Pierwszy raz w historii serii Odkryj Open'era melduje się polski zespół. Ale trochę ciężko nam sobie wyobrazić, żeby go tu nie umieścić.

AC/DC – piekło, dzwon i rock’n’roll pod napięciem. Oto ciekawostki o zespole
Uzbrojeni w solidną porcję rock’n’rolla, zrobili piorunujące wrażenie na pokoleniach wiernych fanów. Ponad pół wieku na scenie w duchu energicznej uczty AC/DC zrodziło 18 albumów studyjnych i masę koncertowych wspomnień. Przed wyczekiwanym występem w Polsce, przypominamy interesujące momenty ich kariery.
24.06.2025
Martyna Kościelnik
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
AC/DC wystąpi w Warszawie!
Pół wieku pod wysokim napięciem z czystą dawką rock’n’rolla! AC/DC już 4 lipca na PGE Narodowym zaprezentuje swoją solidną porcję mocy, a to wszystko za sprawą “Power Up Tour”! Podczas trasy nie zabraknie największych hitów formacji, więc spodziewajcie się podróży do piekła, a także uderzenie w “Hells Bells”. Dodatkowo publiczność rozgrzeje Taylor Momsen i jej The Pretty Reckless. W oczekiwaniu na wydarzenie, przypominamy interesujące momenty w karierze legend rocka.

AC/DC
Wierny szkolnemu mundurkowi
“It’s Long Way to the Top (If You Wanna Rock’n’Roll)” – to właśnie tym utworem rozpoczęła się ścieżka debiutu AC/DC. Mając ze sobą silne pokłady weny i dobrze naładowane akumulatory, okazało się, że pokonanie ścieżki na szczyt kariery w ich przypadku będzie szybsze, niż mogliby się tego spodziewać. Oprócz wykrzesania z siebie charakterystycznego brzmienia, zadbano również… o wyjątkowy uniform sceniczny. Angus Young od lat jest niezmiennie zakochany w szkolnych mundurkach, a odsłonięte kolana, elegancki krawat i stylowy kaszkiet to jego stały dresscode. Według Radio X, gitarzysta od zawsze chciał się wyróżniać, a przez jego garderobę przewijały się różne warianty odzieży scenicznej. Przerobił już Spider-Mana, goryla, Zorro, a nawet własną interpretację Supermena. Ostatecznie posłuchał swojej siostry, Margaret, która podsunęła mu mundurek szkolny, a żeby dopełnić cały image, to właśnie Angus w tym outfiticie trafił na okładkę “High Voltage”. Jak wiadomo, siostra jest również w pewnym sensie odpowiedzialna za wprowadzenie nazwy AC/DC do świata muzyki – to właśnie na jej maszynie do szycia w ten sposób oznaczono prąd stały i prąd zmienny.

Pojechać do piekła, by powrócić w czerni
W 1980 roku światem muzyki wstrząsnęła informacja o śmierci Bona Scotta. Angus Young powiedział, że to było dla nich jak utrata członka rodziny. Wokalista zostawił za sobą kilka albumów, a jego ostatnim dziełem było przełomowe “Highway To Hell”. Jak się okazało, płyta okazała się być ogromnym sukcesem i do tej pory jest uznawana za jedno z najważniejszych dzieł australijskiej formacji. Ten szok nie sprawił, że zespół na dobre zamknął swoje bramy do kariery – postanowili zaangażować na wokal osobę… którą poniekąd zaaprobował sam Bon Scott!
Angus Young w książce “AC/DC: Hell Ain’t a Bad Place to Be” wspominał, że Bon był kiedyś na koncercie Briana, gdy stał na czele Geordie. Ówczesny wokalista AC/DC przyznał: “ten facet wie, o co chodzi w rock’n’rollu!”, co przytoczył Far Out Magazine. Gitarzysta w rozmowie z New & Approved wspominał zachwyty Bona – mówił, że to był najlepszy występ z najlepszym wokalistą, jakiego było mu dane słuchać od dłuższego czasu i porównał go do Little Richarda. Muzyk opowiedział o swoich doznaniach kolegom z zespołu, a wkrótce stało się jasne, że losy Briana z AC/DC połączą się na dobre. Gdy Bon Scott zmarł, a muzycy zdecydowali się na kontynuowanie działalności, mieli na uwadze wcześniejsze rekomendacje. Dla Angusa i Malcolma stało się jasne, że to właśnie gość wytypowany przez Bona powinien sięgnąć po mikrofon. Postanowili go znaleźć za wszelką cenę.
Wkrótce Brian Johnson otrzymał nietypowy telefon z zaskakującą propozycją, a po pewnym czasie leciał już na Bahamy, gotowy, by spotkać się z zespołem i zapisać się na kartach rock’n’rollowej historii.
“Highway To Hell” był ostatnim albumem AC/DC, w którym swój udział miał Bon Scott. Płyta okazała się być absolutnym sukcesem i wkroczeniem Australijczyków na nowy poziom popularności. Mogłoby się zdawać, że ponowienie tego sukcesu i udźwignięcie ciężaru sławy stanie się nie lada wyzwaniem, ale okazało się, że wybrano do tej roli idealnego wokalistę. Brian Johnson szybko wbił się w wir pracy nad następną płytą i doskonale dogadał się z resztą zespołu. W ciągu zaledwie kilku tygodni przygotowano materiał, który wkrótce miał przebić sukces poprzednika. Szacuje się, że “Back In Black” została sprzedana w ponad 50 milionach egzemplarzy na całym świecie i wielokrotnie została pokryta złotem, platyną czy nawet diamentem.
Nie jest do końca pewne, czy płyta zawiera jakiekolwiek elementy twórczości od Bona Scotta, ponieważ muzycy przez lata podawali sprzeczne informacje w sprawie jego wkładu w pracę nad następcą “Highway To Hell”, co stało się polem do dyskusji wśród zagorzałych fanów zespołu. Wiceprezes Atlantic Records podkreślił, że Brian Johnson jest autorem wszystkich tekstów na “Back In Black”. Niezależnie od finału sytuacji, płyta jest swoistym hołdem dla zmarłego wokalisty.
Polecamy na eBilet.pl

Nie tylko Australia!
Chociaż od lat mówi się, że AC/DC jest australijskim zespołem rockowym, warto zaznaczyć, że nie wszyscy członkowie są Australijczykami! Wbrew wszelkim skojarzeniom, Brian Johnson pochodzi z angielsko-włoskiej rodziny.
Nuta tremy i sporo ekscytacji
Chociaż ma ponad 50-letnie doświadczenie na scenie… trema nadal potrafi go złapać! Angus Young w rozmowie z Total Guitar przyznał, że czasami towarzyszy mu lekkie przerażenie przed występem, ale potrafi sobie dać pozytywnego kopa, który dodaje mu sił na scenie. Powiedział, że gdy zakłada mundurek, a jego kolana zaczynają się trząść, to wie, że jest w pełni gotowości na zagranie koncertu. Zapytany o specjalne rytuały przed występem, odpowiedział: “ostatnia rzecz, jaką robię przed wyjściem na scenę, zawsze idę się odlać, a potem zapalam papierosa”.
Axl Rose na wokalu? Tak było!
W 2016 roku skład AC/DC uległ tymczasowej modyfikacji. Brian Johnson zmagał się z problemami zdrowotnymi, które uniemożliwiły mu występowanie na żywo. Nad wokalistą wisiała wówczas solidna groźba utraty słuchu, więc nie mógł pozwolić sobie na energiczne występowanie przed tłumami. Na jego miejsce wskoczył Axl Rose, który przeprowadził zespół przez trasę koncertową pod szyldem “Rock or Bust”.
Power Up – hołd dla Malcolma Younga
Dyskografię AC/DC na ten moment zamyka ich siedemnasty album studyjny – “Power Up”. Warto zaznaczyć, że Malcolm Young został uznany za współautora wszystkich piosenek na płycie, ponieważ były one tworzone przez śmiercią gitarzysty. Dzieło jest uznawane jako swoisty hołd dla członka zespołu, brata i cenionego przyjaciela.
Angus w rozmowie z Triple M ujawnił, że “Power Up” to prawdziwy pokaz mocy i energii zespołu. Muzyk powiedział, że w utworze “Realize” słyszymy wers “I’ve got the power to mesmerize”, a tytułowa moc nawiązuje do nazwy AC/DC. Gitarzysta wyjaśnił, że “zawsze postrzegaliśmy siebie jako tych z mocą, elektryczną mocą”. Zależało mu na tym, żeby dodatkowo podkreślić tę moc, więc nazwa ostatniego krążka studyjnego wybrała się sama. Z równą dynamiką płyta wkroczyła na półki sklepowe i została okrzyknięta najszybciej sprzedającym się dziełem w USA, Australii i Wielkiej Brytanii, co przytoczył Blabbermouth.
“Power Up” zawiera 12 kawałków, a Angus Young podkreślił w rozmowie z NME, że wszystkie pozycje powstały w zgodzie z wizją jego brata. Brian Johnson podsumował wydawnictwo: “ten album po prostu pokazuje czystą moc rock’n’rolla, której inna muzyka nie jest w stanie osiągnąć”. W duchu takich emocji odbędzie się nadchodzący koncert w Polsce.
Przeczytaj też:
Poprzedni artykuł