Na czasie

voucher-kinowy-heliosspeedlandopener-festivalagnieszka-chylinskanick-cave-and-the-bad-seedssun-festival

Wiera Gran

Organizator: Teatr Kamienica

Wiera GranO wydarzeniuArtyści

O wydarzeniu

Zapraszamy na spektakl Wiera Gran w Teatrze Kamienica w Warszawie. Wiera Gran bilety już w sprzedaży!

O Wierze Gran

Wiera Gran była artystką światowego formatu. Niezwykle utalentowana, obdarzona głębokim głosem, występowała m. in. z Edith Piaf, Charles’em Aznavourem, Jacques’em Brellem w najsłynniejszych salach koncertowych świata. Była również niezwykłą kobietą – piękną, pełną pasji i życia. Na Wierę Gran padł jednak cień – przez większość swojego w życia zaszczuwana, walczyła z oskarżeniami o kolaborację z Gestapo.

 

O spektaklu Wiera Gran

Twórcy spektaklu dokonują uważnej analizy psychologicznej artystki, łącząc spowiedź starszej kobiety ze wspomnieniami z pełnej blasków przeszłości. Przywoływane w czasie przedstawienia piosenki dopełniają barwny obraz artystki. „Wiera Gran” autorstwa Anny Burzyńskiej to opowieść o polskiej śpiewaczce i aktorce kabaretowej żydowskiego pochodzenia. O wielkiej, ale zapomnianej gwieździe estrady. Od dnia 20.11 w spektaklu „WIERA GRAN” zamiast Pawła Burczyka będzie grał Maciej Wierzbicki.

 

Reżyseria: Barbara Sass

Wiera Gran Teatr Kamienica obsada 

Wiera Gran - recenzja spektaklu

Ja, niżej podpisany – Chochlik kulturalny, będąc w pełni władz umysłowych, choć nieco poszkodowany na ciele, oświadczam, że wyszedłem dziś z Teatru Kamienica z mocnym postanowieniem, że będę wracał na „Wierę Gran” tak często, jak to będzie tylko możliwe. Po raz drugi też czuję się w obowiązku oświadczyć, że to, co na kameralnej scenie Piwnicy Warsza wyczynia Justyna Sieńczyłło, wymyka się nie tylko stereotypowemu myśleniu o teatrze, ale też przywraca wiarę w istnienie teatru, w którym sztuka to prawda, a aktor nie może kłamać ani przypochlebiać się gustom publiczności.

 

Co takiego się znowu stało podczas dzisiejszego spektaklu? Przy pełnej sali widzów, absolutnie zahipnotyzowanych, siedzących na przysłowiowym wdechu, Justyna Sieńczyłło, która nawet przez sekundę nie była Justyną Sieńczyłło, a wyłącznie Wierą, przeprowadziła nas przez kilkadziesiąt lat trudnego życia kobiety, którą zniszczyły słowa, w zasadzie nawet tylko jedno: kolaboracja. Odmieniane na wszystkie sposoby, sprawiło, mimo uniewinniających wyroków sądów, mimo serdecznych świadectw innych ocalonych z getta, mimo ucieczki w świat przed plotkami, że Wiera Gran, która przecież śpiewała w największych salach koncertowych świata (z Carnegie Hall włącznie), przegrała walkę o siebie. Zaszczuta, zamknęła się w czterech ścianach paryskiego mieszkania i tkwiła tam, pełna lęków i wspomnień. 

 

Dlaczego ta dzisiejsza „Wiera Gran” była taka wybitna? Dlatego, że Justyna Sieńczyłło zaczarowała dla nas świat. Była stara i młoda, złamana ludzką zawiścią i szczęśliwa pierwszym piosenkarskim sukcesem. To jest artystka, która wychodzi na scenę i chwyta światło. Siedziałem dziś z boku i nie mogłem się nadziwić, jak pięknie pracuje na jej twarzy światło. Jak pozwala dostrzec emocje, najczystsze i najtragiczniejsze. A ona? Nawet przez chwilę nie szarżowała. Nie kombinowała. Nie oszukiwała. I nie grała Wiery, tylko przez tę godzinę, wydającą się po czasie niemal wiecznością, po prostu nią była i wpuściła nas do swojego świata. I chociaż to świat utkany z tylu złych wspomnień, wiele dusz dzisiaj na widowni przeżyło coś w rodzaju oczyszczenia. Kiedy niespiesznie wychodziliśmy z teatru, słuchałem, jak szczęśliwi ludzie mówili do siebie: jakie to było piękne. Wcześniej zresztą nie mogąc inaczej wyrazić swojego szczęścia, spontanicznie widownia poderwała się, a owacjom nie było końca. I – wierzcie mi – to był taki spektakl, że nawet telefony nie odważyły się dzwonić… A ja stałem sobie z boku za filarem, łykając łzy i byłem wdzięczny, że mogłem to przeżyć jeszcze raz. Bo wiem, jak wygląda teatralne niebo...

Jest coś takiego w Justynie Sieńczyłło, taka skończona kobieca doskonałość, która szalenie mnie ujmuje. Do tego absolutna pewność śpiewania. Bardzo rzadko spotykana czystość głosu i taka świadomość muzyczna, jakiej się już prawie nie spotyka. Kiedy śpiewa piosenki Wiery Gran (ale nie tylko jej, bo i Edith Piaf także), zaczynamy rozumieć, jak piękne to były czasy. Dzięki aktorce widzimy szamocąca się, poranioną duszę Wiery i zaczynamy rozumieć jej strach. 

 

Nie mogę zapomnieć, że Justyna Sieńczyłło nie jest na scenie sama. W kilku zaskakujących odsłonach świetny jest także Paweł Burczyk, którego w tym spektaklu dwa lata temu tak naprawdę odkryłem na nowo. Jego gra jest dopracowana w szczegółach – i choć widowiskowa,  pięknie osadzona w klasycznym aktorstwie.

 

Anioł z getta powrócił raz jeszcze. Przypomniał swoje naznaczone piętnem wątpliwej kolaboracji życie i … umarł. Tak… Justyna Sieńczyłło jest stworzona do umierania na scenie. Widziałem ją w kilku fantastycznych komediowych odsłonach, ale to, czego dokonuje w dramacie, to jest mistrzostwo świata. I tutaj przychodzi pora na pewną deklarację. Po pierwsze: oświadczam, że za jeden taki wieczór, z tak skandalicznie dobrych spektaklem, oddałbym sto innych teatralnych wyjść. I uważam, że warto do tego spektaklu wracać, oglądać go, by przypomnieć sobie, za co się kocha teatr. Po drugie zaś – i te słowa kieruję do Emiliana Kamińskiego, który przed premierą „Wiery Gran” w 2012 r. powiedział – cytuję: „Wydaje mi się, że pójdziemy jakąś, nie wiem, czy serią, ale w każdym razie będziemy szukać takich kobiet, których życiorysy są warte pokazania.”. Minęło sześć lat! Kiedy wreszcie zobaczymy następny spektakl poświęcony innej ciekawej osobowości, wielkiej, być może nieco już zapomnianej kobiecie? Na ścianie restauracji „Nasza Warszawa” błyskało dziś do mnie kilka razy nazwisko Iny Benity. Może to ta historia? Dyrektorze: proszę o zielone światło dla kolejnego wielkiego spektaklu w Piwnicy Warsza! Kto powinien w nim zagrać, to chyba wszyscy doskonale wiemy!

 

Autorem recenzji jest Włodzimierz Neubart (Chochlik kulturalny)

 

 

Artyści

Podobne wydarzenia

Inne wydarzenia organizatora

Zobacz wszystkie

Zobacz też