Kategorie
eBilet

Filmy

“Wirujący seks. Polskie love story”, czyli odpowiedź na “Dirty Dancing”

fot. Teatr Rampa

- Magia "Dirty Dancing” tkwi w tym, że opowiada o tańcu, miłości, pasji i spełnianiu marzeń. Ten film opowiada o fantazji letniego romansu, który podskórnie chyba każdy z nas chciał kiedyś przeżyć. Każdy z nas fantazjował o tym, by na chwilę uwolnić się z kagańca ograniczeń i rzucić się w wir zabawy, tańca i namiętności. Jest to po prostu piękna historia o inicjacji i przygodzie. A do tego mamy tam wspaniałą i energetyczną parę bohaterów, którzy swoją grą i tańcem jeszcze bardziej uwiarygodnili tę fantazję - mówi Tadeusz Kabicz, reżyser autorskiego spektaklu “Wirujący seks. Polskie love story” inspirowanego kultowym filmem. Sztukę możemy oglądać w Teatrze Rampa.

Artykuł może zawierać autopromocję eBilet.pl

Polski przekład filmu “Dirty dancing” – czyli “Wirujący seks” – jest uznawany za najgorzej przetłumaczony tytuł wszech czasów. Dorównuje mu już chyba tylko “Orbitowanie bez cukru” (“Reality bites”) i “Elektroniczny morderca” (“Terminator”). Nieważne – zwał, jak zwał. Ważne jest to, że ten “brudny taniec” i “wirujący seks” podbił ekrany, skradł serca i zawładnął wyobraźnią milionów widzów i od 4 dekad pozostaje w czołówce ulubionych romantycznych filmów wszech czasów.

Chociaż “Dirty Dancing” wcale nie zapowiadał się na wielki hit – wyprodukowana za 6 milionów dolarów niskobudżetowa produkcją przyniósła z czasem dziesięciokrotne zyski – to uchodzi za kultowy film epoki lat 80 XX w. Dlaczego? Ponieważ jest to wzorcowy przykład histori o wakacyjnym romansie. Jest w niej wszystko, co być powinno: piękni ludzie; łatwa w odbiorze fabuła, której bieg bardzo łatwo można przewidzieć i wiemy, że zakończy się happy endem; świetna ścieżka dźwiękowa; rozpalające zmysły układy taneczne i jeszcze coś…

“Dirty Dancing” był filmem znaczącym i formacyjnym dla pokolenia lat 80. również dlatego, że obok wzruszającej historii miłości młodej dziewczyny z wyższych sfer i przystojnego instruktora tańca udało się przemycić również ważne tematy społeczne i kulturowe – rasizm, różnice klasowe, temat aborcji i emancypacji kobiet. Główne przesłanie filmu mówiło o tym, że dla prawdziwej miłości nie ma absolutnie żadnych barier. Kochamy – jak widać – romantyczne filmy, gdzie walka o miłość równa się tej o swoje przekonania.

Żaden taneczny film tamtych czasów nie dorównuje mu pod tym względem, a przecież trochę ich było: na przykład “Footlose”, “Flashdance” i serialowy serial “Fame”

Nawet jeśli sam scenariusz nie był na najwyższym poziomie artystycznym, to tym, co czyniło film absolutnie wyjątkowym był taniec. Nigdy wcześniej chyba tak dosadnie nie pokazano na ekranie wyrażanej za jego pomocą namiętności. Taniec był tutaj narzędziem rewolucji obyczajowej i kluczem do emancypacji bohaterów. Filmowy klub taneczny “dirty dancing” był miejscem, gdzie młodzi ludzie w swobodnym ruchu wyrażać mogli swoje najskrytsze pragnienia bez względu na pochodzenie.

Jak napisała Adianna Prodeus w swojej analizie fenomenu filmu: “może tylko wcześniejsze filmy z Travoltą, tj. ‘Gorączka sobotniej nocy’ i ‘Grease’ mają w sobie coś z tej rebelii pożądania, jaka wtedy wyrażała się w tańcu. Takim, gdzie nie liczyły się kroki, tylko bicie serca, który był obietnicą emancypacji: społecznej, obyczajowej, politycznej.”

“Wirujący seks. Polskie love story” w Teatrze Rampa

Czy we współczesnej Polsce magia “Dirty Dancing” nadal jest w stanie wywołać podobną rewolucję? Na to pytanie odpowiedź starają się znaleźć twórcy muzycznego spektaklu “Wirujący seks. Polskie love story” Teatru Rampa, który w ten weekend miał swoją premierę.

– 36 lat po premierze filmu wracamy na parkiet, by opowiedzieć autorską historię inspirowaną bohaterami, muzyką i klimatem “Dirty dancing”. Spektakl stawia sobie za zadanie odpowiedzieć na pytanie, jakie oddziaływanie mają na nas komedie romantyczne i jak popkultura kształtuje nasze postrzeganie relacji i miłości? Czy w rzeczywistym życiu istnieje miejsce na romans tak jak w filmie? – zapowiada Tadeusz Kabicz, reżyser i autor scenariusza oraz tekstów piosenek. 

Czy spektakl to polska odpowiedź na “Dirty Dancing”, teatralna adaptacja i jedynie przypomnienie klasycznego hollywoodzkiego hitu?

To zupełnie nowa opowieść, która tylko nawiązuje do słynnego filmu – mówi Tadeusz Kabicz.

O czym więc opowiada fabuła? W zapowiedzi przedstawienia czytamy:

“Bohaterowie Mania i Henryk marzą, aby ich wesele było wyjątkowe. Rodzinne przygotowania do ceremonii wywołują przedślubny stres. Hitem imprezy ma być pierwszy taniec młodej pary inspirowany ukochanym filmem panny młodej – ‘Dirty Dancing’. Na tanecznej próbie w zastępstwie zjawia się nowy instruktor tańca Patryk, łudząco przypominający Patricka Swayze’ego. Kolejne elementy perfekcyjnie zaplanowanej układanki zaczynają się walić, ustępując miejsca porywom stłumionej namiętności i emocjonalnym dylematom. Bohaterowie, przeżywając taneczne wyzwolenie, zmuszeni będą wybrać między romantyzmem a cynizmem, profesjonalizmem a pożądaniem, rozsądkiem a porywem serca. Czy uda im się odnaleźć siebie, wyjść poza schematy i stworzyć własną wersję filmowej fantazji?”

Tadeusz Kabicz obiecuje, że fani “Dirty Dancing” odnajdą w jego przedstawieniu wiele odniesień do ukochanego filmu. Również tych muzycznych i tanecznych. 

Nieodłącznym elementem spektaklu jest autorska muzyka Grzegorza Rdzaka, charakteryzująca się popowymi i latino-amerykańskimi brzmieniami oraz sensualna i dynamiczna choreografia Michała Cyrana

Czy jest szansa, że w czasie przedstawienia wybrzmią znane z filmu Emile’a Ardolino motywy muzyczne? Jest nadzieja, że usłyszymy oscarowy hit “(I’ve Had) The Time of My Life” czy śpiewany w filmie przez samego Patricka Swayze utwór “She’s Like the Wind”? Twórcy spektaklu uspokajająco zapewniają: utwór Billa Medleya i Jennifer Warnes oraz słynne mambo usłyszymy na pewno! Przygotowana przez Grzegorza Rdzaka muzyka ma sporo cytatów i odniesień do kultowej ścieżki dźwiękowej ale większość muzyki to nowe, autorskie kompozycje, które wprowadzają do spektaklu świeżą dawką nowoczesności.   

Zapytałam Tadeusza Kabicza o to, co jeszcze łączy “Wirujący seks” z “Dirty Dancing” i czy taniec dzisiaj znaczy dla nas to samo, co 35 lat temu. Rozmowa z reżyserem poniżej.

Rozmowa z Tadeuszem Kabiczem – reżyserem spektaklu “Wirujący seks. Polskie love story”

Aleksandra Gieczys: Chociaż od premiery “Dirty Dancing” minęły przeszło trzy dekady, to ten klasyczny film wciąż zachwyca i zdobywa serca kolejnych pokoleń widzów. Dlaczego? W czym tkwi magia tej historii? 

Tadeusz Kabicz: W tym, że opowiada ona o tańcu, miłości, pasji i spełnianiu marzeń. Ten film opowiada o fantazji letniego romansu, który podskórnie chyba każdy z nas chciał kiedyś przeżyć. Każdy z nas fantazjował kiedyś o tym, by na chwilę uwolnić się z kagańca ograniczeń i rzucić się w wir zabawy, tańca i namiętności. Jest to po prostu piękna historia o inicjacji i przygodzie a do tego mamy tam wspaniałą i energetyczną parę bohaterów, którzy swoją grą i tańcem jeszcze bardziej uwiarygodnili tę fantazję.

Jak do tego doszło, że postanowiliście Państwo przenieść na scenę ten jeden z najbardziej lubianych filmów wszech czasów?

“Dirty Dancing” wydał nam się niezwykle fascynującym zjawiskiem – fenomenem kulturowym, który tak mocno rezonował w ludziach i budził bardzo silne emocje na cały świat. Chcieliśmy zbadać, jak ten film oddziałuje na nas dzisiaj. Chcieliśmy odnieść się do tej uniwersalnej, międzypokoleniowej historii i opowiedzieć na jej przykładzie o tym, jak taniec kiedyś silnie łączył ludzi. Chcemy się wspólnie z widzami zastanowić, czy dzisiaj jeszcze taniec ma taką funkcję i znaczenie? Żyjemy obecnie w świecie, gdzie już nie spotykamy się na dyskotekach tak intensywnie, jak to miało miejsce 30-35 lat temu. Dzisiaj zupełnie inaczej funkcjonujemy w społeczeństwie i ten taniec jest też inny. Chcieliśmy zastanowić się jak przez te 35 lat taniec ewoluował od strony społecznej i emocjonalnej.

Państwa autorski spektakl jednak tylko inspiruje się tym kultowym filmem i nie będzie to wierna adaptacja. W tytule przedstawienia mamy informację, że będzie to “Polskie love story”. Rozumiem, że fabuła zostanie osadzona w polskich realiach?

Jest to współczesna historia, która opowiada o bohaterach, dla których “Dirty Dancing” jest wyjątkowym i ważnym filmem i którzy dzięki pewnemu zbiegowi okoliczności mają przez chwilę okazję poczuć się tak, jakby sami występowali w tym filmie. Jest to historia Manii i Henryka, którzy przygotowują się do swojego ślubu. Na swoim weselu chcą zatańczyć taniec inspirowany słynną choreografią z “Dirty Dancing”. Przygotowując się do tego zadania poznają instruktora tańca, który do złudzenia przypomina głównej bohaterce Patricka Swayze, co sprawia, że Mania sama zaczyna czuć się tak, jakby znalazła się w tym filmie. Prowadzi to oczywiście do licznych komplikacji i zabawnych zwrotów akcji. Stawiamy pytanie: czy we współczesnej Polsce “Wirujący seks” nadal jest w stanie wywołać rewolucję? 

fot. Teatr Rampa
fot. Teatr Rampa