Po zagraniu kilku koncertów w 2024 roku, Coma zapowiada specjalne wydarzenie na Atlas Arenie w ich rodzinnej Łodzi. Czyżby zespół wznowił działalność?
Ray Wilson: nie tylko Genesis
Były wokalista zespołu Genesis – tak najczęściej charakteryzuje się Raya Wilsona. I choć jest to prawda, to muzyczna ocena tego artysty jedynie przez pryzmat krótkiego epizodu w zespole rockowych legend byłaby niesprawiedliwa.
31.10.2024
Aleksandra Gieczys
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Pierwszym bandem szkockiego wokalisty i gitarzysty był Guaranteed Pure. Założył go razem z bratem, Stevem Wilsonem. Formacja nagrała jedną płytę – “Swing Your Bag” z 1993 roku. Zagrali na niej, lekkiego, momentami mocno popowego rocka z przebojowym zacięciem.
Kluczowym momentem w karierze wokalisty było dołączenie do zespołu Stiltskin, z którym wydaje w 1994 roku płytę “The Mind’s Eye”. Promuje ją singiel “Inside”, który staje się ogólnoświatowym hitem. To już zdecydowanie mocniejsze, bardziej drapieżne oblicze Wilsona. Choć z czasem Stiltskin zaczął być określany raczej jako zespół pop-rockowy, to ich pierwszy album stylistycznie mieści się w modnej wtedy estetyce grunge.
Kariera w Genesis
Sukces komercyjny pierwszego wydawnictwa Stiltskin przyciąga uwagę absolutnej legendy rocka – Genesis. W tym czasie formacja szuka wokalisty, który zastąpiłby Phila Collinsa, który odszedł z zespołu, decydując się na rozwijanie kariery solowej. Wilson dostaje propozycję z rodzaju tych, których się nie odrzuca.
W 1996 roku ukazuj się płyta “Calling All Stations” – pierwsza bez Phila Collinsa i, jak się okaże, jedyna z Rayem Wilsonem. Nie towarzyszyły jej entuzjastyczne recenzje, fani też nie byli zbyt zadowoleni. Płytę krytykowano głównie za nieco “plastikowe” brzmienie. Jako najlepsze utwory na płycie zwykle wskazywano tytułowy “Calling All Stations”, ale też “Congo”, “Not About Us” i “Shipwrecked”.
Jeśli chodzi o wokal Wilsona zarzucali mu przede wszystkim brak pewności siebie. Ale czy można się dziwić? Trudno jest wejść w cudze buty – tym bardziej takich rockowych legend jak Peter Gabriel i Phil Collins – bez onieśmielenia i w atmosferze braku przychylności ze strony wiernych fanów kultowego zespołu. A co do samego wokalu, to faktycznie trudno nie mieć wrażenia, że momentami Wilson chce śpiewać raz trochę jak Collins, a raz jak Gabriel, co sprawia, że naśladuje manierę wokalną swoich sławnych poprzedników. Słychać to choćby w “Congo”.
Niektórzy krytykowali też muzyka za nieumiejętność zapanowania nad kierunkiem twórczym kolegów, którzy zdaniem części recenzentów zadryfowali za daleko w syntezatorowe brzmienia. Jeśli chodzi o ten ostatni zarzut, to trudno brać go serio: w tamtym czasie Wilson był bardzo młodym muzykiem, którego gwiazdy zaprosiły do współpracy. Oczekiwanie od niego artystycznego liderowania było nierealistyczne.
Muzyczna autonomia
Dla Wilsona udział w nagraniu albumu i późniejszej trasie koncertowej był na pewno najważniejszym punktem w całej dotychczasowej karierze. Jednak w 2000 roku Genesis zawiesił karierę i pojawiły się spekulacje, że Wilson został po prostu zwolniony. W jednym z wywiadów wokalista odcinał się od nich: po prostu zakomunikowano mu, że Genesis już “rynek nie chce”, w związku z tym możliwość współpracy w tym momencie się wyczerpała.
Po rozstaniu z Genesis i krótkim epizodzie z zespołem Cut, z którym wydał album “Millionairhead”, Wilson zdecydował się na karierę solową, wydając w 2003 roku płytę “Changes”. Ten (głównie) balladowy i spokojny album został dobrze przyjęty.
W 2005 roku Wilson reaktywował nieistniejący już w tym czasie Stiltskin, będąc jedynym członkiem oryginalnego składu. Nagrał z nim jeszcze dwa albumy – “She” i “Unfulfillment”. O ile pierwszy momentami brzmi mocniej niż solowe dokonania artysty, to na drugim nie znajdujemy już ciężaru znanego z debitanckiego “The Mind’s Eye”. To raczej bezpretensjonalny po-rock kierowany do szerokiego odbiorcy.
Dziś Wilson koncentruje się przede wszystkim na solowej karierze. Jego ostatni album “The Weight of Man” z 2021 roku to rasowy rock progresywny, który z pewnością spodoba się wyznawcom tej muzycznej konwencji.
Pewną ciekawostką jest to, że od 2010 roku Wilson mieszka w Polsce. W wywiadach deklaruje, że najszczęśliwsze lata życia spędził właśnie tu.
Koncerty w Polsce
Podczas trasy “Genesis Classic” usłyszymy najbardziej znane utwory Genesis, choć nie tylko. A to dlatego, że tournee jest również okazją do celebracji 30-lecia wydania “The Mind’s Eye”, czyli pierwszego albumu Stiltskin. Posłuchamy więc również piosenek z tego wydawnictwa.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł