Cztery dekady oczekiwania… i Thin Lizzy zdecydował się wydać na świat nowy album! Akustyczne aranżacje już wkrótce ujrzą światło dzienne.
W tym sezonie letnim scena muzyczna zyskała wyjątkowy dodatek – album "Pierwsze Rozdanie" od zespołu BIOS, który już zdążył oczarować słuchaczy swoją oryginalnością. BIOS, to kolektyw pięciu utalentowanych muzyków, których wspólna pasja i bogate doświadczenie zawodowe zaowocowały stworzeniem projektu, który trafia w serca fanów ambitnego popu z elementami bluesa i soulu.
14.05.2024
Jacek Stasiak
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Przeczytaj transkrypcję wywiadu z zespołem BIOS
Cześć, tu zespół BIOS. Witamy serdecznie Kamil Bijoś, Kacper Stolarczyk, Artur Michalski, Wojtek Famielec, Daniel Kapustka. Bardzo serdecznie polecamy nasze pierwsze rozdanie, nasz album, który wydaliśmy całkiem niedawno. Zespół BIOS, słuchajcie, oglądajcie nasz wywiad, obserwujcie nas tutaj i jeszcze poza tym.
Jacek Stasiak: Nie tak dawno, parę dni temu, Next Festival. Jak było, jakie wrażenia i czy to w ogóle warto?
Kamil Bijoś: Oczywiście, że warto. Witamy serdecznie w ogóle. Warto jak najbardziej. Był to taki nasz premierowy koncert, który pokazywał to, co przygotowaliśmy na naszej płycie, którą wydaliśmy tak naprawdę bardzo niedawno, 15 kwietnia. Więc stres był dosyć duży, ale warto. Warto. Z twojej perspektywy też pewnie warto.
Kacper Stolarczyk: No na maksa warto. Przyszło sporo ludzi, wszyscy byli zadowoleni, bardzo zadowoleni, wręcz niektórzy zachwyceni naszym występem, także jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani.
JS: No to na jakiej scenie zagraliście?
KS: W pubie Dublinerze.
KB: To była wielka scena pod zamkiem?
KS: Tak.
KB: Tak jakby w tym kompleksie tych wszystkich scen.
JS: W założeniu takiej showcase to powinna być scena dla debiutantów. Czy Wy jesteście debiutantami?
KB: I tak i nie w jakiś sposób. Nie był to też nasz pierwszy koncert, bo nasz pierwszy koncert zagraliśmy rok temu. Później się przez ten rok zaszliśmy w studio, robiliśmy dużo muzyki i po roku wyszła płyta i po roku dopiero wychodzimy z tego studia i zaczynamy grać. Więc nie do końca dla debiutantów, też nie do końca dla debiutantów, dlatego że robimy wszyscy w piątkę dużo rzeczy od dłuższego czasu na różnych scenach i w ogóle w muzyce. Ale postanowiliśmy się razem w piątkę złożyć i faktycznie razem wyłożyć te karty na stół i pierwszym rozdaniem rozbić bank, jak to opisuje nasza piosenka.
JS: To teraz trudne zadanie matematyczne. Jakbyście mieli policzyć swoje wszystkie debiuty w różnych składach? To ile byłoby tych pierwszych rozdań?
KB: Potrzebujemy trochę czasu.
KS: Szczerze mówiąc brałem zazwyczaj bardziej udział w charakterze muzyka sesyjnego, także…
JS: Czyli ułatwione zadania.
KS: Także było trochę, ale zazwyczaj już dołączałem do jakiegoś takiego płynącego okrętu, nie? Ale na pewno był to powiedzmy tam któryś debiut, ale w takim stricte autorskim materiale to mój pierwszy.
KB: Tak, tak, w autorskim jak najbardziej. To autorski pierwszy i to jest właśnie fajnie, że nam się wszystkim w piątkę chciało jednak po takich… po pływaniu na różnych okrętach, chciało nam się jakby stworzyć własny okręt i go zwodować.
JS: Nietypowe wydanie płyty. Tutaj w środku płyty nie ma, chyba że jest kaseta. Co tutajz znajdziemy?
KB: Tu znajdziemy… Może otworzę. Tu znajdziemy karty do gry. Karty do gry. Wymyśliliśmy sobie, że właśnie to nas tak trochę definiuje. ta nazwa, pierwsze rozdanie. Za tym poszło, za tym poszło cały pomysł na piosenkę, na grafikę, na jakby pójście w taki trochę niekonwencjonalny sposób i wydanie tego w formie kart. Postanowiłem sobie to dosyć mocno do tytułu i płyty i piosenki. Z tego co wiem, gdzieś już się dowiedziałem, to że faktycznie odbiór tego jest taki, o kurcze, zrobili coś innego.
JS: Ale ktoś grał?
KB: Tak, tak, my nawet graliśmy. Nasza Kasia wymyśliła, że gra będzie się nazywać Biosik. Szczegóły zdradzimy później, jak wygląda sytuacja, w sensie, jakie są zasady gry. Także wydaliśmy karty, po prostu wydaliśmy karty, które są płytą, tak bym to nazwał. Kiedy ktoś zakupi takie karty, dostaje dostęp do naszej muzyki, może ją sobie pobrać, może ją sobie ściągnąć, słuchać gdziekolwiek będzie chciał, tak jak płyty.
KS: Oraz są tam niepublikowane materiały, też live sesje, których nie wydaliśmy i raczej nie wydamy, bo one odbyły się dużo wcześniej, zanim wystartowaliśmy z zespołu.
JS: Czyli tutaj mamy limitowany nakład.
KB: Tak, naprawdę tak. No i w środku właśnie też te bonusy, o których Kacper powiedział.
JS: A to dlaczego nie był taki pokus, zwykły nośnik CD?
KB: Chyba była trochę, w sensie z mojej strony była.
KS: Zdania były podzielone mocno, ale faktycznie część zespołu sugerowała, że już płyta CD jest troszkę takim nie do końca aktualnym nośnikiem, bo wiadomo, jest to już trochę fajny gadżet, ale jak prowadzisz samochód, czy cokolwiek robisz, czy jesteś na komputerze, to już nie masz gdzie odtworzyć płytę CD tak naprawdę. Tutaj wymyśliliśmy taki koncept, album, który możemy coś zdziałać i ludzie faktycznie fajny odbiór nam tutaj przekazują, że to jest super pomysł.
KB: Ja sam osobiście, nawet rozmawiając z niektórymi ludźmi, wiem, że nie jestem odosobniony, sam osobiście mam w domu dużo płyt, bardzo dużo płyt i na pewno kilka znajdzie się po prostu jeszcze zafoliowanych, nawet nieotwartych. Więc po prostu, ale to nie dlatego, że ktoś bagatelizuje sytuację albo ma gdzieś to, co ktoś mu podarował, tylko chodzi o to, że nie mamy gdzie tego odtworzyć. Takie czasy na stałe, że wszystko jest i w internecie i komputery też już są sprzedawane i budowane bez w ogóle wejścia na CD. Więc najnormalniej w świecie nie ma mężczyzn, którzy będą tego odtworzyć. W samochodach też nie ma.
KS: Już żadnych nie ma.
KB: Więc myśleliśmy, że pójdziemy troszeczkę pod prąd.
JS: Chciałem zadać pytanie, jak słuchacie muzyki, ale odpowiedzieliście na to pytanie. Kiedy słuchacie muzyki? Czy wy w ogóle macie ochotę słuchać nowej muzyki? Jak jesteście cały czas w studiu albo na koncertach?
KS: Absolutnie mamy ochotę i ja uwielbiam słuchać muzyki albo prowadząc samochód, albo siedząc w busie i po prostu podróżując, jadąc na koncert gdzieś, bo w racji na to, że każdy z nas jest czynnym zawodowo muzykiem, to podróżujemy sporo po kraju i wtedy jest czas na słuchanie muzyki.
KB: Ja osobiście szczerze ci powiem, że na przykład wsiadając do samochodu po jakimś koncercie, po próbie, jadę w ciszy na przykład. Ja się z kolei wyciszam i czas na słuchanie czy na zagłębianie się w takie rzeczy jest gdzieś tam w domu wieczorami najczęściej. Więc jak widać różne są.
KS: To wynika z sytuacji, że Kamil jeszcze nie ma rodziny całej swojej.
KB: Tak, tak, tak.
KS: Także może słuchać muzyki w domu.
KB: Tak, nie muszę wstawać o 6 rano.
KS: Ja nie mam takiej możliwości, muszę korzystać poza domem.
KB: Mój pies mi nie przeszkadza w zimach.
JS: Żyjemy taką aurą osób z boku, co się nie zajmują branżą, że mamy takie marki jak U2, Depeche Mode. I oni żyją tylko i wyłącznie jednym zespołem, to jest firma. I pytanie, jak jesteś muzykiem sesyjnym, jak to jest takie przełączenie się z jednego zespołu do drugiego? Że w czwartek gram muzykę jazzową, we wtorek gram rocka, w piątek gram hip-hop.
KS: Przez lata sobie już wypracowałem jakiś system pracy i mam bardzo dobrą pamięć, ale dosyć krótką. Potrafię się bardzo szybko nauczyć materiału, tak naprawdę cały koncert, żeby go zapamiętać, zagrać od deski do deski, jakby wkładając w to całego siebie, ale potem troszkę gdzieś tam już mnie umyka ten materiał często, bo muszę się zająć czymś innym. Ale ostatnio już mam coraz mniej takich sytuacji, gdyż po prostu na co dzień współpracuję z zespołem Darii Zawiałow i tam po prostu gram stały materiał, przynajmniej przez jakiś czas. Także jest to już troszkę inaczej, troszkę się pozmieniało, jest to łatwiejsze.
KB: Już nie jeździsz tak często.
KS: Nie jeżdżę z różnymi składami, dlatego też zrobiło się dużo przestrzeni na to, żeby pracować przy naszym autorskim zespole i to jest super opcja.
KB: Dokładnie tak.
JS: A czujesz różnicę w swoich emocjach grając cudzysłowy, cudzy materiał od swojego?
KS: Absolutnie tak. No dużo większy stres odczuwam. Jest to takie po prostu… czuję się odpowiedzialny za ten materiał, współodpowiedzialny z chłopakami.
KB: Ale chyba możesz sobie na przykład na więcej pozwolić też, nie? Że jakby jest to twoje, to są twoje partie.
KS: Każda z tych partii jest moja, mogę zagrać jak chcę, ale że jestem dosyć ambitnym człowiekiem, to sobie wymyślę na tyle trudne partie, których potem ciężko mi się nauczyć od nowa.
KB: Nie powtórzysz tego.
KS: To nie jest łatwe.
KB: Bywa i tak, to prawda.
JS: A to czego można się nauczyć, bo też tworzyłeś Sound and Grace, grając w innych zespołach na innych scenach, co z doświadczenia wynieśliście tworząc ten album? Co już dla Was było takie łatwiejsze na starcie?
KB: Na pewno takie obycie w ogóle ze sceną. Ja będąc faktycznie w zespole Sound and Grace przez prawie 10 lat sobie tam z nimi koncertowałem i grałem. I występowaliśmy na różnych scenach, małych, dużych, ogromnych, w telewizji, w radio. Więc to obycie i to doświadczenie takie, że wiem co się tam dzieje za kulisami, wiem jak to wygląda, wiem jakie są po kolei kroki itd. To jest na pewno bardzo pomocne faktycznie. No ale jakby przyszedł czas, żeby zamknąć jedne drzwi, otworzyć drugie i faktycznie pójść gdzieś tam swoją drogą. W każdym z nas zawsze drzemała jakaś taka chęć pokazania czegoś swojego i właśnie fajnie, że nam się to chce to robić. Bo tak jak Kacper na przykład powiedział, gra z Darią Zawiałow mógłby powiedzieć, a spadajcie, nie chce mi się robić niczego nowego. A jednak wszyscy w Piątkę mamy taką chęć, że zróbmy coś po swojemu.
JS: To jak u Was wyglądają te próby? Czy każdy z Was przynosi materiał, czy dopiero na próbie decydujecie, co będzie grane?
KS: Gdzieś tam każdy przynosi zalążek, jakąś demówkę, na którą pracujemy później i próbowaliśmy wiele takich demówek zaczynać. Nawet jeden utwór zagraliśmy we wszystkich tonacjach, które istnieją. Próbowaliśmy znaleźć tą właściwą dla tego refrenu, żeby wokal Kamila brzmiał dobrze i w efekcie ten utwór nie wszedł na płytę.
JS: Bo Kamila głos zabrzmiał dobrze.
KS: Tak, tak.
KB: Żadna tonacja nie zabrzmiała dobrze. Różne są opcje. Są też takie utwory, które są wynikiem takiego jam session. Po prostu spotykaliśmy się na parodniowe takie zjazdy i spotykamy się wciąż. Jest to lekko utrudnione, bo połowa z nas jest z Warszawy, połowa z nas z Krakowa, więc spotykamy się pośrodku.
JS: Radom?
KB: Wąchock. Troszkę dalej. Więc i tam się spotykamy i to jest taki fajny czas, który
Zauważyliśmy, że dużo łatwiej ta praca faktycznie przebiega, kiedy ktoś już przyniesie jakiś zalążek, ktoś przyniesie zwrotkę refrenu. To już jest na czym pracować, faktycznie od razu to mamy, ale bywają też takie sytuacje, że po prostu sobie dżemujemy i wychodzą z tego bardziej lub mniej magiczne rzeczy.
KS: Na przykład jest taki utwór, “Odcinam Czas”, który był w formie takiego jam session i uważam, że jest to jeden z fajniejszych naszych utworów.
KB: Pierwszy właściwie.
KS: Pierwszy.
KB: Tak już całkiem idąc te 6 lat wstecz.
KS: Robocze się nazywało “Bieszczadzka 1”.
KB: Tak. A utwór “Cios” nazywał się “Bieszczadzka 2”, więc “Cios” jest drugi.
KS: Tak.
JS: Czas na trylogię. To ile ten album powstawał?
KB: Ile powstawał?
KS: No 6 lat.
KB: 6 lat.
KS: Trzeba przyznać, ale tak.
KB: 3 utwory powstały w Bieszczadach te 5 lat temu, 6 lat temu.
KS: 4.
KB: 3.
KS: 4.
KB: Ale czwarty nie przyszedł przecież tutaj.
KS: Melodia.
KB: A Bieszczadzka trójka, co to było?
KS: Dobra, nieważne.
KB: Wydaje mi się, że trzy. A reszta powstała właśnie na tych zjazdach, czy w Wąchocku, czy spotykaliśmy się też w Tarnowie, bo w ogóle jesteśmy tak oficjalnie i tak oryginalnie, że się tak wyrażę, ja z Rzeszowa, dwójka z nas z Tarnowa, dwójka z Krakowa, więc przy A4.
JS: Czyli zespół istnieje 5-6 lat w teorii czy praktyce już?
KS: To znaczy działalność taką oficjalną, zaczęliśmy koncertem, zresztą bardzo dla nas ważnym, zagraliśmy support przed zespołem Poluzjanci, od których dostaliśmy super wsparcie, bardzo ich pozdrawiamy i dziękujemy za tę możliwość. Zresztą fajnie się złożyło, bo na Next Festival tak samo zagraliśmy koncert w Dublinerze, a za godzinę grali Poluzjanci w tym samym budynku, także też śmiesznie się złożyło.
JS: Kiedy Poluzjanci przed wami zagrają?
KB: Nie, nie, nie.
KS: Nie dążymy do tego.
JS: Kuba jeszcze o tym nie wie.
KB: Pogadam z nim. Rozmawiamy. A o czym to? Do czego Ty dążyłeś Kacperek?
KS: Myśl mi zniknęła.
KB: Mi też zniknęła właśnie.
JS: O pięcioleciach.
KS: O oficjalnej działalności zespołu. Tak, zaczęliśmy tak naprawdę koncertem supportującym właśnie Poluzjantów. Otworzyliśmy działalność, wydaliśmy pierwszy singiel. Singiel się nazywał “Melodia” i nazywa dalej.
KB: To jest “Bieszczadzka 4”.
KS: Tak, “Bieszczadzka 4”. I tak zaczęliśmy działać już bardzo sprawnie, bo tak naprawdę wydać płytę w rok to też jest spory wyczyn, wymyślając różne formy, sposoby podczas tego, w jaki sposób to wydamy. Robiliśmy ile? Cztery teledyski? Pięć. Pięć teledysków. Także to jest całkiem sporo działań jak na taki autorski zespół.
KB: Ale śmieję się właśnie, że zespół powstał ponad pięć lat temu, już parę razy się rozpadł.
KS: Już wszystko przeszło.
JS: Czyli czas na płytę The Best Of.
KB: Tak, były takie pomysły. Zrobimy to. Zrobimy to. Zrobimy to. Jeszcze pięć lat i zrobimy dziesięciolecie i…
JS: Benefis i koniec.
KB: Dokładnie.
JS: Jakie emocje wam towarzyszą, jak już ten album jest swoim nośnikiem fizycznym, że on już wyszedł, nie możecie nic z tym zrobić?
KB: Nie możemy nic z tym zrobić, to ciekawe, bo faktycznie jest takie poczucie, że cały czas chcieliśmy coś dokładać, a może zrobimy to, może zrobimy to, może zrobimy to. Wydaje mi się, że z biegiem czasu faktycznie też się tego trochę nauczyliśmy, że czy zrobimy tak, czy zrobimy tak, czy to będzie zielone, czy to będzie czerwone, to obydwie formy właściwie będą okej. Tak jak to sobie wymyślimy, tak to będzie okej. Dlatego faktycznie taka trochę ulga, ja pamiętam, że miałem takie, kurczę, skończyliśmy, udało się, że zdążyliśmy też, bo chodziło o to, żeby zdążyć wydać tę płytę przed Next Festem. Żeby faktycznie ten koncert był premierowy i był takim pokazaniem naszej twórczości w pełni. Więc ogromne szczęście i taka ulga, bo naprawdę mnóstwo pracy w to włożyliśmy takiej wspólnej. Robiliśmy to właściwie sami, wydawaliśmy to sami. Duże szczęście. Jak zobaczyłem to pudełeczko w rączkach, to miałem takie kurczę fajne.
JS: Mamy szczęście, ale obawy też są?
KB: Myślę, że zawsze są jakieś obawy, czy to w ogóle jest fajne, czy to się ktokolwiek spodoba, ale to chyba takie normalne jest i chyba takie naturalne.
KS: Tak, tak, tak. Zwłaszcza zaraz przed tym wydaniem. To największe obawy. Teraz jest jakby, to już jest proces, który wiadomo, my teraz mamy dużo pracy w związku z promocją, z tym wszystkim, żeby pokazać jak największej ilości ludzi ten album. Ale ja już np. nie mam takich obaw, że czy to się na pewno spodoba, czy nie, bo gdzieś tam już mamy też ten feedback, ludziom się podoba ten album. Mamy dużo fajnych wiadomości od ludzi, że po prostu non stop w kółko słuchają zapętlonych i tej płyty. Ja jestem totalnie optymistycznie nastawiony do tej sytuacji, niezależnie co by się wydarzyło.
KB: Uspokoiłeś mnie.
KS: Tak, niezależnie co by się wydarzyło później. Będziemy pracować dalej, mamy pomysły na dalszą pracę, na dalsze wydawnictwo w związku z tą płytą. No i działamy nad następnymi rzeczami. Także to jest też super i jesteśmy w trakcie fajnych ustaleń koncertowych. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce, ale zapraszamy do śledzenia naszych profili społecznościowych i po prostu śledzenia naszych działań, bo pracujemy dużo.
KB: Tak jest. I nie siadamy, nie usiadamy na razie.
JS: Wspomniałeś, że są osoby, które słuchają tego albumu od deski do deski. Część osób będzie miało 4-3 minuty, żeby zapoznać się z Waszym zespołem. Wchodzi na Spotify, Tidal, YouTube, wpisuje BIOS. Od jakiego utworu powinien zacząć przygodę z zespołem?
KS: Pierwsze rozdanie. Dlatego jest na początku.
KB: Najłatwiej.
KS: Pierwsze i w ogóle wszystko.
KB: Tak, ja wcześniej powiedział, że to trochę definiuje naszą całą piątkę. Kasia, która się nami opiekuje, również jest po prostu częścią zespołu. Więc to pierwsze rozdanie jest chyba najlepszą wizytówką.
KS: A jeszcze nawiązując do niego, stworzyliśmy nawiązujący do całej koncepcji, do tego albumu klip, w którym też zawieramy cały ten proces, który nam towarzyszy, każdemu z nas tak naprawdę z zespołu, gdzie powtarza się cykl, każdy gdzieś tam dochodził do pewnego momentu, gdzie już prawie się coś udawało i jednak wracaliśmy do początku, bo nie wiem, zmienialiśmy projekt albo każdy miał swoją historię. I tutaj jest właśnie ten klip, w którym chcieliśmy przekazać, że jednak doszliśmy do momentu, gdzie się odważyliśmy to zrobić, rzucić kartę na stół i jak będzie, to zobaczymy, ale w klipie akurat jest tak, że wygrywamy, także super.
KB: Bardzo ładnie to powiedziałeś, słuchaj, bardzo ładnie.
JS: Na zakończenie, kolejna płyta za 5-6 lat, czy wcześniej planujecie?
KB: Nie, musimy to zrobić wcześniej.
KS: Już w ogóle był pomysł, że może za rok, ale bez przesady.
KB: Bez przesady, powolutku, powolutku.
KS: Ale kto wie. Kto wie.
KB: Działamy prężnie, nie odpuszczamy. Będziemy się też razem spotykać, tworzyć nowe rzeczy. Oczywiście grać koncerty, na tym nam też zależy, ale gdzieś pomiędzy na pewno się spotkamy w tym Wąchocku. I porobimy parę różnych rzeczy. Te zalążki, te już dwa czy trzy utwory tak naprawdę są kolejne gotowe, więc już totalnie zdradzając dalej.
KS: Mamy tam trochę już tak naprawdę.
JS: No kolejne Bieszczady.
KB: Tak, tak, tak.
KS: Może znajdziemy bieszczadzką trójkę, kto wie?
KB: Muszę to odsłonić, zobaczyć co to był za utwór. No, zobaczymy. Więc no, działamy. Idziemy w to dalej. Będziemy, tak jak mówię, już w sumie trzeci raz to się powtórzy. Będziemy wykładać kolejne karty na stół ze zbiegiem czasu. Polecamy śledzić nas na wszystkich profilach społecznościowych.
JS: Dzięki za rozmowę.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł