Kategorie
eBilet

Jazz

Diana Krall na początku lata zawita do Polski by dać dwa występy

Fot. PAP/CTK/Patrik Uhlir

30 czerwca w Krakowie i 1 lipca w Sopocie usłyszeć będziemy mogli materiał z najnowszej płyty artystki. Na “This Dream Of You” znalazło się kilka prawdziwych perełek. Warto zapoznać się z tym wydawnictwem przed koncertem.

Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl

Diana Krall należy do grona tych wokalistek jazzowych, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Pierwsza dama smooth jazzu w naszym kraju ma absolutnie kultowy status. Każdy jej występ nad Wisłą jest wielkim wydarzeniem. Niestety od czasu pandemii Krall nie występuje tak często, jak niektórzy muzycy. Tym bardziej cieszy, że na początek lata artystka zawita do Polski by dać dwa występy: 30 czerwca w Krakowie i 1 lipca w Sopocie

Na koncertach usłyszeć będziemy mogli nie tylko jej legendarne już interpretacje “Cry Me a River”, “Frim Fram Sauce”, “All or Nothing At All”, “Let’s Fall in Love”, “The Look of Love” czy “The Heart of Saturday Night”, lecz również kompozycje z najnowszej – wydanej w 2020 roku – płyty “This Dream Of You”, na której znalazło się kilka prawdziwych perełek. Warto zapoznać się z tym wydawnictwem przed koncertem.

Płyta jak pocałunek na pożegnanie dla przyjaciela

Podczas pandemicznej izolacji Krall wraz z mężem Elvisem Costello zaszyła się w Nowym Jorku otaczając się muzyką. Kwarantanna stała się dla niej okazją do poświęcenia czasu na ponowne przejrzenie nagrań studyjnych z lat 2016-2017, które wykonała nagrywając album “Turn Up The Quiet”. Najnowsze wydawnictwo jest więc zbiorem kilkunastu utworów wybranych spośród ponad 30 nagrań, które artystka nagrała ze swoim wieloletnim producentem, przyjacielem i partnerem artystycznym Tommym LiPumą przed jego śmiercią w 2017 roku. LiPuma w ogromnej mierze przyczynił się do ukształtowania charakterystycznego brzmienia Krall, jak i jej kariery. Nie dziwi więc, że “This Dream Is You” wokalista traktuje jako hołd złożony przyjacielowi, pożegnanie oraz domknięcie ich blisko 25-letniej współpracy.

“Tommy był moim najlepszym przyjacielem, partnerem kreatywnym, mentorem, powiernikiem i producentem przez dwadzieścia cztery lata. Bardzo wiele znaczył w moim życiu” – powiedziała Krall.  

Dzięki pomocy realizatora dźwięku Ala Schmitta wokalistka zmiksowała na nowo te wyselekcjonowane nagrania. Finalny efekt to wyrafinowane aranżacje 12 powolnych, czasami z lekka swingujących coverów z amerykańskiego kanonu muzyki popularnej, którym Krall nadała swój znamienny, rozpoznawalny sznyt. Repertuar Boba Dylana, Franka Sinatry czy Patti Smith, w interpretacji Diany, nabiera nowego smaku, nonszalancji i właśnie tego charakterystycznego “krallowskiego” klimatu.

Tytułowa piosenka napisana przez Boba Dylana została przez Krall serdecznie potraktowana w stylu country i zawiera piękny akompaniament skrzypka bluegrassowego Stuarta Duncana. To wymowne, czułe i pełne pasji wykonanie jest imponującym osiągnięciem Krall na tym albumie. 

Na pewno uwagę zwraca również aranżacja “Autumn In New York” i “But Beautiful”, gdzie pięknie współgra z głosem Krall bogata sekcja smyczkowa, nastrojowy kontrabas i ciepły fortepian. To taki instrumentalny róg obfitości na tym albumie i dowód na to, że artystka równie dobrze czuje się przy wsparciu samotnego fortepianu, jak i 20-osobowej orkiestry. 

Najbardziej pogodnymi utworami na płycie są “I Wished On The Moon” oraz zamykająca album klasyczna ultra jazzowa interpretacja “Singing in the Rain” Gene’a Kelly’ego. Ten drugi kawałek to kolejna perełka w dorobku artystki. Jest lekko, uroczo, słonecznie.  

Osobiście najbardziej ciekawa byłam wykonania “Don’t Smoke In Bed”, który to utwór w interpretacjach Patti Smith i Niny Simone uwielbiam. Diana nie rozczarowuje – nasyca każdą nutę bólem serca i sugestywną zmysłowością.

Zdecydowanie moim faworytem na albumie jest jednak poruszająca wersja klasycznego utworu “How Deep Is the Ocean” Irvinga Berlina z 1932 roku. Krall daje tutaj porywający popis swojej magii – zapewniając mu bardziej współczesne brzmienie odkrywa go dla mnie na nowo. W jej barowej, hipnotyzującej, lekko bluesowej odsłonie jest po prostu wspaniały.

Tak w kilku słowach album Krall zrecenzował Marek Niedźwiecki:

“To jak odwiedziny u dobrych znajomych. Znamy ten dom, wszystko jest przyjazne… 12 utworów, 50 minut znakomitego śpiewania i grania”.

Nie sposób chyba celniej podsumować “This Dream Of You”. Podobnie jak na poprzednich płytach, także i tutaj Krall porusza się w konwencji, której pozostaje wierna od lat. W oszczędnych ale przestronnych i mistrzowsko dopracowanych aranżacjach na pierwszym planie jest więc oczywiście zadymiony, niemal szeptany wokal Krall. Tło stanowią dyskretny fortepian, subtelne smyczki, gitara oraz bas i perkusja. Solówek nie ma zbyt wiele, ale jeśli już, to są nienagannie zagrane – jak zwykle na płytach artystki – przez najlepszych sidemanów w branży.

Tym, co nadaje “This Dream Of You” wyjątkową tożsamość i spójność, jest na pewno nastrój – z małymi wyjątkami romantyczny, nieco usypiający, nostalgiczny – oraz wyjątkowe i pozornie swobodne podejście Krall do materiału, co od razu przywodzi na myśl atmosferę występu na żywo w stylowym, zaciemnionym, zadymionym koktajl barze gdzieś w Nowym Jorku.