Muzyka rap nigdy nie była gatunkiem jednolitym. Inspiracje zbierane z różnych zakątków kultury i sztuki wpłynęły na powstanie i rozwój licznych odnóg, które dziś funkcjonują jako osobne twory. Wielu raperów, wciąż eksperymentując z brzmieniem, wychodzi przed szereg, stając w opozycji do licznych, podobnych sobie, twórców. Wśród nich jest chociażby Sobel, którego muzyka wyróżnia się na tle polskiej sceny muzycznej.

Ennio Morricone – człowiek, który zmienił brzmienie kina
Mimo że od śmierci Ennio Morricone mijają 4 lata, jego muzyka jest wieczna. Przypominamy największe, ponadczasowe dzieła muzyki filmowej stworzone przez tego wspaniałego kompozytora. Dzięki nim wybudował swój monumentalny, muzyczny pomnik i zostanie z nami na zawsze.
05.07.2024
Aleksandra Gieczys
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Do historii kina przeszedł przede wszystkim wyjątkowy duet artystyczny Morricone z Sergio Leone, twórcą spaghetti westernów. Jednak jego muzyka do filmów oferowała o wiele, wiele więcej a on współpracował z największymi reżyserami współczesnego kina, jak m.in.: Quentin Tarantino, Brian De Palma, Roman Polański, Terrence Malick i Rolland Joffé.
“Jeśli przejrzysz wszystkie filmy, nad którymi pracowałem, zrozumiesz, że byłem specjalistą od westernów, historii miłosnych, filmów politycznych, thrillerów akcji, horrorów i tak dalej. Innymi słowy, nie jestem specjalistą, ponieważ zrobiłem wszystko. Jestem specjalistą od muzyki.” – mówił o sobie.
To wszystko sprawia, że Morricone był nie tylko najważniejszym kompozytorem filmowym XX wieku, ale także jednym z najbardziej zajętych. Napisał ponad 500 soundtracków do filmów i seriali telewizyjnych oraz ponad 100 autonomicznych kompozycji muzycznych.
Katalog jego inspiracji również był przebogaty, co mam nadzieję pokażę poniżej przedstawiając moje ulubione momenty z jego 66-letniej kariery. Podbiły nie tylko moje serce i serca milionów melomanów, ale też na zawsze zmieniły brzmienie kina.
Tematy z westernów Sergio Leone
To dzięki spaghetti westernom Sergio Leone świat odkrył talent włoskiego kompozytora. Morricone stworzył dla niego ścieżki dźwiękowe, które stały się swoisty wyznacznik stylu tego gatunku.
Najlepszy ze wszystkich – moim skromnym zdaniem oczywiście – jest kapitalny soundtrack do “Dobry, zły i brzydki” z ikonicznym muzycznym motywem imitującym wycie kojota. Do tego trąbki, chóralne okrzyki, odgłosy wystrzałów, gwizdanie i perkusyjne narastanie tempa, obrazujące tętent kopyt – pod względem rozpoznawalności chyba tylko tematy z “Gwiezdnych wojen” i “Poszukiwaczy zaginionej Arki” są równie rozpoznawalne.
Temat główny znają wszyscy, ale ja uwielbiam na tej ścieżce też zamykający film utwór w stylu flamenco “The Trio” i niesamowicie epicki “The Ecstasy of Gold” – są równie wyjątkowe.
“Misja” (reż. Roland Joffé)
Muzyka do filmu “Misja” jest uznawana za jedno z najwybitniejszych dzieł Ennio Morricone. Zawiera jeden z najbardziej zapierających dech w piersiach filmowo-muzycznych tematów, czyli “On Earth As it is in Heaven”. Wielkie szlagiery tej ścieżki to też oczywiście “Falls” i “Gabriel’s Oboe”.
Z kolei moimi faworytami są przejmujące “Te Deum Guarani” i “Miserere” łączące muzykę liturgiczną z rytmami plemiennymi i subtelną orkiestracją.
Dzięki “Misji” Morricone otrzymał drugą nominację do Oscara. Przegrał wówczas z Herbiem Hancockiem, który został nagrodzony za – doskonałą!!! – ścieżkę do filmu “Round Midnight”.
“Nienawistna ósemka” (reż. Quentina Tarantino)
Upragnioną statuetkę Oskara Morricone otrzymał dopiero za muzykę do tego filmu. Dla kompozytora był to powrót do westernu po prawie 40-letniej przerwie. Tym razem jednak potraktował temat Dzikiego Zachodu z goła inaczej niż przy kooperacjach z Leone:
– Skomponowałem, jak sądzę, niezwykły temat. Użyliśmy dwóch obojów grających jednocześnie, tworząc mocne brzmienie. Jest tu zupełnie inna atmosfera niż u Leone. To brzmienie Tarantino – mówił kompozytor.

Włoski kompozytor w jednym z wywiadów przyznał, że tak, jak według Quentina Tarantino “Nienawistna Ósemka” jest westernem, tak on sam uważał ten obraz bardziej za thriller. Dlatego zależało mu na tym, by stworzyć soundtrack, który całkowicie różniłby się od muzyki kojarzonej z “Trylogią dolarową”. Dlatego sięgnął do rezerwuaru swoich niewykorzystanych pomysłów z lat 70. i 80., gdy pracował m.in. nad muzyką do horroru “The Thing”. Finalny efekt okazał się bardzo udany. Muzyka w filmie jest zupełnie niewesternowa! Jak w dreszczowcu jest mroczna i posępna a fagoty, chóry oraz halucynogenne, wysoko prowadzone sekcje smyczkowe robią świetną robotę.
“Cinema Paradiso” (reż. Giuseppe Tornatore)
“Cinema Paradiso” zapoczątkowało długą i harmonijną współpracę pomiędzy Morricone i Tornatore.
Sam film jest listem miłosnym do X. muzy a Morricone stworzył do niego szczerą muzykę pełną orkiestrowego majestatu. Liryczny temat przewodni filmu zapisał się jako jedna z najbardziej rozpoznawalnych ścieżek dźwiękowych w historii kina, w której dziewięć prostych nut kreśli słodko-gorzką historię o dziecięcej niewinności i dojrzewaniu. To w większości bardzo ciepła, pełna pogodnej nostalgii ilustracja muzyczna. Szczególnie symfonie ilustrujące motywy miłości przypominają stare hollywoodzkie produkcje.
Co ciekawe, jeden z utworów, które znalazły się na ścieżce Morricone skomponował wspólnie ze swoim synem Andreasem. Współpraca ta – zdaniem kompozytora – miała wymiar symboliczny: odzwierciedlała bowiem główny temat filmu, jakim jest mentoring i opieka oraz intencja, aby za pomocą magii sztuki wypełniać luki między pokoleniami.
“1900: Człowiek legenda” (reż. Giuseppe Tornatore)
Wspaniała muzyka do arcyciekawej, poruszającej opowieści.
Ze względu na charakter fabuły – film opowiada historię życia człowieka, który całe życie spędza jako muzyk na pokładzie statku wycieczkowego – w ścieżce dźwiękowej znaczącą rolę odgrywa jazz. Partytury Morricone zdobią więc motywy znane m.in. z utworów legend ragtime’u Scotta Joplina i Jelly Roll Mortona.
W mojej opinii Morricone wspaniale sprostał zadaniu, czego najlepszym dowodem jest scena muzycznego pojedynku głównego bohatera z Jelly Roll Mortonem. “Nałożyliśmy na siebie wybrane fragmenty nagrania, aby uzyskać brzmienie kilku fortepianów w jednym, a sprawny montaż dał przekonujący efekt” – powiedział kompozytor o motywie towarzyszącemu scenie, w której Tysiąc Dziewięćset pokonuje swojego przeciwnika. Najważniejszą robotę odwaliła tutaj wspaniała włoska pianistka Gildy Buttà, którą słyszymy na nagraniu.

Oszałamiający jest również główny motyw Morricone, czyli 8-minutowy temat “The Legend of the Pianist on the Ocean”, który zaczyna się od duetu fortepianu i saksofonu, po czym stopniowo narasta zarówno pod względem głośności, jak i rozmiaru, aż do wielkiego finału, gdy prym przejmuje sekcja smyczkowa. Moim zdaniem jest to jeden z najpiękniejszych tematów, jakie Morricone kiedykolwiek stworzył.
Na uwagę zasługuje też utwór finałowy “Lost Boys Calling”, gdzie – uwaga! uwaga! – na wokalu jest Roger Waters (Pink Floyd) a na gitarze Eddie Van Halen.
“Dawno temu w Ameryce” (reż. Sergio Leone)
Ta ścieżka dźwiękowa należy do najlepszych w katalogu mistrza. Doskonale atmosferę epickiej sagi Sergio Leone o gangsterach w Nowym Jorku w latach 20. i 30. XX w.
Gra Gheorghe Zamfira na flecie pana, wokalizy Eddy Dell’Orso, jazz i marsze żałobne zapewniają jedne z najbardziej pamiętnych momentów w historii muzyki filmowej a główna suita z filmu oraz temat “Deborah” to dwa z najwspanialszych dzieł Morricone.
Jak stwierdził magazyn Rolling Stone: “To jest elegijna ścieżka dźwiękowa do najbardziej elegijnego filmu”.
“Niebiańskie dni” (reż. Terrence Malick)
“Niebiańskie dni” Terrence’a Malicka to moim zdaniem jeden z najpiękniejszych wizualnie filmów, jakie kiedykolwiek powstały. Morricone stworzył do niego równie imponujący obraz dźwiękowy. Kompozytor zainspirowany “Le Carnaval des Animaux” Camille’a Saint-Saënsa – którego utwór “Aquarium” wykorzystał na otwarcie filmu – stworzył muzykę równie wystawną i porywającą jak zdjęcia Néstora Almendrosa. Obok tematu głównego – w zamierzony sposób nawiązującego do ww. utworu Saint-Saënsa – na uwagę zasługuje też przepiękna pastoralna melodia na flet oraz elegijny motyw miłosny.
“Frantic” (reż. Roman Polański)
Uwielbiam! Oprócz wielkiego hitu Grace Jones “I’ve Seen That Face Before” (który niestety nie pojawił się na zremasterowanej reedycji) mamy tu też naprawdę stylowy, niezwykle klimatycznej utwór Simply Red “I’m Gonna Lose You”. Jednak w pamięć zapada przede wszystkim magnetyzujący tytułowy temat przewodni Morricone. “Frantic” znakomicie tworzy wymaganą atmosferę intrygi, napięcia i niepewności. Orkiestrze towarzyszy tutaj elektronika i gitara elektryczna. Wszystko jest tak umiejętnie zrobione i tak dobrze sprawdza się w filmie, że trudno nie być pod wrażeniem pracy kompozytora. Bardzo lubię też “On the Roofs of Paris” z pięknym, onirycznym, przymglonym fragmentem wygrywanym na akordeonie gdzieś w oddali.
“Nietykalni” (reż. Brian De Palma)
Jako dozgonna fanka Roberta De Niro nie mogłam zapomnieć o tym filmie. Porywająca ścieżka dźwiękowa Ennio Morricone do “Nietykalnych” była pierwszą z trzech współprac kompozytora i Briana De Palmy.
“The Strength Of The Righteous” to w mojej opinii najciekawszy motyw na tej ścieżce. Morricone gra w nim na harmonijce ustnej a zgrzytający rytm nawiązuje do wczesnego jazzu. Podobnie jak “Al Capone” , który ma w sobie zarówno ducha westernu (saloon piano), jak i jazzowego Chicago z lat dwudziestych XX wieku (te “żabie” trąbki!). A to wszystko podlane typową dla lat 80. orkiestracją. Koktajl to może osobliwy, ale … Posłuchajcie sami!
Poprzedni artykuł
Następny artykuł