czy to jest możliwe? I się okazało, że naprawdę wszyscy, którzy to gdzieś tam usłyszą, zapamiętują ten refren i super to leci. 

Ale zdradzę Ci też, że mamy jeden nowy singiel, który jeszcze troszkę ma pewnie do wydania, jeszcze nie wiemy do końca kiedy, ale zagraliśmy go raz na koncercie i ludzie już w trakcie jakby zaczęli śpiewać z nami i tak dalej, mamy nagrania po prostu ludzi, którzy tańczą, jakby to była ich ulubiona piosenka, nie? A słyszą ją pierwszy raz, więc myślę, że będzie jakieś.

JS: A to jest powtórka z Elvisa, czy jak to będzie stylistycznie?

Z: Nie, nie jest to powtórka z Elvisa. Mamy ciutkę takiego elwisowego sznytu jeszcze w jednym utworze. Pewnie będzie w wielu, zgaduję, bo to są klimaty, które nam się podobają, nie? Ale nigdy nie robimy tak, że moglibyśmy zrobić coś w stylu… My raczej na to w ten sposób nie patrzymy, tylko znajdujemy coś jednego intrygującego i sprawdzamy, co do tego pasuje i albo w końcu nam się to nudzi i zapominamy o tym na całe miesiące i możliwe, że nigdy nie wrócimy, albo samo to się tak rozpędza, że robimy, że jest normalnie zrobiony utwór. I tak było na przykład właśnie z tym nowym, który gdzieś tam, mam nadzieję, że w miarę niedługo się pojawi, ale wiemy już, że Kasia Nosowska w tym roku z nami w nim nie zaśpiewa, więc zobaczymy kiedy. Zobaczymy kiedy, myślę, że za rok, aż nie, ale myślę, że niedługo się pojawi. No, miejmy nadzieję, że się spodoba.

JS: Przed nami sezon festiwalowy. Na jakich festiwalach chciałabyś zagrać?

Z: Tematy będą dla nas bardziej dostępne gdzieś w przyszłym roku, no bo jakby nie patrzeć już te line-upy na tegoroczne festiwale, pewnie już są pozamykane, a my dopiero się gdzieś tam rozpędzamy. Ale jakiś tam ruch jest. Nasza menadżerka dostaje różne miłe wiadomości z zaproszeniami, także jak już będą jakieś terminy konkretne i miasta i tak dalej, no to będziemy ogłaszać z wielką przyjemnością. Ja zawsze Maksymilianowi bardzo zazdrościłam tego, że on ze swoją poprzednią formacją wystąpił na openerze i to na dwóch moich ulubionych scenach, czyli Tent Stage, no i Main Stage tak zwany. I to są po prostu dwa najfajniejsze miejsca do zagrania chyba, bo ten Tent ma najlepszy klimacik, a Main to jest main. Of course, jesteś gwiazdą, znaczy, że wygrałeś. Więc miejmy nadzieję, że kiedyś i ten opener nawet nam się uda. Ale tak to ja jestem chętna, żeby zagrać po prostu wszędzie, gdzie się da, bo nieważne gdzie pojedziemy, spotkamy tam ludzi, a to jest super.

JS: Zróbmy blok tematyczny, poznańska scena muzyczna. Kogo warto posłuchać?

Z: O Jezu.

JS: Jakie tam są perełki?

Z: Mamy Oyster Boya, który jest jednocześnie producentem kilku naszych utworów i kilku przyszłych utworów, bo już jesteśmy z nim dogadani. On jest po prostu kozak, on też się nagłośni na naszych koncertach, bo on ma niewiarygodny słuch, ma taką wiedzę dzięki temu, że i występuje i zna się technicznie. Cudowny, a jego piosenki… Więc Oyster Boy totalnie. Katia jest z Poznania, która dopiero co zdobyła nagrodę odkrycia roku Empiku. Jest fenomenalna, to jest kobieta orkiestra po prostu. Ona nawet produkować własne utwory potrafi. To jest nieziemska sprawa i jeszcze ma przecudowną barwę, jest multiinstrumentalistką, po prostu wow, wow, wow. Mamy Julkę Rower, która też jest niesamowitą babą po prostu. Mamy, tak naprawdę już nie mamy, mieliśmy Swiernalisa, ale on jest wolnym strzelcem, więc aktualnie należy do Warszawy, powiedzmy. Ale Nobowski jest również, więc naprawdę z tej poznańskiej sceny muzycznej się tyle rozlewa fajnych, fajnych, fajnych rzeczy, że nic tylko do nas przyjeżdżać. Ja się naprawdę polecam.

Mamy Piotra Rajskiego też, tak zwanego Pepe, który tworzy w ogóle zupełnie inne klimaty,

ale też po prostu jest przegenialny. Pierwszy teledysk, w jakim w życiu zagrałam. To był taki teaser do jego jednego z pierwszych utworów, więc też bardzo ciepłe uczucia od razu mi się z nim kojarzą. Mamy przecudownych, przezdolnych młodych, starszych i w ogóle…

O właśnie, zespół Starość dopiero co powstał w Poznaniu. Nasz perkusista Adaś również tam zasilił ich szeregi. Dla każdego coś miłego, autentycznie. W naszym mieście jest po prostu tak dużo tego, jest tak kolorowo. Nawet mój Maksymilian myślał o stworzeniu samego festiwalu. Nawet nie dla artystów z całego Poznania, tylko chciał konkretnie dla artystów z Łazarza, bo my mieszkamy na Łazarzu i tam było takie zagęszczenie w pewnym momencie.

O Jezus, jeszcze Misia Furtak była naszą sąsiadką. Zresztą w naszym bloku mieszka też Grzesiu Kupczyk z zespołu Turbo, dorosłe dzieci i tak dalej. Kosmos po prostu, kosmos.

Ale nam się powyprowadzali z tego Łazarza i tak siedzimy z Maxem i mówimy, kurde, ten Lazarus Festival, który już ma, wymyślał przez nas nazwę, już mamy miejsce wybrane, zaczyna wyglądać na to, że Michał Wiraszko i Zuta wystąpią, bo wszyscy inni się gdzieś przeprowadzili. Co my zrobimy?

JS: Tribute to.

Z: No, chyba.

JS: Widać pod siebie. Musimy też chyba o najważniejszej osobie poznańskiej sceny powiedzieć, bo na pewno jesteś fanką. Pan Ryszard Peja. Ulubiony utwór?

Z: O kurcze, o kurcze, ulubiony utwór Ryszarda Peji. Ulubiony utwór Ryszarda Pei? Nie, ja nie umiem w ulubione utwory.

JS: Ulubione płyty, możesz.

Z: Ja w Ryszardzie Pei najbardziej lubię jego osobowość na scenie, bo nieważne skąd jesteś, w jakim domu się wychowałeś, co jest ten, przychodzisz, wchodzi Rysiu Peia na scenę i ty jesteś z jego dzielnicy. Jakby od razu i wiesz co się liczy, bo szacunek ludzi ulicy.

I po prostu nie, wszystko przestaje mieć znaczenie. Mój Maksymilian całe życie próbował wmawiać, że on jest chłopakiem z Jeżyc, tak jak Rysiu Peja. To jest absolutnie nieprawda.

Mój Maksymilian się wychowywał w domu jednorodzinnym na pięknym osiedlu itd. 

JS: Wstyd.

Z: Ale chciałby, rozumiesz, że właśnie on miał te cudowne, ale on tak by chciał być tym chłopakiem z Jeżyc, żeby móc czuć, że on z tym Rysiem Peją to za pan brat po prostu. To jest niesamowita osobowość. Niesamowita.

JS: To Peja czy Paluch?

Z: Peja.

JS: Dlaczego?

Z: No nie wiem. Jakoś tak bardziej, może też dlatego, że ja studiowałam resocjalizację i… bo ja studiowałam wiele rzeczy i między innymi jestem licencjonowaną resocjalizatorką i tam oglądaliśmy fragmenty jakichś nagrań takich z chłopakami właśnie z okolic świata, Rysia Peji i tak dalej. I jak robiłam sobie w poprawczaku praktyki, to poznałam tam chłopaka, na którego patrzyłam i mówię, no możesz być drugim Rysiem Peją, Konrad, no ja ci wszystko, ja ci wszystko załatwię, ja po prostu mam kolegę, który ma zespół, to na pewno znajdziemy ci jakąś wytwórnię, coś. I oczywiście jak mogłam się spodziewać po chłopaku z poprawczaka, on sobie nie życzy, bo wytwórnie, kontrakty, pieniądze to są kłopoty. No i tak z pełną…

JS: Kariera padła.

Z: Liczyłam, że będę mogła się podpisywać.

JS: Ale on wizerunkowo pasował czy stylistycznie?

Z: Nie, to jak on rapował to było niesamowite. On potrafił improwizować przez, przysięgam, 17 minut. Leciał po prostu. Chłopak, który ma 15 lat siedzi w poprawczaku za różne głupoty.

A ma taki talent, że nie dało mu się tego odebrać. Jakby 100% każdy tego widział. Kurde.

Przed tobą sceny wszystkie są otwarte, Konrad. Wszystkie. Ja też mam swój ulubiony cytat z Konrada, to z żadnego jego rapu. On jest po prostu poetą życia codziennego. Tak jak wszyscy najlepsi raperzy. I przyszłam do nich kiedyś i im narzekałam, że z jakimś tam chłopakiem się spotykałam, a on okazał się okropny. I mówię, Jezu, chłopaki, nie wytrzymam. O co chodzi? Kłamczuch, głupek, nie wytrzymam. Czy naprawdę nie da się spotkać porządnego mężczyzny? A Konrad mi na to mówi Pani Zuzanno, wszyscy romantycy siedzą za kratami.

JS: Ładne. 

Z: No piękne. No mówię Ci wszystko, co ten chłopak mówił, to było złoto.

JS: A to jest idealna nazwa albumu.

Z: No, ładna, co? Ale mój Maksiu nie jest aż takim bad boyem, a ostatecznie wszystko, nawet jak próbuje, żeby nie było Maksiu, to w końcu wychodzi o nim. 

JS: Nie ma Jeżyc.

Z: Nie ma Jeżyc. No co mam mówić? No, wiesz, co się liczy? Szacunek ludzi z domów jednorodzinnych. 

JS: Chronione osiedla to są nasze osiedla.

Z: Wychowywała mnie ulica. Ta tutaj, czyściutka, posprzątana.

JS: Jaka jest przyszłość Zuty?

Z: Tak, oczywiście. Przyszłość Złoty, miejmy nadzieję, że jest świetlana, bo bardzo w to wierzę, że ciężka praca prowadzi do fantastycznych efektów. Efektów, tej ciężkiej pracy mamy mnóstwo, efekty już są ekstra, więc wierzę, że to nigdy się nie zatrzyma, jakby wierzę, liczę, że faktycznie ta droga, którą ja sobie wyobraziłam, że będę szła tylko do przodu, to, że to się sprawdzi, że nigdzie tam się nie stoczę, nie, w tył. Ale no kurde, no kto mi obieca, no, więc nie mogę tak powiedzieć jednoznacznie, że taka i taka jest przyszłość Zuty, ale miejmy nadzieję, że przyszłość jest taka, że będą wydawane płyty, będą grane koncerty i że tych ludzi, którym to sprawia radość, będzie już tylko coraz więcej.

To jest moje największe marzenie w sumie.

JS: Dzięki za rozmowę. 

Z: Dziękuję Ci bardzo, że mnie zaprosiłeś. Dzięki.

Zuta – posłuchaj wywiadu:

Gorące wydarzenia

Gorące wydarzenia

Open’er Festival 2025

02.07.2025-02.07.2025
Gdynia

Paktofonika Hip-Hopowa Podróż do Przeszłości

19.11.2024-19.11.2024
Wrocław

Psi Patrol Live “Wielka Piracka Przygoda”

16.11.2024-16.11.2024
Gdańsk/Sopot, Katowice, Kraków i inne

XTB KSW 100

16.11.2024-16.11.2024
Gliwice

Sabaton + The Legendary Orchestra

22.11.2025-22.11.2025
Kraków

MOLIERA2 ARCHIVE SALE – największe święto mody w Polsce

05.12.2024-05.12.2024
Katowice

IGO | Trasa 12 zmysłów

14.03.2025-14.03.2025
Bielsko-Biała, Gdańsk, Katowice i inne

JIMEK & GOŚCIE – SUBKLASYKA

30.11.2024-30.11.2024
Łódź

Gojira

19.08.2025-19.08.2025
Kraków

LOSERVILLE 2025 with LIMPBIZKIT & Special Guests

23.03.2025-23.03.2025
Łódź

Thirty Seconds To Mars

25.06.2025-25.06.2025
Łódź

30 lat Agnieszki Chylińskiej – Kiedyś do Ciebie wrócę – ostatnie 3 koncerty na bis

11.04.2025-11.04.2025
Gdańsk/Sopot, Katowice, Warszawa

Godsmack + P.O.D. + Drowning Pool

27.03.2025-27.03.2025
Gliwice

Palion Tour 2025

04.01.2025-04.01.2025
Bydgoszcz, Gdańsk, Gliwice i inne

The History Of Sunrise

29.11.2024-29.11.2024
Kraków

MTV Unplugged Ørganek

01.02.2025-01.02.2025
Białystok, Bielsko-Biała, Gdańsk i inne