Kategorie
eBilet

Kultura Osobista

Anna Czartoryska-Niemczycka: Jestem otwarta na niespodzianki

Fot. eBilet.pl

Anna Czartoryska-Niemczycka, uznana polska aktorka i piosenkarka, z bogatym dorobkiem artystycznym. Absolwentka Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie oraz Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina w Warszawie, Anna rozpoczęła swoją karierę w Teatrze Współczesnym w Warszawie, gdzie błyszczała w musicalach "To idzie młodość" i "Moulin Noir". Wśród jej teatralnych dokonań znajdziemy role w spektaklach takich jak "Morfina" w Teatrze Muzycznym Roma, "Intryga" w Teatrze Kamienica, czy "O co biega?" w Teatrze Capitol.

Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl

Przeczytaj transkrypcję wywiadu z Anną Czartoryską-Niemczycką

Anna Czartoryska-Niemczycka: Cześć tu Ania Czartoryska-Niemczycka zapraszam na wywiad ze mną na eBilet.pl.

Jacek Stasiak: Aktorstwo jako pakt z diabłem. Chyba już trochę staroć, ale temat bliski dla Ciebie?

 Anna Czartoryska-Niemczycka: Tak, to był chyba temat mojej pracy magisterskiej, to już chyba będzie z 15 lat?

JS: Maksymalnie.

ACN: Tak Ostatnio też mnie ktoś o to pytał i myślę że dużo się naczytałam na ten temat, więc na pewno miałam dużą świadomość też takich mrocznych sfer tego zawodu. To była na pewno dobra przestroga zajmowania się tym jakiś czas.

JS: A jakie to były studia?

ACN: To było aktorstwo na Akademii Teatralnej, ale na studiach aktorskich żeby mieć tytuł magistra  sztuki trzeba napisać pracę magisterską. Więc ja to potraktowałam bardzo ambitnie.

JS: Po co się idzie do szkoły aktorskiej? Bo często słyszymy teorię że człowiek musi mieć talent żeby dobrze zagrać. Czego uczy szkoła aktorska?

ACN: Myślę że jeśli ma się talent, dobrze można zagrać raz, można zagrać samego siebie. A szkoła teatralna daje nam warsztat, który daje nam różne postaci. myślę, że trzeba mieć pewne predyspozycje do zawodu, to bardzo ważne, ale tez sposób czytania tekstu, myślenia o tekście myślenia o ludzkiej psychice o ludzkiej wrażliwości, wyobraźnia. To są wszystko rzeczy, które możemy ćwiczyć, o których możemy dowiadywać się więcej, które możemy jakoś tam rozgrzewać. To jest też trochę zawód, w którym im więcej pracujemy tym więcej stajemy się elastyczni, tym większe mamy możliwości, spektrum tych emocji. No szkoła teatralna pozwala poszerzyć nam to spektrum.

JS: A czy to znaczy że im więcej występujesz na scenie, tym łatwiej coś zagrać?

ACN: Myślę że gdybym często grała w jednej sztuce, to pewnie nie rozwijało by mnie tak, jak to, jak często zmieniam projekty, w których biorę udział. I z biegiem lat te moje możliwości się robią coraz większe, mam doświadczenie z różnymi postaciami, z różną wrażliwością, spotkaniem z różnymi aktorami, reżyserami i to są wszystko rzeczy, które mogę wykorzystać w kolejnych projektach.

JS: Pierwszy raz związałaś się z teatrem już jako aktorka?

ACN: Teraz? Nie. Od zawsze byłam związana z teatrem. Gdy skończyłam szkołę teatralną, byłam na etacie w teatrze współczesnym przez 5 lat. Równolegle pracowałam w innych miejscach w Romie, w Komedii, w Teatrze Dramatycznym. I te role, które dostawałam poza moim macierzystym Teatrem Współczesnym, były zazwyczaj większe ciekawsze i w pewnym momencie bardzo trudno mi było to pogodzić i w teatrze Współczesnym nie było dla mnie tylu ról, dających mi te możliwości, więc przez jakiś czas byłam freelancerką, teraz już robię drugą sztukę w Teatrze Capitol, ale też nie jestem związana z tym teatrem na stałe tylko tak długo jak będą mieli dla mnie propozycje.

JS: Grałaś na różnych scenach w warszawskich teatrach. Do teatru, mam wrażenie, że chodzi się przy jakiejś  okazji. Rocznica ślubu walentynki, czy jakakolwiek okazja. Czym te teatry różnią się od siebie, jak wygląda magia Teatru Kamienica, Teatru Capitol, czy Teatru Roma?

ACN: Oj, ja w ogóle bardzo dużo jeżdżę po Polsce teraz, do różnych teatrów i chyba zdałam sobie sprawę że jeden z powodów, dla których tak, może nie wybrałam ten zawód, bo chyba nie miałam świadomości wtedy, ale to jest chyba coś co najbardziej lubię to jest ta możliwość zaglądania za kulisy. I to, że każda garderoba teatralna jest inna, że zaplecze sceniczne jest inne. Pamiętam to że gdy pierwszy raz weszłam do Teatru Współczesnego, tym wejściem dla artystów, przez te wąskie korytarzyki, gdzie miałam możliwość odwiedzenia pracowni perukarskiej i różnych innych pracowni, które tam są schowane z tyłu. Kiedy miałam okazję się przekonać jak działają różne rozwiązania, które wcześniej widziałam jako widz, jak aktorzy szykują się przed przedstawieniem. Dla mnie jest równie ważna część całej tej magii, jak bycie na scenie i w kontakcie z publicznością.

JS: To nie jest tak, że jak poznajemy swojego idola na żywo, to traci swoją magię? Więc jeśli poznałaś teatr od kulis to jednak trochę inaczej sobie to wyobrażałaś?

ACN: Mam duży sentyment do takich rynków i historycznych teatrów, każdy teatr, w którym miałam okazję być od kulis zawsze sprawia, że stajesz się takim wybrańcem, kimś kto zagląda tam gdzie zwykli śmiertelnicy nie mają dostępu i to daje mi takie poczucie wtajemniczenia. Fajne to jest.

JS: A jak długo zajmuje ci takie wejście na scenę, wejście w rolę? Jak musi być w teatrze żeby się dobrze do roli przygotować w dniu spektaklu?

ACN: W dniu spektaklu ogólnie jest taka zasada, że musimy być w garderobie godzinę wcześniej, to ogólnie daje nam taką pewność że jesteśmy, że wszyscy pamiętają i że spektakl się odbędzie i to jest ten czas, kiedy powolutku wchodzimy w ten świat, mamy czas żeby pogadać ze sobą, pobyć. Jeśli rozmawiamy na tematy zupełnie niezwiązane ze spektaklem to sama ta atmosfera, powtarzanie pewnych rytuałów, malowanie się przed lustrem, przeistaczanie się w tę postać, myślę że jest takim ważnym elementem. Teraz gram głównie w komediach, więc one nie wymagają aż takiego skupienia emocjonalnego, to że jesteśmy podekscytowani gadaniem, rozgadani, to że mamy rozgadane paszcze, więc możemy szybko podawać tekst myślę, że jest przydatne. Na pewno w spektaklach muzycznych warto być wcześniej żeby móc się rozśpiewać, tam na pewno bardzo ważna jest kondycja głosu, więc wtedy warto przyjść jeszcze wcześniej żeby się rozśpiewać, zrobić rozgrzewkę czy coś. Przed takimi spektaklami bardziej dramatycznymi to lubię sobie dać chociaż te 10 minut  żeby się skupić, żeby wejść w ten świat, żeby chwycić tego konia za cugle.

JS: Wspomniałaś, co mnie trochę zaskoczyło, że przy komedii nie potrzebujesz aż tyle czasu, czy to oznacza że w komedii łatwiej improwizować, jeśli cokolwiek się wydarzy na scenie, czy nie musisz aż tak dobrze znać tekstu?

ACN: Nie, nauka tekstu na tym etapie na którym jestem, w którym zagrałam pewnie ze 100 przedstawień spektaklu “O co biega” tekst absolutnie nie jest żadnym problemem, to znaczy ja mogę dowolny fragment tekstu powiedzieć o dowolnej porze dnia i nocy, tutaj ważniejsze jest nasze skupienie i przygotowanie, każdy musi w odpowiednim tempie wejść w odpowiednie miejsca, ale to absolutnie nie jest kwestia pamięci, my wszyscy bardzo dobrze pamiętamy, co mamy do zrobienia, bo to się wydarzyło na próbach, już na pewnym etapie prób już wszyscy umieją tekst na pamięć i po prostu zgrywamy to. Ja bardzo rzadko powtarzam sobie tekst przed, to musiałbym naprawdę… Ja po urlopie macierzyńskim nie grałam czegoś przez rok, no to tak. Zazwyczaj jak wchodzę na scenę, to ciało pamięta samo. 

JS: Spektakl “O co biega” to hit teatru Capitol, który jest garny bardzo, bardzo długo.

ACN: Tak, już chyba prawie 5 lat gramy.

JS: Może są pojedyncze osoby, które nie widziały tego spektaklu.

ACN: Chyba są bo za każdym razem gramy dla nowej widowni.

JS: Ktoś jest.

ACN: Coraz więcej jest nowych osób, to jest świetne.

JS: Kogo grasz tam dla tych osób kto nie widział? I o czym jest ta komedia?

ACN: Gram Penelopę, żonę pastora, świeżo upieczoną żonę pastora. No jest to taka typowa angielska farsa, myślę że to jest taka klasyka angielskiej farsy. Jest pastor, żona pastora, panna, służąca, żołnierz, biskup i w pewnym momencie, z powodu mojego pomysłu na spędzenie szalonego wieczoru, okazuje się że wszyscy się mieszają, nie wiadomo, kto jest kim. Myślę że widownia może mieć z tym problem, żeby ze wszystkim nadążać. stara panna luzuje wrotki, służąca próbuje ratować sytuację, a ja próbuję rozegrać to tak, żeby nikt się o niczym nie dowiedział i jest bardzo zabawnie. Bardzo lubię to grać, dlatego, że jak bardzo byłby to szary deszczowy dzień, jak bardzo taka z rezerwą publiczność, nie przyszłaby na początku, jest taki moment kiedy…

JS: Puszczają wrotki

ACN: Puszczają… No po prostu sto na sto, nie ma spektaklu, żeby widzowie za nami nie poszli, żeby nie zaczęli bardzo głośno śmiać. I myślę że to jest taka wspólna terapia śmiechem, że każdy wychodzi taki uchachany stamtąd, ja się mieszam z widownią jak wychodzę z teatru i widzę jak po prostu policzki rumiane od śmiechu.

JS: Ale co czujesz jak widzisz taką reakcję publiczności po spektaklu?

ACN: Mam ogromną satysfakcję, bo myślę, że daję ludziom coś ważnego. Myślę, że teatr dostarcza nam czasami wielkich wzruszeń, wielkich emocji i jakiś takich bardzo dogłębnych przeżyć. Ale myślę, że jeśli jesteśmy w stanie dać ludziom taką czystą radość, że rzadko jako dorośli śmiejemy się w taki nieskrępowany sposób i jeżeli mogę ludziom dać takie popołudnie, że zapominają o wszystkim i się po prostu śmieją tak beztrosko, zupełnie bez żadnych hamulców, to myślę sobie że to jest supercenne, że daję im coś takiego bardzo wartościowego i to jest fajne.

JS: A to jak wspomniałaś że to jest taka komedia trochę przypadku, farsy, komedia  brytyjska, czy to jest twoje poczucie humoru, które czujesz w 100%? Czy coś innego Cię śmieszy na co dzień?

ACN: Nie, wiesz co mnie różne rzeczy śmieszą. W tym spektaklu jest coś nieodpartego. Tam się dużo dzieje jest bójka, ja mdleję, stara panna jest cała rozmontowana w pewnym momencie, że przestaje być taka spięta, są śmieszne puenty, ludzie coś śmiesznie odpowiadają. To jest pełne takiego staroświeckiego uroku, jest też dobrze napisane, poprawnie, samo obcowanie z czymś co tak się dobrze układa, to się bardzo dobrze gra, to jest bardzo fajne. Ale gram też w innych spektaklach, w których ten humor jest zupełnie inny i też mnie to śmieszy.

JS: To się nie nudzi grać po raz kolejny tą samą rolę, po raz kolejny ten sam żart?

ACN: Wiesz, fajne jest to że ja to co chwilę zmieniam, gam teraz trzy spektakle i nie wiem ostatnio było tak że środa, czwartek grałam “Razem czy osobno”, w weekend grałam taki spektakl “La bomb” po czym  tydzień później grałam “O co biega”, więc to jest super, móc zmieniać sobie te postaci, wchodzić w różną skórę. Czasami gramy dwa spektakle z rzędu no to bywa że ten drugi bywa ciężki tak fizycznie już no bo jak sama nazwa wskazuje w “O co biega” dużo biegam, więc kondycyjnie trzeba sobie rozłożyć dobrze siły.

JS: Wspomniałaś o “Razem czy osobno” to jest nowość w teatrze Capitol

ACN: Tak, to gramy od niedawna.

JS: Czego możemy się spodziewać?

ACN: Dla mnie to jest zupełnie nowa forma, nie grałam nigdy wcześniej w czymś takim. To jest trochę kabaret, zresztą Krzysztof Jasia, który to reżyserował, był twórcą polskiego kabaretu, bardzo ważna dla polskiego kabaretu postać i to są takie skecze. Są trzy skecze, gdzie kobiety opowiadają o swoich relacjach z mężczyznami. Są skecze, jest interakcja z widownią, chyba pierwszy raz robię coś takiego i to jest wszystko przeplatane piosenkami. 

JS: Czy na zasadzie stand-upu, że jest interakcja z publicznością?

ACN: No prawie. Bo stand-up kojarzy mi się, że jesteśmy sami, a tu jesteśmy jednak we dwie albo we trzy. No tak, ale trzeba do tego widza wyjść, więc za każdym razem ten spektakl jest inny i nie wiadomo jak będzie, do kogo zagadamy, jak widzowie zareagują. To jest takie spektakl że na etapie prób jakoś go można przygotować, ale on się tworzy tu i teraz, tak naprawdę. Robiłam dawno temu teatr improwizowany przez jakiś czas, więc to ma coś z tego, ale w teatrze improwizowanym publiczność daje jakieś zadanie i to się rozgrywa we własnym gronie, a tu no różnie, więc to jest fajne.

JS: To jak ta publiczność reaguje jak dochodzi do tego momentu że ona się orientuje, ta publiczność, że Ty za chwilę zagadasz do niej?

ACN: My zagadujemy głównie do mężczyzn, więc myślę że przychodzi taki moment że Panowie już tak lekko siedzą na brzegu fotela.

JS: Czyli polecasz ostatnie rzędy?

ACN: Nie, koleżanki potrafią tam daleko między te rzędy zajść. A panie, jak się orientują, że my do tych panów raczej zagadujemy, to zaczynają mieć ogromną przyjemność w obserwowaniu jak my tych panów grillujemy.

JS: Czyli to tak zemsta?

ACN: Niee… Ponieważ gram w dublanach, więc miałam okazję być na publiczności, wmieszać się w publiczność, gdy dziewczyny grały. Jest to spektakl tak pełen uroku i też bardzo dający dużą radość widzom.

JS: A dla kogo jest ten spektakl? Kto powinien zasiąść na tej publiczności żeby dobrze się bawił?

ACN: Myślę, że osoby, które lubią taki klasyczny kabaret, myślę że osoby, które mają sentyment do polskich piosenek, takie, które też mają, myślę dystans do siebie, do swojego związku, myślę też że takie osoby, które mają doświadczenie w długoletnich związkach. Dużo rozmawiamy o związkach, o mężczyznach, o kobietach i o tym jak tam się układają między nami te historie z biegiem lat.

JS: To teraz pół godziny dla ciebie, możesz powiedzieć jakich zachowań publiczności nie lubisz, co nie powinni robić podczas Twoich występów?


ACN: Oj to jest niesamowite, mówię tylko dlatego że się z tym spotkałam. Spotkałam się z tym że chyba ktoś miał chyba jakieś picie w butelce, siedział w pierwszym rzędzie i postawił je na scenie. No to tego nie robimy. 

JS: Ale pozwolił się napić?

ACN: Nam? No nie próbowaliśmy chyba, ale takich rzeczy nie robimy, nie odbieramy telefonów, nie gadamy przez telefon, ale też nie sprawdzamy, która jest godzina. Dlatego że jak sprawdzamy, która jest godzina, to w tej ciemności całą twarz nam podświetla i my to naprawdę widzimy. Myślę że też jak ktoś jest chory i ma kaszel to jednak lepiej żeby poszedł do lekarza i teatr sobie odpuścił tego wieczoru. Na pewno można reagować śmiechem, jak coś jest śmieszne to można się śmiać, czasami mam wrażenie że na początku spektaklu,niektórzy widzowie nie chcą się głośno śmiać, bo nie chcą  przeszkadzać, ale dla nas to jest cudowne, dla nas to jest najlepsza nagroda, więc wszystkie takie reakcje à propos tego, co gramy, są super. Zdarzają się dogadywanie różne do nas…

JS: Ale na zasadzie, że będę śmieszny śmieszniejszy?

ACN: Tak, tak , są osoby, które mają ochotę wtrącić swoje, no to wydaje mi się że my gramy, państwo oglądają.

JS: Czyli zapraszamy na “Razem czy osobno” wtedy?

ACN: Tak, tak, aczkolwiek tutaj też jest interakcja z widzem, ale też no staramy się tą sytuację kontrolować, ale zdarza się że ludzie komentują spektakle, które mają fabułę, różne postacie, ale też się zdarza, my to wszystko słyszymy. I to nas wybija po prostu z rytmu, to oczywiście potrafi sprawić ze nam się coś…

JS: Ale to aż tak potrafi wybić z rytmu, że nie wiem jest wtedy wpadka na scenie, ktoś zapomni tekstu, ktoś przeskoczy ten tekst dalej?

ACN: Zdarza się, ale rzadko się zdarzają się takie wpadki teatralne, z którymi byśmy sobie nie poradzili. Oczywiście ona nas gdzieś tam gotują, zawstydzają, powodują że patrzymy na siebie z paniką, ale przynajmniej połowy tych sytuacji widzowie nawet nie zauważają, umiemy je zatachlować, myślę że z części tych sytuacji widzowie się bardzo cieszą i widzą i bardzo się cieszą z tego jak próbujemy zachować nieudolnie. Na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuację w których… Ostatnio, gdy kolega wchodził na scenę, to trzasnął mocno drzwiami i uszkodził element scenografii to nas rzeczywiście dosyć mocno zbiło z pantałyku, ale ale zazwyczaj udaje się jakoś tę sytuację skontrolować.

JS: Grasz też spektakle tak zwane wyjazdowe, w różnych miejscach w Polsce, czym one się różnią dla aktora?

ACN: Oj… To jest coś bardzo innego, bo jak gram “O co biega” w teatrze Capitol, bo z tym teatrem nie jeździmy dużo, bo jest tam duża obsada i po prostu trudno jest nas zebrać nawet, żebyśmy się mogli jeszcze przemieszczać, więc jeśli będziemy grali w Waszym mieście “O co biega” to zapraszam, warto, to jest gratka taki wyjazdowy spektakl, ale jednak w “O co biega” gramy na jednej scenie, jest tych samych wymiarów, jest to samo światło, widz w tej samej odległości, tych widzów jest zawsze tyle samo, więc ta pamięć ciała jest taka że ja pamiętam ile mam kroków do stołu, gdzie ja muszę sięgnąć żeby złapać jakiś rekwizyt. Mniej więcej jaka będzie reakcja publiczności, więc ile muszę zrobić pauzy. A kiedy gramy na różnych scenach to zdarza się, że te sceny są dużo mniejsze, albo większe, że publiczność nie siedzi tam gdzie my, albo siedzi dużo niżej, albo dużo niżej, albo siedzi dalej albo siedzi tak bliziutko. To jest fajne, dlatego to powoduję że nie popadamy w rutynę, nie możemy robić na pamięć, więc ten spektakl jest cały czas żywy więc musimy być czujni. Lubię to.

JS: A też jest coś takiego że zależy od jakiego regionu w Polsce to inaczej wchodzi w danej publiczności?

ACN: Jeszcze nie podzieliłam sobie tego na miasta czy regiony, ale no jestem ciekawa. My jako aktorzy zawsze żartujemy od dnia tygodnia. Zdecydowanie publiczność taka w piątki, soboty, albo właśnie w święta typu walentynki, dzień kobiet, specjalne okazje, jest bardziej nastawiona na zabawę, już przychodzą tacy bardziej ożywieni. Publiczność niedzielna jest zazwyczaj spokojniejsza, śmiejemy się że po niedzielnym obiedzie są i w poniedziałek muszą iść do pracy. Myślę że ta publiczność w tygodniu jednak, myślę że trudniej jest się jednak odciąć w środku tygodnia od tego co było, od tego co będzie jutro. Ale myślę że tutaj “O co biega” jest w stanie czasem rozpuścić smutki.

JS: a czy to jest że ta publiczność w tygodniu to czasami krócej te brawa bije, krócej jest w szatni, szybciej wychodzi.

ACN: Może zdarzają się te owacje na stojąco , bo tak naprawdę wszyscy idziemy do szatni. Nie, bo to jest bardzo różnie, zdarza się na przykład że widownia jest taka powściągliwa, a brawa są dużo większe niż zazwyczaj. A zdarza się że publiczność się świetnie bawi, ale na koniec już się tak jakby te brawa są szybsze i może właśnie śpieszą się do domu, może to zależy od godziny w której gramy. Też zależy od sali, czy jest dużo ludzi czy mniej, nie wiem…

JS: Twoje marzenia aktorskie, teatralne?

ACN: Bardzo chciałabym zagrać w jakiejś klasyce, w jakimś Czechowie albo w Szkspirze. I chyba tyle. Ale tak naprawdę większość rzeczy, które robiłam do tej pory bardzo mnie zaskoczyło, nie spodziewałam się ich i zawsze jak tekst jest dobry, często jest to tekst, którego nie znałam wcześniej i praca jest fajna i zespół z którym pracuję jest fajny no to jestem wtedy najbardziej otwarta na te niespodzianki, które przynosi los, staram się nie skupiać  na tym co bym chciała, co nie przychodzi tylko skupiać się na tym co przyjdzie.

JS: Grywasz w teatrze, serialach, występujesz w telewizji, gdzie w tym wszystkim znalazłaś czas na nagranie płyty?

ACN: Płytę nagrywałam jak miałam przerwę od teatru i od telewizji, bo byłam w ciąży i urodziłam moje drugie dziecko i też bardzo sobie chciałam dać ten czas, w sensie żeby ta płyta mogła powstać i początkowo nagrywałam z dzieckiem w brzuchu, a potem w nosidle. To był taki czas, że ze względu na moje warunki fizyczne byłam “mało obsadzalna”, więc tak w swoim czasie, powolutku. To bardzo dużo czasu mi zajęło, ale się udało. 

JS: Skąd takie pragnienie i podjęcie w sumie takiego wyzwania nagrania płyty, bo to jest 45 minut materiału.

ACN: Zawsze to chciałam zrobić, śpiewanie o było moje pierwsze marzenie, większe niż aktorstwo. Marzyłam o tym od kiedy byłam mała dziewczyną i tu gdybym tego nie zrobiła miałabym poczucie braku, że o czymś marzyłam a to się nie wydarzyło. Nie wyobrażam sobie że miałabym nie spróbować.

JS: Czy zamierzasz kontynuować tą przygodę?

ACN: Miałam dłuższą przerwę od tego,akurat płytę wypuściłam podczas pandemii, więc nie miałam możliwości koncertowania z nią i teraz się jakby zbieram z nią z powrotem, bo z różnych przyczyn te moje związki z muzyką się trochę zerwały, właśnie miałam dużo satysfakcjonującej pracy i teatrze i serialu, a ta muzyczna ścieżka, jest bardzo trudna. Robiłam tę płytę sama, więc jakby w obliczu mojej dużej rodziny i innych obowiązków zawodowych myślę że nie starczyło mi takiej siły i skupienia żeby się zajmować tym swoimi autorskimi piosenkami. Tak,myślę że jak zbiorę sobie tematy którymi bym chciała…myślę że to też trzeba mieć o czym, myślę że to jest ważne.

JS: Wspomniałaś, że płytę nagrywałaś będąc w ciąży, telefon po prostu nie dzwonił. Co czuje artysta kiedy telefon nie dzwoni z różnych powodów i co musi zrobić żeby ten telefon zaczął dzwonić?

ACN: Bycie aktorem, bycie artystą jest takim ciągłym czekaniem na telefon, bo w piątek mamy pracę, a od poniedziałku może się okazać że nic się nie dzieje. I wszystkie projekty, w których bierzemy udział są zamknięte w czasie i zawsze gdzieś tam musimy myśleć co dalej. Rzeczywiście, jak ten telefon nie dzwoni przez dłuższy czas, to jest to trudne i pojawiają się różne wątpliwości. Myślę że też mamy takie czasy dzisiaj, że bardzo dużo możemy zrobić sami i bardzo dużo własnej inicjatywy, która nam pozwala nam się spełniać na tak różnych polach, bo aktor to nie jest tylko teatr, to nie jest tylko film to jest też praca w dubbingu, w radio, w czytaniu audiobooków, prowadzenie imprez, prowadzenie różnych warsztatów. Myślę że każdy z nas może znaleźć sobie klisze, w której czuje się spełniony. Dla mnie to było nawet dobrze, że ten telefon nie dzwonił, bo dało mi to motywację do tego żeby zrobić tą płytę i zrobić coś o czym zawsze marzyłam. To nie jest tak że ten telefon nie dzwonił w ogóle. Wolałam robić tą płytę niż robić rzeczy, w których nie czułabym się w 100% spełniona i tak naprawdę potem jak w pandemii tą płytę wypuściłam, zrobiłam teledysk, nie wiem czy to przypadek czy nie, ale jak tylko ta pandemia zaczęła się odmrażać i pojawiły się jakieś castingi, zdjęcia próbne to od razu dostałam dwie propozycje serialowe i miałam zajęte całe lato, więc różnie to jest. 

JS: Właśnie wspomniałaś że warto planować od przodu,planujesz do przodu coś co będzie dalej, to znaczy że masz taki plan a, b, c do z, co będzie dalej jak coś nie wypali?

ACN: Nie, ja tak nie mam takiego planu b,w sensie żeby robić coś zupełnie innego. Tylko takie czasu zastoju zawodowego, czy zastoju propozycji przychodzących z zewnątrz z jakiś zorganizowanych instytucji, to ten czas wykorzystuję moją rodziną, albo żeby tworzyć własne projekty, zawsze chodzi mi coś po głowie, tu bym chciała coś napisać… a może by zrobić jakiś spektakl, a może by zrobić jakiś recital. Przecież jak zrobiłam tą płytę, no to było już parę lat temu, “Euforia panika”, to gdy kończyłam szkołę teatralną, zrobiłam monodram”Morfina”, który też wyniknął dlatego że zebrałam grupę ludzi i mówię kurcze może zrobilibyśmy jakiś recital. Poszłam z tym do Teatru Roma, Roma mi dała scenę i nagle się okazało że robimy spektakl. I coraz więcej aktorów podejmuje te inicjatywy, pisze, reżyseruje. Media dają nam dzisiaj taką możliwość robienia tego w dużo bardziej kameralnych warunkach, nie potrzebujemy już dzisiaj tych wielkich ekip, tych wielkich planów, wielkich instytucji tylko myślę że można bardzo fajne rzeczy robić też takimi kameralnymi zasobami powiedzmy.

JS: To na koniec najtrudniejsze pytanie. Dlaczego warto chodzić do teatru?

ACN: Dlatego że… Ostatnio byłam w teatrze.

JS: To na czym byłaś?

ACN: Na “Królu Learze” w Teatrze Narodowym i myślę że warto chodzić do teatru, dlatego że ten kontakt z żywym aktorem, z żywą literaturą, to nie jest to samo, co czytanie książek albo nawet oglądanie fabuły, nawet podanej w taki linearny sposób, jak to na przykład w filmie, tylko dla mnie dobry teatr jest zawsze pewnym rodzajem interpretacji literatury i takiej ożywienia tej literatury. Po pierwsze to jest ciekawe, to jest za każdym razem inne, to jest obcowanie z żywym aktorem, z żywym człowiekiem, z żywymi emocjami przede wszystkim, które tworzą się tu i teraz i myślę że jeśli ktoś ma tą odrobinę ciekawości żeby zobaczyć jakie historie mają aktorzy i jak je chcą opowiedzieć, zdarzenie emocje, a myślę że warto się z tym zderzać. A myślę też że teatr daje po prostu świetną rozrywkę, takiego momentu odcięcia się od rzeczywistości, codzienności i problemów, a możliwość pośmiania się i wzruszenia. myślę że… Warto wyjść z domu po prostu.

JS: Dzięki bardzo za rozmowę.

ACN: Dzięki.