The Weeknd potwierdził oficjalnie datę premiery swojego pożegnalnego albumu "Hurry Up Tomorrow".
Wdzięczna jak mariposa. Ewelina Flinta wróciła z nastrojową, kobiecą płytą
Ewelina Flinta wraca po latach. Tanecznym krokiem, z gitarą w ręku i silnym głosem. Wędruje gdzieś pomiędzy rockiem, country i bluesem. Wyśpiewuje swój powrót na scenę i brzmi świetnie!
23.05.2024
Urszula Korąkiewicz
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl.
Na ten powrót trzeba było czekać naprawdę długo. Ewelina Flinta wydała pełnowymiarowy, autorski album po blisko 20 latach przerwy. Jak sama mówi, przeszła dużą zmianę. Czas jej nieobecności na scenie, pozwolił na stworzenie w pełni autorskiej opowieści. W efekcie udało jej się zrealizować płytę nastrojową, osobistą i bardzo kobiecą.
“Mariposa” to płyta dojrzała, choć nieodbiegająca wcale daleko od bluesowych korzeni piosenkarki. Wyraźne inspiracje zaczerpnięte z americany i amerykańskiego folku, mieszają się z elementami rocka i właśnie bluesa. Wokalnie zaś Flinta puściła wodze fantazji. Śpiewa swobodnie i na własnych zasadach. A przy okazji nie stroni od popisów. Na taką Ewelinę warto było czekać. Symbolem przemiany piosenkarki jest właśnie mariposa, czyli po polsku – motyl. Jak mówi:
“Czasami w jednym punkcie zbiera się wiele przeżytych chwil. Miałam taki moment w miejscowości Mariposa w Kalifornii. Coś się wtedy we mnie przełamało i uwolniło. Ale wiem, że to nie była kwestia chwili, że prowadził do tego długi i trudny proces, który ciągle trwa”.
Warstwa muzyczna i tekstowa to również osobisty manifest Artystki, która nie goni za trendami. Nie próbuje się podobać, dzięki czemu polska muzyka zyskuje szczery, wolny od ograniczeń, kobiecy punkt widzenia. Motywem przewodnim albumu jest wędrówka. Podróż ku kobiecości, naturze i niezależności. Flinta śpiewa o świecie i ludziach, którzy nie są idealni. Snuje ballady, w których doświadczenia zostawiają blizny.
W tej muzycznej opowieści nie brakuje spokojnych, lirycznych przystanków, podszytych jednak dużą dawką ironii. Przede wszystkim jednak to hołd dla kobiet i ich siły w drodze do niezależności i wolności. Jest w tym wszystkim sporo nostalgii, romantycznych nut, ale też energii i humoru. Szczególnie uwagę przykuwają “Ballada o pięknej Kasi”, “Zakochana”, “Panno Chłód” i oczywiście, tytułowa “Mariposa”. A co najważniejsze, na całej płycie jest odczuwalna po prostu odzyskana radość Eweliny z muzykowania. Jak powiedziała:
“W tej Mariposie zupełnie spontanicznie z lokalnymi muzykami, w małym ogródku przy motelu zaśpiewałam parę piosenek. Bez świateł, bez tłumu pod sceną, dla kilku osób. Ogromne onieśmielenie przerodziło się w zwykłą radość ze śpiewania – bez tła, kontekstu, nazwiska czy skojarzeń. Prosta, pierwotna przyjemność, której w tamtym momencie najbardziej potrzebowałam. Lubię myśleć o tej chwili, że poczwarka przeobraziła się wtedy w motyla”.
Za produkcję albumu odpowiadają Radek Zagajewski i sama Ewelina, przy współprodukcji Kamila Wyzińskiego. Płyta jest dostępna w wersji fizycznej i wszystkich serwisach streamingowych.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł