Kategorie
eBilet
Fot. Materiały prasowe

Muzyka

Let’s bring back old damn rock. Nowe wcielenie Freddiego Mercury’ego, czyli kim jest Spencer Sutherland?

Muzyka, tak jak historia, w pewnym momencie zatacza koło - nie, żeby dochodziła do ściany, co to, to nie - i dokonuje się wymiana, recykling i redystrybucja. Na globalnym rynku rządzi rap, ALE w pozostałych scenach wciąż tkwi potencjał. Czasami na barkach starych, czasami na młodych. I tutaj, tutaj, tkwi wielka szansa Spencera Sutherlanda. Amerykańskiego rockmana z pierwszego zdarzenia.

Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl

Cesarzowi, co cesarskie. Korona dla Spencera Sutherlanda

Uwielbiam moje przywileje współczesnego słuchacza: dostęp do premier teraz-zaraz, multum koncertów, wybór tak ogromny, że gdyby to zwizualizować, można by paść na zawał. Nie mogę pojąć, jak radzą sobie wszystkie wagi (znaki zodiaku), zmuszone do dziennego podejmowania wyboru: czego posłuchać w trakcie 7-minutowego spaceru na metro i co sprawdzić spośród tego, co proponuje algorytm.

Ilość przytłacza, homogenizacja gatunków zaszła nieodwracalnie, gust “słucham wszystkiego” nagle zrobił się cool: takie czasy. Czy jest w nich miejsce na coś innego od melodyjnego rapu, trapowego zgrzytu, zadziornego popu, bedroomowego indie czy plumkającej elektroniki?

TAK! Mainstream może i wybrał ulubione dziecko, ale pole do manewru zostawił spore, a ludzie tak prędko nie odpuszczą sobie gitar. I tak, po przebłyskach nowej generacji rocka (Grety Van Fleet, Inhalera, Måneskin), pojawił się on, Spencer Sutherland. Z czymś nowym (teraz), a jednocześnie kojąco znajomym. Porównania z Queen (ale nie tylko) nasuwają się same: na początku będą miłe, później pewnie wkurzające, ale cóż, zapracował sobie na nie. Nowa twarz slutty rocka, proszę państwa.

Spencer Sutherland robi to dla fabuły

Spencer Sutherland w branży siedzi od prawie dekady, ale strasznie długo zajęło mu wypuszczenie debiutu. Dwa albumy wydane w przeciągu ostatnich dwóch lat: to bilans dziewięcioletniego muzykowania artysty z Ohio w USA, który mozolnie dochrapywał się aktualnej pozycji.

Przyjrzyjmy się “The Drama”, czyli najnowszej płycie artysty, jeszcze świeżutkiej, bo ukazała się 4 października. Czego można spodziewać się po takim tytule? Teatralności. Przesady. Pompy. Blichtru. Już sam koncept jest genialny, żonglując z tradycyjnym znaczeniem oraz jego nowo zaadaptowaną wersją, odpowiednikiem naszego “awanti”. Wykorzystanie homonimu może nie podnieci każdego, ale zaufajcie mi – to po prostu siedzi i zaspokaja oczekiwania na rock z przedrostkami, przeróżnymi.

Stąd też porównanie z Freddiem Mercurym, który też podjeżdżał operą i klimatem sztuki wysokiej. Spencer Sutherland takiej skali nie ma, przede wszystkim – jest Amerykaninem i brzmi amerykańsko. To żaden minus – to różnica, ale niech wybrzmi. Poza tym: uroczyste klawisze, chórki, wokalne góry, egzaltacja, podkręcony image (delikatnie sfeminizowany – Spencerowi daleko do podrabiania wąsa i tank topu jak w low-effort kostiumie na Halloween), no wypisz-wymaluj zaginiony idol z lat 80. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że to nie żaden cosplay, artysta luźno dealuje sobie z wątkami, oczekiwaniami i własną wizją. Jak sam mówi, “wszystko dla fabuły”.

Żeby też nie było, że przesadzam z tymi porównaniami do Freddiego, prezentuję dowód rzeczowy. Początek “Alive” brzmi identycznie jak “Fat Bottomed Girls”. Wizerunek to sprawa drugorzędna. Widzicie – żadnych pozorów, tylko fakty.

Tyrka do sukcesu. Spencer Sutherland w drodze na areny. 

Spencer zyskuje konceptualnie, jego muzyka, on, to cała wizja. Chłop odpowiada za comeback vintage’owego rocka, który elastycznie dopasował się do potrzeb rynku. Ewidentnie chcemy rockmana-artysty, rockmana-wrażliwca, a nie rockmana-badboya. Chociaż Sutherland i to potrafi: zmieniać skórę archetypu czy raczej, przywdziewać ją jak swoją własną. Raz nawiąże do Madonny (“Strike a pose”), innym razem dosłownie i nieco stereotypowo poświntuszy (“I’m on my knees, ready to sacrifice \\ Do me, do me dirty \\ Just as long you call me, ‘Baby’”). Krótko mówiąc, wypełnia niszę, niby kostiumową, ale legitną. Brat, co przywdział buty gwiazd rocka z czasów ich największej świetności.

Międzynarodowy sukces też osiągnął, serc zgromadził więcej niż liczb, to znaczy, sprzedaje się globalnie w klubach akuratnych. W przyszłym roku rusza w trasę, która ma już kilka ogłoszonych sold outów, a w Polsce biletów zostało niewiele. To dobry czas, żeby go zobaczyć. Później to doświadczenie nie będzie już tak intymne.

Organizatorem koncertu jest Live Nation Polska.

Gorące wydarzenia

Gorące wydarzenia

Pekao S.A. Superpuchar Polski 2025

27.09.2025-28.09.2025
Warszawa

Jann: Liminal Tour (it could sound like this)

03.12.2025-10.12.2025
Gdańsk, Katowice, Poznań i inne

Męskie Granie 2025

22.08.2025-23.08.2025
Warszawa

Romantyczny Chopin – Wystawa Immersyjna

19.09.2025-31.10.2025
Warszawa

ZORZA

29.08.2025-30.08.2025
Katowice

Festiwale dla Ciebie

Afterparty DeLuxe po Paradzie Wolności 2025

30.08.2025-30.08.2025
Łódź

Perfect & Łukasz Drapała – Reaktywacja

28.11.2025-16.01.2026
Suwałki, Toruń

Taneczny Spodek 2026 – Festiwal Muzyki Disco

14.02.2026-14.02.2026
Katowice

FAME 27: Soldić vs Adamek

06.09.2025-06.09.2025
Gliwice

tylko haj. Opowiadania inspirowane płytą Dawida Podsiadło i Kaśki Sochackiej – preorder

eBilet

12th Warsaw Tattoo Convention powered by Perła

06.09.2025-07.09.2025
Warszawa

XTB KSW 112 Szczecin

15.11.2025-15.11.2025
Szczecin

Krzysztof Zalewski “ZGłowy Tour III”

10.10.2025-12.12.2025
Białystok, Częstochowa, Gdańsk i inne

Darka pod PGE Narodowym 2025

07.09.2025-07.09.2025
Warszawa

Miuosh x Zespół Śląsk wystąpią na Superauto.pl Stadion Śląski

20.06.2026-20.06.2026
Chorzów

Mazury Hip Hop Festiwal 2026 REBORN

16.07.2026-16.07.2026
Giżycko

COMA RE-START: Gra o Wszystko

05.10.2025-07.12.2025
Gdańsk/Sopot, Katowice, Kraków i inne

ARK: Victoria

21.11.2025-22.11.2025
Poznań, Warszawa

Majtis Akustycznie – Mały chłopiec, duża scena

21.09.2025-21.09.2025
Kraków