To zostało już oficjalnie potwierdzone - Metallica wystąpi w Polsce! Szykujcie się na muzyczne święto pod znakiem legendy thrashu, które odbędzie się już w 2026 roku.

Orange Warsaw Festival 2025: Oto najlepsze albumy gwiazd tegorocznego line-upu
Orange Warsaw Festival 2025 rozpieszcza światowymi gwiazdami w line-upie! Oto najlepsze albumy ich autorstwa.
26.05.2025
Jakub Wojakowicz
Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl
Line-up na światowym poziomie
Orange Warsaw Festival to temat rozgrzewający miłośników muzyki w Polsce właściwie co roku. W zależności od opinii na temat line-upu, jedni wróżą tej imprezie koniec, inni zachwyceni piszą o najlepszym line-upie od lat. Teoretyczne zniknięcie OWF z koncertowej mapy Polski miałoby na celu wzmocnienie Open’era, jednak wystarczy spojrzeć na to, kto wystąpi w tym roku na obu imprezach, żeby zrozumieć, że nic takiego nie będzie miało w najbliższym czasie miejsca.
Żeby poprzeć tę tezę postanowiliśmy przeprowadzić mały eksperyment. Przygotowaliśmy listę pięciu najlepszych albumów autorstwa artystów znajdujących się w line-upie tegorocznej edycji Orange Warsaw Festival. Nie jest to jednak zwykła “topka”. Uszeregowaliśmy ją opierając się na uśrednionym wyniku ocen z trzech źródeł: magazynu Pitchfork, popularnego portalu dla fanów muzyki Rate Your Music, a także naszej subiektywnej opinii. Żeby nieco urozmaicić listę zadecydowaliśmy o ograniczeniu się do tylko jednego albumu na artystę lub artystkę. Głównie po to, żeby nie zdominowała jej Charli xcx. Ale w tym miejscu czas na mały spoiler. “Brat” wcale nie zajęło pierwszego miejsca!

Orange Warsaw Festival 2025
5. Chappell Roan – “The Rise and Fall of Midwest Princess”
Ocena Pitchfork: 7.2/10 (3.6/5)
Ocena Rate Your Music: 3.52/5
Nasza ocena: 3.5/5
Średnia ocena: 3.55/5
Na pierwszy ogień idzie headlinerka pierwszego dnia, świeżo upieczona księżniczka popu i jedno z największych odkryć końcówki 2023 i całego 2024 roku, co potwierdziło tylko Grammy w kategorii Best New Artist. “The Rise and Fall of Midwest Princess” zrobiło ogromne zamieszanie na rynku muzycznym, a single “HOT TO GO!” i “Pink Pony Club” były dosłownie wszędzie. Album jako całość jest nieco nierówny, choć wynika to z faktu, że Chappell jest niezwykle kreatywna. Znajdziemy tu disco, country, klasyczne popowe bengery, właściwie wszędzie da się wyczuć na tym albumie umiłowanie do lat 80. Nie brakuje tu też elementów humorystycznych, pasujących do wyrazistego wizerunku artystki.“The Rise and Fall of Midwest Princess”

4. Bladee – “Cold Visions”
Ocena Pitchfork: 8.3/10 (4.15/5)
Ocena Rate Your Music: 3.64/5
Nasza ocena: 4/5
Średnia ocena: 3.93/5
O tym, ze Bladee jest jednym z najbardziej wpływowych artystów swojego pokolenia nie trzeba raczej nikogo przekonywać. Subkultura drainerów wywodzi się od jego ekipy drain gang, wyznaczających trendy w zakresie muzyki, mody i ogólnej estetyki. Pomimo lat na scenie Bladee zdecydowanie nie osiada na laurach. Wystarczy powiedzieć, że jego ostatni solowy album, “Cold Visions”, zebrał świetne recenzje. Tym razem szwedzki artysta zaprezentował się w bardziej rage’owej odsłonie, lecz jak to zazwyczaj bywa w jego przypadku z autorskim sznytem, tworząc brzmienie, jakiego do tej pory nie mieliśmy okazji usłyszeć na scenie. Prawdziwy ewenement.
3. Michael Kiwanuka – “Kiwanuka”
Ocena Pitchfork: 7.5/10 (3.75/5)
Ocena Rate Your Music: 3.71/5
Nasza ocena: 4.5/5
Średnia ocena: 3.99/5
Nasz faworyt. Niektórzy twierdzą, że Michael Kiwanuka w kółko nagrywa jedną płytę. Nie są to całkiem oderwane od rzeczywistości głosy, ale jeśli pokocha się jedną płytę Brytyjczyka, to każda kolejna gwarantuje piękne, wyjątkowe przeżycia. Bo twórczość Michaela to soul w pełnym tego słowa znaczenia. To odarcie się z ego, otwarcie duszy. “Kiwanuka” było najbardziej udanym z projektów artysty, zawierającym funkujące “You Ain’t The Problem”, chwytające za serce “Piano Joint (This Kind Of Love)” czy hitowe “Solid Ground”. Jego największa siła leżała jednak w spójności. Tego albumu po prostu chce się słuchać od deski do deski.
2. Charli xcx – “Brat”
Ocena Pitchfork: 8.6/10 (4.3/5)
Ocena Rate Your Music: 3.83/5
Nasza ocena: 4/5
Średnia ocena: 4.04/5
O “Brat” napisano już tak naprawdę wszystko. Nie brakuje głosów, że to płyta idealna, wizjonerska, perfekcyjnie łącząca elektronikę z popem. Dla niektórych w nieco za surowy sposób. Poziom muzyczny był jednak kwestią równorzędną dla oprawy wizualnej albumu i movementu, który wytworzył się po premierze. Spójność, jaką udało się Charli zachować całym tym projektem sprawiła, że “Brat” to nie tylko hasło. To słowo naprawdę oddaje duszę albumu. Jednocześnie popowego i surowo elektronicznego, chwytliwego, nieco niegrzecznego, ale przede wszystkim bardzo energetycznego, brzmiącego jak soundtrack do właśnie takiego, odważnego życia.
1. Jamie xx – “In Colour”
Ocena Pitchfork: 9.3/10 (4.65/5)
Ocena Rate Your Music: 3.6/5
Nasza ocena: 4/5
Średnia ocena: 4.08/5
A oto ten, któremu udało się pokonać potężne “Brat”. W 2015 roku, po sukcesie kapeli The xx Jamie postanowił stworzyć coś solowo i tym jednym krążkiem tak naprawdę przyćmił całą twórczość zespołu. “In Colour” jest małym hołdem dla brytyjskiej muzyki tanecznej, który przerodził się w coś reprezentatywnego dla sceny w 2015 roku. Bo odcieni jest tu wiele, zarówno garage’owe brzmienia (“Sleep Sound”), 2stepy (“Gosh”), r&b (I Know There’s Gonna Be (Good Times)) czy rozkochane w syntezatorach elektro disco (“Loud Places”). Każdy reprezentatywny. I większość z nich mieni się pięknie.
Przeczytaj też
Poprzedni artykuł
Następny artykuł