By odnieść sukces na rynku fonograficznym, często nie wystarczy sam talent. Wielu raperom i raperkom, mimo rosnącego fanbase’u, nie udało się wyrwać dla siebie większego kawałka tortu. Oto kilku z nich.
Ziemniak królem popu. Dlaczego Franek Warzywa i Młody B powinni jechać na Eurowizję?
Eurowizja. Kicz. Kamp. Dla niektórych: chała, ale ludzie to kochają. A co kochają jeszcze bardziej? Ziemniaki.
05.04.2024
Maja Kozłowska
Nie boję się powiedzieć, że Eurowizja to fenomen bardziej kulturowy niż muzyczny. Teoretycznie raz do roku europejskie państwa (plus honorowi goście Starego Kontynentu) podczas specjalnego, urządzonego z wielką pompą konkursu wybierają najlepszą piosenkę. Pfff.
Najlepszą w swojej kategorii – może. Najlepsze wykonanie. Najlepszy występ. Czy może raczej: największe show. Zwłaszcza w tej ostatniej kategorii polecam rozpatrywać Eurowizję, ponieważ wówczas dużo łatwiej nie tylko polubić tę konwencję, ale nawet całkowicie w nią wsiąknąć. Poczuć na własnej skórze cały ten glamour. To zupełnie nowy rodzaj myślenia, który pozwala na kibicowanie śmiesznym typom, którzy w śmiesznym języku śpiewają śmieszną piosenką o traktorze.
Eurowizja, czyli cuda i dziwy
Chwała niech będzie za bangery Loreen, odkrycie Måneskin czy ballady Duncana Laurence’a, ale to Wierka Serdiuczka jest i pewnie pozostanie jedną z największych ikon konkursu. Czy ktoś powiedział slay? Mam nadzieję, bo żeby zaistnieć na Eurowizji i zostać zapamiętanym, trzeba literalnie slaynąć. Serwować bez opamiętania, żeby żywcem zgrillować te nudne, powtarzalne, po prostu poprawne piosenki.
Skandal. Szok. Co najmniej kontrowersja. Może to niskie oczekiwania, ale let’s be for real. Fani właśnie za to kochają Eurowizję. Chleba i igrzysk, od tysięcy lat ludzie wciąż mają te same potrzeby. Wygrana? Co tam wygrana, nie chodzi o wygraną. Eurowizja to przede wszystkim spektakl, freak show, którego nie dostanie się nigdzie indziej. Nic dziwnego, że w USA zazdroszczą nam tego pokazu talenciaków. Rozstrzał od Sasa do Lasa, lepsza rozrywka od finału RuPaul’s Drag Race.
Franek Warzywa i Młody B. W czym tkwi ich eurowizyjny potencjał?
Polska na Eurowizji niestety nie jest najostrzejszą kredką w piórniku. Nasze propozycje są raczej standardowe w kierunku bezpiecznych. Szybki przegląd niektórych: wakacyjne “Solo” Blanki w konwencji radiowego hitu, “River” Ochmana skonstruowane typowo pod konkurs, choć z mocnym twistem w postaci jego operowej skali, “Color of Your Life” Michała Szpaka z eurowizyjnym balladowym sznytem podkręconym “kontrowersyjnym” wizerunkiem artysty. Najciekawszym kandydatem ostatnich lat moim zdaniem był bezapelacyjnie utwór “My Słowianie” Cleo i Donatana, choć ewidentnie polska ludowość (albo jej wykonanie) nie przekonało do siebie widzów. Ubijania masła z p*rnograficznym akcentem trudno jednak zapomnieć – i właśnie o to toczy się gra.
Dlatego Franek Warzywa i Młody B. byliby wręcz idealnymi kandydatami na reprezentantów Polski na Eurowizji. O randze wartości artystycznej ich piosenek można dyskutować. Rozumiem, że ktoś nie rozumie. Nie oszukujmy się, “Napad na bazar” nie zrobi karierze w mainstreamie, a nie wszyscy będą zachwyceni rzucaniem się surowymi porami (z ograniczonym efektem marnowania jedzenia) na koncercie. Słuchanie Franka Warzywa i Młodego B. to już lifestyle, branie udziału w eksperymencie społecznym, bycie częścią performance’u i traktowania muzyki jako celu, ale również drogi do niego. Niebezpośredniej, pewnie lepiej byłoby zamówić Ubera. Oni , całościowo, to raczej przeprawa komunikacją miejską. Pełna wrażeń, więc pewnie wrocławskimi tramwajami.
“Święto Ziemniaka”. Kulminacja polskości
Franek Warzywa i Młody B. w maju 2023 r. wydali minialbum o wdzięcznej nazwie “Wykopki EP”. Na trackliście figurują utwory o podobnie intrygujących tytułach – “Największy pomidor na świecie”, “Duża głowa” czy wspomniane “Święto Ziemniaka”. Odkleja? Po prostu sztuka w ujęciu współczesnym, idea postawiona na piedestale i szeroki wachlarz interpretacyjny. Mogę dowieść, że Franek i Młody B. to zapaleni aktywiści, szaleni ekolodzy i piewcy proklimatycznego przesłania. Że ich muzyka to czysty naturalizm, odbicie świata, zgrzyt w konflikcie technologia-środowisko i śmianie się w twarz światu, który kipi uwielbieniem dla kapitalizmu. Że kpią z systemu, w którym ludzi nie stać na posiadanie zębów, a jednocześnie przerasta ich zrobienie kanapki bez pomidora, więc dziwią się, że zimą kosztuje 24,99 zł za kilogram.
Nie wyobrażam sobie też pominąć wątku całkowitej niezależności. Muzyka, produkcja, śpiew, krzyk, recytacja (w kwestii wokalnej: zwał jak zwał) i animacje u Franka Warzywa i Młodego B. powstają w ich dwuosobowym teamie. Nie tylko w USA kochają mitycznych self-made-manów. Europa też może (powinna) się zakochać.
Przechodząc do sedna, piosenka o ziemniaku. Praise for królowa Bona Sforza, bo gdyby nie ona, nie wiem, co stałoby się z polską tożsamością narodową. Polska, kraj kwitnący cebulą czy ziemniakami? Trudny wybór, jednak ostatecznie obstawiam ziemniaki, cebulę zostawiając dla ogrów.
“Polak godny jest ziemniaka, ziemniak godny jest Polaka” – tymi słowami zaczyna się utwór “Święto Ziemniaka”. Jak często słyszymy coś równie prawdziwego? Szczerość to prosta droga do wywołania wzruszenia, więc skoro truizmy (nieszkodliwe) grają tu pierwsze skrzypce, to mamy do czynienia z muzycznym “Titanikiem”. Inna sprawa, że to szalony earworm (pewnie stonka), który zagnieżdża się w głowie i nie chce wyjść, a przy tym podpuszcza do głębokich przemyśleń i rozważenia swojej polskości.
Na deser w “Święcie Ziemniaka” artyści serwują elementy folkloru. Furda na feacie tchnęła w numer kolejną warstwę autentyczności i ubogacenie kulturowe z kilku wieków wstecz. Suki biłgorajskiej nie słyszy się w pierwszej lepszej piosence. A już na pewno nie takiej z nurtu dziwnej alternatywy. I raczej nie na Eurowizji.
Franek Warzywa i Młody B. przebrani za ziemniaki z przebitkami pola w tle reinterpretujący symbolikę narodową po polsku, po raz pierwszy od dawna, byliby wybitnymi reprezentantami. Może “Święto Ziemniaka” nie zagwarantowałoby nam wygranej w wielkim finale, ale zdecydowanie byłoby czymś bezprecedensowym. Wycinkiem polskości, gdzie krzyżuje się młodość i ironia z podstawą diety i muzyczną tradycją.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł